No to odkopuję stary temat :-P . Może komuś się przyda.
W wyniku połączenia nadmiaru wolnego czasu i frustracji wywołanej atakiem zimy zmajstrowałem sobie opony z kolcyma :-) . Zaznaczam, że jest to mój pierwszy taki wynalazek, jak że podczas poprzednich zim jakoś udawało mi się jeździć "tylko" na terenowych oponach z mocnym bieżnikiem. Może starzeję się, czy coś...
Odkopałem starą oponę typu semislick z agresywnym bocznym bieżnikiem, przeszukałem zapas śrubek i śrubeczek, poświęciłem jakieś dwie czy trzy godziny na mozloną dłubaninę - i w ten oto sposób powstała opona z około sześćdziesięcioma (chyba 64, ale nie chce mi się liczyć) kolcami, rozmieszczonymi po bokach.
W założeniu opona powstała jako prototyp, próba przed ewentualną poważniejszą dłubaniną z lepszą oponą i większą ilością kolców - zależnie od efektu jaki uda mi się osiągnąć. Wiele oczywiście się nie spodziewałem po starej gumie z częściowo wytartym bieżnikiem :mrgreen: . A tu zaskoczenie... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
O ile przy normalnym napompowaniu koła, opona potrafi gdzieś uciec na lodzie, czy szarpnąć w lodowej koleinie, o tyle po spuszczeniu powietrza tak "na pół gwizdka" rower zaczyna iść jak czołg. Lód, koleiny, zmarznięty śnieg - przechodzi bez większych problemów. W mieszaninie śniegu i piasku idzie na tyle dobrze... że w osiedlowych uliczkach wolno jadące samochody zaczynają przeszkadzać :mrgreen: .
Tyle że po trafieniu na goły asfalt, kolce zaczynają się strasznie tłuc, do kompletu telepią (coś jakby jechało się po kostce szosówką) i stawiają nieprzyjemny opór. Oczywiście można koła napompować mocniej, tak żeby kolce jak najmniej dotykały asfaltu przy jeździe na wprost - ale wtedy trzeba być gotowym mimo wszystko na różne akrobacje. Jednak nawet jeśli przednie koło z taką oponą ucieknie (bo rowerzysta miał np. atak debilizmu i wykonywał zbyt ostry skręt, do tego bezmyślnie zwalniając przednim hamulcem
) jest to poślizg do opanowania :mrgreen: .
Biorąc pod uwagę obecne warunki, może się komuś niezdecydowanemu przyda w decyzji, czy bawić się w majstrowanie kolcowanej opony. Tylko tak na moje oko kolce powinny być jednak rozstawione odrobinę szerzej, niż to widać na zdjęciu, żeby w miarę wygodnie tym jeździło się po asfalcie. Natomiast nie jestem teraz pewny, czy zwiększenie liczby kolców, nie odbiłoby się negatywnie na zachowaniu opony wszędzie tam, gdzie nie ma lodu, śniegu, czy w co tam jeszcze zimą można wjechać.