Co do podlinkowanego forum, to wybrałem pierwsze z brzegu, bo nie chciało mi się szukać. Co do tych wynotowanych przez ciebie manewrów, to w pełni się zgadzam... ale przypominam o niegeneralizowaniu. Poza tym zarzutem o niesygnalizowaniu, nie widuję na codzień rowerzystów, którzy tak się zachowują - ale kierowcy też nierzadko zapominają o sygnalizowaniu.
maYkel napisał(a):o do forum motoryzacyjnego które podlinkowałeś to niestety trafiłeś kulą w płot.
A czytałeś ten post kierowcy ziejącego satysfakcją, że jakiś rowerzysta przywalił w vana? Albo to o strzelaniu w tył głowy? Wystarczy jeden na tysiąc kierowców z takim poglądami, który do tego zacznie udowadniać swoje racje na ulicy i ktoś może wylądować w szpitalu.
Co ciekawsze cytaty:
"Zawsze chętnie "posmyrałbym takiego rowerzestę zderzakiem. Ale o czym my koledzy i koleżanki tu rozprawiamy. Jeśli chodzi o rowerzystów i pieszych sprawa wygląda podobnie."
"Dozwolonym powinno być rozjechać BEZKARNIE jednego pieszego/rowerzystę w roku. Dlaczego??? Już to kiedyś pisałem"
Tak się wypowiada niejaki Garet. Trochę wyjęte oczywiście z kontekstu, ale sam fakt, że ktoś publicznie się tak wypowiada jest jednak niepokojący.
To jest jeszcze dobre:
"wiec tam gdzie jest dobry chodnik dlaczego rowerzyści nim nie jada tylko pchają sie na asfalt?
powiem krótko acz obrazliwie(nie dotyczy przepisowych rowerzystów)-WON NA CHODNIK!!!!!!!!!!!"
Problem w tym, kogo ten kolega uważa za przepisowego rowerzystę... Twierdzi też, że jest jednocześnie zapalonym rowerzystą.
I następny:
"No i nagle się okazało że van skręca w jakąś boczną uliczkę i zaczął wjeżdżać na chodnik, a rowerzak się w niego wpierdzielił... Hihi, tak sobie pofrunął w powietrze
No i potem przyjechały dwa radiowozy i karetka... ale chyba był duży problem bo rowerzak leżał i nie bardzo się ruszał... Oddychał chyba tylko...
Ale ze mnie bestia... jakoś mi wcale go nie szkoda"
Niejaki Fire Crow tak się wypowiada.
A ten cytat mnie fascynuje, bo nie mogę dojść jak jest z przepisami w tej materii:
"I jeszcze jedna zagadka: Od 17 kwietnia wszystkie pojazdy poruszające się po drogach publicznych mają obowiązek jazdy "na światłach". Czy ktokolwiek widział/słyszał, żeby rowerzysta się do tego zastosował?"
Jak kto z tym jest? Wie ktoś?
Zauważ też, że z tej ankiety wynika, że tylko trzydzieści procent kierowców nie chce nic robić rowerzystom. Oczywiście na mur-beton nie jest wiarygodna, ale przedstawia niepokojące podejście części kierowców do kwestii rowerzystów.
Oczywiście na owym forum są też głosy naprawdę rozsądne i nie zamierzam tego negować. Ale choćby dziewięciu rowerzystów na dziesięciu ziało nienawiścią do kierowców, to nie są w stanie im realnie zagrozić. Bo co taki zrobi? Zepchnie samochód z drogi? Wciśnie się kierowcy tuż przed nos z bocznej uliczki? Przecież to byłoby samobójstwo. Może najwyżej złośliwie (co jest jednocześnie najbezpieczniejszym wyjściem) jechać środkiem pasa.
A jeden złośliwy kierowca na tysiąc normalnych? Co się stanie, jak taki złośliwie wymusi pierwszeństwo na rowerzyście, a rowerzysta nie zdąży zahamować?
Do tego przypominam, że nawet normalni kierowcy popełniają błędy. Tak jak i rowerzyści. Tylko że w ogólnym odbiorze kierowca często jest usprawiedliwiony, a rowerzyście nie wolno nigdy się mylić czy zagapić.
I dlatego opowiadam się za prawem do spokojnego poruszania się chodnikiem przez tych rowerzystów, którzy nie czują się na siłach mierzyć się z ruchem ulicznym.
maYkel napisał(a):Ale jak ci z bramy wylezie pieszy i złamie sobie rękę w kolizji (był taki przypadek) to musisz wziąc na siebie odpowiedzialność, bo formalnie to ciebie tam nie powinno być.
Jadąc chodnikiem doskonale zdaje sobie sprawę, że ktoś może mi wyskoczyć z bramy, wiec jadę w możliwe dużej odległości od ścian budynków. Poza tym stale kontroluję stan i działnie hamulców i jeżdżę - ZAWSZE - z dłońmi na ich klamkach. Na ścieżce zdażyło się kiedyś hamować tuż przed dzieciakiem, który wyrwał się matce niemal przed moim nosem przy dużo większej prędkości. I zdążyłem.
Dobrze też wiem, kto jest gościem na chodniku i kto poniesie konsekwencje.
maYkel napisał(a):Najwidoczniej z truskafką nie stanowicie chodnikowej średniej statystycznej, bo ja samych chodnikowych ścigantów spotykam.
No ja właśnie ścigantów rzadko widuję, ale są oni problemem (kiedyś mało zawału nie dostałem późnym wieczorem, gdy taki nieoświetlony mi wyskoczył z naprzeciwka i przeleciał pomiędzy mną a facetem, którego wymijałem). W jakiej to części miasta ich widujesz? - pytam poważnie.
Nie, nie jestem kurierem. A umiejętnościami poruszania się w warunkach miejskich na pewno im nie dorównuję. Nie sądzę, żeby mój zawód był tu ważny - ważne jest, że do jego wykonywania używam roweru.
maYkel, jeśli gdzieś poczułeś się urażony moimi wypowiedziami, to przepraszam. Nie zamierzałem cię oczywiście obrażać.