Ś.P. Lech Urban
Chciałbym cos napisać... ale nie teraz... za chwilę... skreślę "bratku" o Tobie parę słów. Może inni?
Ale wiedz, że będziemy tu o Tobie pisali, żeby inni zobaczyli jak żyłeś, kim dla nas byłeś
Pierwszy post Lecha na forum:
Sunday, April 29th, 2012, 05:33 w wątku:
28.04 Rajd pamięci żołnierzy Zgrupowania "Zapory"
Witam!
Kolejne podziękowania dla Jurka i organizatorów. Inicjatywa godna naśladowania!
Darku, dzięki za trasę powrotną. Była fajnie urozmaicona, choć trochę szkoda, że ominęliśmy bagna ;-)
Był to mój pierwszy wyjazd z RL i już nie mogę doczekać się następnego.
Wtedy poznałem Lecha.
Zapewne pierwsze zdjęcia zrobione dla Lecha w RL'u:
https://get.google.com/albumarchive/1127...UHRW9mol4F
https://get.google.com/albumarchive/1066...g7m_x42YGg
Ostatni post Lecha na forum:
Friday, March 9th, 2018, 20:22 w wątku
III LMT
Niestety muszę zrezygnować z udziału w imprezie.
Krzysiek - brat Lecha w kościele powiedział, iż Lech z tej najważniejszej walki nie zrezygnował, walczył do końca. I takiego go zapamiętamy!
Przeglądałem całą swoją galerię zdjęć z RL... Setki wspólnie przejechanych km, trochę piwek, dużo żartów.
Ja Lecha zawsze będę pamiętał w stroju a`la żołnierz ochrony przeciwchemicznej kiedy przy coraz wredniejszej pogodzie wracaliśmy z JurkiemS z Roztocza Wiosną na kołach rzecz jasna. Lechu założył woreczki foliowe na buty i dłonie i był z tego bardzo dumny. Wtedy rozśmieszył mnie tym niemal do łez.
A druga rzecz która na zawsze, każdego roku będzie mi o Nim przypominała to... kwitnąca akacja. Zapytał czy wiem, że te kwiaty są jadalne? Oczywiście się zdziwiłem a on zatrzymał rower, nachylił sobie gałąź i wcinał jak żyrafa! Spróbowałem ostrożnie i miał rację - smaczne. "Najedzeni" pojechaliśmy dalej a On jeszcze sprzedał mi patent na te kwiatki w cieście naleśnikowym.
... "włóczęga północy" z Jurasem i Damianem ... Lechu przyjechał w sobotę do Nepli pod Terespolem. Przy kolacji ( bier) namówił mnie na powrót do Lublina full bike, była jazda, upał, prawie zacirka, ale wtedy dla mnie pierwszy raz z sakwami 175 km to było naprawdę coś. Dzięki Lechu!
ps. na zdjęcie powyżej Lechu i lody w Kodeniu
Zapamiętałam Lecha jako specjalistę od roślin, którego zawsze słuchało się z wielką przyjemnością. Janek pisze o akacji, mi natomiast cały czas przypomina się II LMT, kiedy zatrzymaliśmy się przed Janowem i czekaliśmy na resztę. Rosły tam jakieś iglaki, nie pamiętam już dokładnie jakie. I w pewnym momencie Lech zaczął mówić, że z tych zawiązek szyszki będą dopiero w przyszłym sezonie, ale teraz można je jeść. Kilka osób, w tym ja, spróbowało.
Myślę, że nie tylko mi będzie brakowało jego optymizmu, pogody ducha, spokoju i opanowania w każdej sytuacji oraz mądrości życiowej, którą potrafił przekazywać w bardzo ciekawy sposób. Można było z nim pogadać na błahe tematy (pamiętam, jak przed Sezonem Lublin w 2017 żartowaliśmy na dziedzińcu Zamku z "mleczyka", a Lech, żartując z nami, uświadomił nas, że to mniszek pospolity), jak i na poważniejsze.
Nie wiem, czy mogę jakoś to oceniać, ale mam wrażenie, że Lech żył aktywnie, ale bez pośpiechu, w jakim ludzie zwykle żyją współcześnie.
To ja dorzucę jeszcze jedną historię "kulinarną" jaką zapamiętałem od Lecha.
Zdaje się, że to było podczas naszego full bike dojazdu na Roztocze Wiosną. Lecho znalazł jakiegoś grzyba w lesie i wciągnął kawałek kapelusza
mówiąc, że to całkiem bezpieczne i smaczne
Tutaj wersja w stroju a`la żołnierz ochrony przeciwchemicznej, o której pisał Janek. ( w drodze powrotnej)
A tutaj filmik z naszego dojazdu
https://youtu.be/J2GyVoXbMo4?t=125
Moja pamięć o Lechu to jako o gościu odpowiedzialnym, poważnym, trochę skromnym, bardzo konkretnym na którym można polegać, a równocześnie bardzo otwartym, życzliwym i koleżeńskim.