Jadę.
EDIT:
Przepraszam, muszę zmienić plany.
Będę czysto towarzysko na chwilę.
Fakt wielka szkoda że nie było Wieśka … nie miał kto podkręcać nawet się nie zmęczyłem, a z nim to człowiek siódme poty wylewa.
Jak pech to pech jeszcze niczego wcześniej nie zgubiłem a tu dziś komplet kluczy, dętka spinki i końcówki do pompowania presty. Sakwa podsiodłowa nie wytrzymała presji terenu i wysypało się gdzieś wszystko po drodze.
Pomimo to jazda pierwsza klasa ekstra trasa masa błota, terenu i jak zawsze doborowe towarzystwo.
Haladinho oby więcej takich ustawek. ;-)