Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Jazda po ulicy - praktyka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
Ja raz miałem wypadek przez to, że kierowca trolejbusu zajechał mi drogę, gdy byłem na wysokości kilku metrów przed przystankiem i wyminąłem go zatoczką autobusową, dlatego staram się ich szanować, ale chamstwa nie zniosę.

Autobusy najczęściej wyprzedzam, jeżeli stoją. Jeżeli migają patrzę czy nic nie jedzie - jeśli wolne a droga szeroka, też wyprzedzam. Czasem puszczam.
Chamstwa qavtan, nie da rady wyeliminować z ulic. Jedyne co można robić to samemu takim nie być, co by się nie działo (nie żebym ja nigdy nie miał ochoty posunąć się do jakiejś skrajności). Jakiś odsetek nerwusów po prostu musi istnieć - to już chyba takie prawo natury.
A skoro już czepiłem się tego tematu :-P , to pociągnę go jeszcze kawałek. Jakie są wasze, jako rowerzystów, doświadczenia z przejawami agresji lub chamstwa? W moim przypadku to wygląda to tak, że raz na dłuższy czas (na naprawdę dłuższy) trafi mi się jakiś frustrat... ale za to często taki, który wyraźnie ma jakiś problem z samym sobą (zdecydowanie polecam w takiej sytuacji przyhamować i niech gościu bluzga sobie przez otwarte okno do krawężnika :mrgreen: )
Mamut, mówmy o sukcesach. Jestem przeciwny tematom "co złego Cię spotkało", mówmy co spotkało nas dobrego.

Ja sam jestem nerwowy pewnie na ulicy i jeżdżę jak szalony, ale sygnalizuję manewry i robię wszystko by te moje szaleństwa były wiadome dla innych uczestników ruchu.

Dobrze byłoby poinformować kierowców, że jeżeli rowerzysta ogląda się za siebie, to prawdopodobnie szykuje się do manewru.
Oczywiście masz rację, że trzeba mówić o pozytywach, ale też od pewnych tematów nie uciekniemy. Osobiście jestem za pełną informacją w każdym temacie, co by ze sobą ona nie niosła.
A powyższego jestem ciekaw, ponieważ po różnych takich przygodach, zawsze się zastanawiam, czy to ze mną coś nie tak (a nie jeżdżę jak szalony :-) ), czy to ja prowokuje czymś takie sytuacje, czy może jest to pewna reguła (że jak człowiek jedzie rowerem, to automatycznie jest winny ;-) ). Zdecydowanie nie chcę tu oczywiście generalizować zachowań jakiejkolwiek grupy uczestników ruchu drogowego. Poza tym, jeśli zajrzy tu jakiś początkujący "uliczny zawodnik" dobrze, żeby wiedział, że na ulicy i takie rzeczy się zdarzają.

Z tym sygnalizowaniem manewrów przez rowerzystów jest tak samo jak kierunkowskazem w samochodzie czy motorze - sygnał nie zawsze zostaje dostrzeżony i tyle. Trzeba się z tym liczyć.

A co na ulicy spotkało mnie dobrego :mrgreen: ? Ostatnio kobiecina w wielkim samochodzie dosłownie zakorkowała całkiem ruchliwą uliczkę na Czechowie, tylko po to, żeby mnie puścić, a do tego na twarzy miała szeroki uśmiech :-)... I nawet nikt nie trąbił.
Chyba tego nie pisałem. Jadąc w górę Piłsudskiego wyprzedził mnie facet na centymetry. Trochę zły dogoniłem go na światłach i z uśmiechem pytam czy wie co złego zrobił. A on z jeszcze bardziej rozbrajającym uśmiechem odpowiedział: "Jechał pan tak równo i pewnie, że wiedziałem, że mogę pana wyprzedzać". No rozbroił mnie tym, więc nie pozostało mi nic innego jak tylko z uśmiechem powiedzieć, że nie wszyscy tak jeżdżą, a są i przypadki nieprzewidywalne więc lepiej zachować pewne zasady. Piszę o tym bo nauczyłem się ( w większości przypadków) reagować spokojnie na wykroczenia kierowców. Jest to lepsze niż "środkowy palec", pyskówki, czy np. kopanie w samochód :mrgreen: .
Jeżdżąc po ulicach stosuję zasadę pewnego, wyraźnego i przewidywalnego, dla kierowców, poruszania się.
No i tak jak pisałem w temacie o ścieżkach: myślenia także za innych.
Ja osobiście jadąc ulicą stosuje taktykę całkowitego ignorowania negatywnych zachowań. Ktoś trąbi, bo wg niego jadę za daleko od krawężnika, to usuwam się trochę na prawo i mam go gdzieś. Mija na zapałkę - trudno. Wciska się na chama z podporządkowanej - jak wyżej. Olewka totalna. Można pewnie mnie o wiele rzeczy posądzić, ale nie o agresję i nieprzewidywalność.

Sytuacja następująca:
Wyjeżdżam z podporządkowanej na osiedlowym skrzyżowaniu, jedyny samochód jaki widzę jest naprawdę ładny kawałek dalej (za daleko, żeby mogła być tu mowa o wymuszeniu pierwszeństwa), więc wyciągam rękę i skręcam. Jadę sobie następnie grzecznie, a jakiś samochód (nawet nie jestem do końca pewien, czy ten sam, który widziałem wcześniej) zrównuje się ze mną, a ja przez otwarte okno pasażera łapie się na jakieś bluzgi i groźby. Zero jakichkolwiek wyjaśnień tylko czysta agresja. Ja oczywiście po hamulcach, bo jak dotąd nie wymyśliłem lepszego sposobu na takich frustratów.
Po prostu nie rozumiem takich zachowań i koniec. Nawet jeśli wyciąłem owemu gościowi jakiś numer (jaki?) to mógłby mi to powiedzieć na spokojnie. Gdyby w końcu wszyscy zachowywali się tak jak ty, Jurek, ulice naszych miast byłyby i bezpieczniejszym, i przyjemniejszym miejscem.
Ale nie. Według niektórych agresja jest najlepszym rozwiązaniem. Problem w tym, że nawet najbardziej opanowany człowiek ma ograniczoną wytrzymałość.
I tak spirala zaczyna się nakręcać.

A może by tak wykombinować jakąś akcję promującą uprzejmość i i wzajemne poszanowanie uczestników ruchu drogowego :mrgreen: . Kurde... już widzę odzew ;-) ...
mamut77 napisał(a):zrównuje się ze mną, a ja przez otwarte okno pasażera łapie się na jakieś bluzgi i groźby.
Na najbliższych światłach pogłaskać mu lusterko. Jak się zorientuję, że nie jest bezkarny to spokornieje.
Polecam ciekawy poradnik rowerzysty z Krakowa
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,47375, ... zysty.html
Z poradnika:
Cytat:Uwaga: Kierującego - w tym także rowerzystę - obowiązują wyłącznie znaki drogowe umieszczone po prawej stronie jezdni lub nad pasem ruchu.
tak być powinno, ale jak widać polskie sądy uważają inaczej http://groups.google.com/group/pl.rec.r ... 36f4fd4069
sąd uznał, że panowie wiedzieli o ścieżce bo byli w organizacji rowerowej, więc automatycznie znają wszystkie ścieżki w mieście... jak dla mnie to śmiech na sali...
No niestety tutaj sąd mógł taki wyrok wydać. Ja doczytałem sobie uzasadnienie i jest tam napisane, że ścieżka rowerowa była po tej stronie, po której poruszali się rowerzyści i biegła w tym samym kierunku. Przepis, o którym wyżej dotyczy sytuacji kiedy ścieżka jest po drugiej stronie ulicy, np jadąc w górę Jana Pawła II
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20