Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: 10.07.2010 g. 10.00 - Dolina Ciemięgi, Nałęczów, Wojciechów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Ja dopiero wróciłem (festyn) :-P , na liczniku 92 km. dzięki za bardzo fajną wycieczkę i ciekawą trasę ;-)
P.s. asfalt z Wojciechowa do Miłocina - MASAKRA miękki jak "masło"
Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie, było bardzo fajnie, choć jak się okazało, tempo jak dla mnie było momentami ciut za duże. Znowu niestety po drodze miałem drobny kryzys wiary we własne siły, ale zestaw Prince Polo XXL+Powerade zakupione w sklepie przy remizie skutecznie sobie poradziły. Ode mnie fotki nieco później.

Aha, nie jestem pewien, czy po powrocie nie zmyłem sobie kleszcza, więc posprawdzajcie się.
Dziękuje za wspólna jazdę. U mnie wyszło 150km :lol: bo jeszcze skoczyłem wokół zalewu.
Mój najdłuższy wypad w tym roku. :mrgreen:
Dzięki za fajną przygodę. mi z kolegą wyszło na liczniku 140 km i zaliczyliśmy Kazimierz. Tam na rynku ochłoda przy studni, przepłukanie się z kurzu i z powrotem do Lublina przez Wojciechów.
W takim razie i ja podsumuję wyjazd. Pogoda była super ale do opalania a nie na rower. Mogliśmy jeszcze zahaczyć o jakieś jeziorko było by fajnie.
Dzięki za wspólny wyjazd Smile Dla mnie nie był pechowy jak dla niektórych.
Mi wyszło 82 km z małym hakiem, a średnia to 19 wiec tempo było w miarę wolne.


teraz trzeba dobrze przesmarować łańcuch po tym kurzu Smile
Dzięki za wypad, lekko przedłużyłem trasę żeby przekroczyć 100km i się udało. Było przede wszystkim gorąco nie pamiętam nawet ile specyfików w siebie wlałem podczas wycieczki. Do następnego.

zrzędziątko

No to teraz czas na mnieSmile A jako "świerzak" troszkę się rozpiszęSmile
Po pierwsze przeżyłam Wink
Po drugie dojechałam Wink
Po trzecie wróciłam cało i zdrowo Wink
Z której strony by nie patrzeć: jak dla mnie, to potrójny sukces. Tak właśnie powinno się spędzać sobotę.

A jak wrażenia? Niesamowite, bo jakże mogło by być inaczej, choć muszę przyznać, że jeżeli to był wyjazd rekreacyjny, to nawet nie che myśleć jak wyglądają treningi, ale nic to, jeszcze parę ustawek i będę prowadzić w peletonie <hahaha>

Trasa super, choć chaszcze i kilka podjazdów (dokładnie 3) tym razem ze mną wygrało, ale na pewno im nie popuszczę i mam nadzieję, że kiedyś dane będzie mi się z nimi jeszcze zmierzyć. Szkoda tylko, że tak bardzo spieszyło się nam do domu, bo nawet nie było za bardzo czasu spokojnie posiedzieć i pogadać (i odpocząć oczywiścieBig GrinBig Grin).

I nawet chrzest bojowy, w postaci wbitego w oponę patyczka, nie był taki strasznyWink. Jeszcze raz chłopaki wielkie dzięki za pomoc! Oczywiście obiecane ciasto jest jak najbardziej aktualne, dajcie znać tylko kiedy Wink Jak tu tylko się doliczyć ile porcji będzie potrzebne, tylu was było... poszukiwacze dziur, dostawcy łatek, sklejacze, monterzy koła, kontrolerzy jakości, kontrolerzy kontrolerów, fotografowie, etc

Jeszcze raz wielkie dzięki Wink

Ela


Ps.
Mam jeszcze dwa pytanka techniczne (może banalne, ale weźcie pod uwagę to, ze jestem blondynką Wink)
1. W jaki sposób powinnam doprowadzić swój rowerek do ładu po takim wypadzie, oprócz standardowego wytarcia go z kurzu Wink

2. Czy prowadzicie jakąś naukę jazdy dla "świerzaków?" Wydaje mi się, że przydałoby mi się parę lekcji jazdy w terenie, wykładu na temat budowy roweru i tego co trzeba ze sobą wozić, oraz instrukcji obsługi przerzutekWink
przyjeżdżaj na ustawki a my zadbamy abyś uzyskała niezbędną wiedzę :mrgreen:
jak na pierwszy raz machnąć taki dystans to nie w kijek dmuchał, także szacunek :-D
O, widzę, że sprytnie omineliście drogę obok mojej chaty - ciekawa trasa przez Cynków swoją stroną. Ja tamtędy przez cały luty na biegówkach śmigałem :-) . Zatzymywaliście się w Nowym Gaju obok młyna? Pewnie już Wam się nie chciało 8-)
Rzeczywiście, ta trasa żółtym szlakiem całkiem ciekawa. Pierwszy raz tamtędy jechaliśmy. A w Nowym Gaju tylko przemknęliśmy obok młyna.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9