Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Jazda po ulicy - praktyka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
heh
zgoda co do prawie wszystkiego co napisaliście. Tylko wydaje się, że czasami sami prowokujemy niebezpieczne sytuacje, i czasami można tego uniknąć.

KermitOZ napisał(a):Nie widzę powodu, żeby puszczać go przodem, skoro jestem szybszy.
A ja jeden widzę ;-) IMHO skoro zastawił Ci drogę na światłach, to zachował się nienormalnie/niebezpiecznie. Puszczając go do przodu już go nie spotkasz. Oczywiście ten sam skutek daje na tyle szybka jazda, żeby Cię nie dogonił :-P
Co do tego, że czasem prowokujemu różne dziwne sytuacje - zgadzam się. Tylko że to zbyt często inaczej wygląda na ulicy, w chwili zajścia, a inaczej później, kiedy już można się nad tym zastanowić. Też przypominam sobię dziwne zdarzenie, kiedy to powinienem odpuścić, czego oczywiście nie zrobiłem.

michalecki napisał(a):Niektórzy kierowcy chyba mają napady agresji jak widzą wyprzedzającego ich rowerzystę, w trakcie jazdy czy w korku...
A to jest w ogóle ciekawe zjawisko, warte chyba jakiegoś bliższego zbadania :mrgreen: . Nie jeżdżę może tak szybko jak nasz admin, ale udaje mi się czasem wyprzedzić jakiś samochód; fakt, reakcje wyprzedzanych bywają dosyć... ciekawe.
http://www.non-sens.pl/news.php?readmore=147
A tu jak kończą pechowi rowerzyści na drogach. Totalny absurd, ale takie są nasze drogi.

maYkel

Nie drogi, tylko system "sprawiedliwości". Ręka rękę myje. Aż się nóż w kieszeni otwiera.
System jest dziurawy jak nasze drogi. Wink
A ciekawi mnie najbardziej jak mu udowodnili tą za szybką jazdę i ile wynosiła prędkość. A potem jak ominęli brak przepisu dotyczącego homologowanego prędkościomierza w rowerze który eliminuje możliwość przekraczania prędkości. Na koniec jak to jest że wymuszający pierwszeństwo jest niewinny? To było wjechanie w gościa z premedytacją.

Mam wrażenie że coraz więcej takich absurdów niekodeksowych się pojawia. Tak jak ta głośna sprawa z kursantką która dostała wyrok w zawiasach. Jakaś masakra.
Kuba napisał(a):To było wjechanie w gościa z premedytacją.
Osobiście bym się nie zgodził. Z premedytacją byłoby wtedy, gdyby świadomie babka wycelowała w rowerzystę i przycisnęła gaz. Najprawdopodobniej nie widziała i się nie spodziewała (czyli norma). Ewentualnie lekkomyślnie sądziła, że wyrobi się przed rowerzystą (rzadsze, ale też często spotykane).
Niestety, kiedy nawet mamy znak pierwszeństwa jak byk przed nosem, należy się upewnić, czy nie ładujemy się komuś selektywnie ślepemu/gadającemu przez komórkę/uważającemu, że się zmieści pod koła.

Zastanawia mnie kwestia szybkości rowerzysty. Jeśli dobrze rozumiem, to jechał z prawej strony samochodów, pomiędzy nimi a krawężnikiem. Z jaką szybkością mógł wtedy "pędzić"???

Kuba napisał(a):A ciekawi mnie najbardziej jak mu udowodnili tą za szybką jazdę i ile wynosiła prędkość
A to już osobna sprawa. Czyżby złamał ograniczenie prędkości w tym miejscu Confusedhock: ? Chyba bardziej bym się spodziewał zarzutu w rodzaju niedostosowania prędkości do panujących warunków...
Trochę odgrzeję kotletaSmile W wakacje miałem kilka razy ciekawą sytuację, jadę sobie ścieżką rowerową w okolicach Reala i mam zielone światło na przejściu, na którym mogą się też poruszać rowerzyści bez schodzenia z jednośladów (kierowcy mają odpowiedni znak z namalowanym rowerem i pieszym). I co się dzieje? Kierowca ma warunkowy skręt w prawo i czasami zdarza mu się przyhamować przed przejściem dla pieszych, ale już przed przejściem dla rowerów bardzo rzadko. Kilka razy sytuacja wydawała się groźna i musiałem dość ostro hamować by nie być potrąconym, raz typ miał otwarte okno i ostro przyhamował, gdy i ja już stałem w miejscu, zacząłem więc wymianę słów, chyba się trochę speszył, coś odburknął i szybko odjechał. Takie sytuacje trzeba zwalczać i nigdy takim kierowcom nie wolno odpuszczać, bo nam może się udać, ale za kilka godzin może jechać tym przejściem jakiś dzieciak i nieszczęście gotowe.

Co do autobusów, to zawsze szanuję publiczny transport (codziennie dojeżdżam tym sposobem do szkoły) i gdy widzę jakiś pojazd w zatoczce zapobiegawczo zwalniam. Jeśli nie sygnalizuje opuszczenia przystanku wtedy sobie spokojnie jadę zwiększając trochę odległość od autobusu (tak bym był widoczny i nie znalazł się w martwym polu, a w dużych pojazdach w lusterkach często nie widać wszystkiego). Jeśli ma włączony lewy kierunkowskaz wtedy się zatrzymuję i przepuszczam autobus. Przypomnę tylko, że zgodnie z przepisami kierowcy wszystkich pojazdów (w tym rowerów) mają obowiązek przepuścić autobus, jeśli ten chce wyjechać z zatoczki. Powiem jeszcze, że kilka razy kierowca MPK mi podziękował mrugając awaryjnymi.
erykko napisał(a):zgodnie z przepisami kierowcy wszystkich pojazdów (...) mają obowiązek przepuścić autobus, jeśli ten chce wyjechać z zatoczki

a mi się wydaje, że ten durny przepis już nie obowiązuje, ktoś się orientuje jak to jest?
dokladnie erykko. tez puszczalem autobusy i dziekuja bo wielu kierowcow teraz ma gdzies przepisy. puszczam czasem na przejazdach kierowcow. uwazam ze ulica jest dla wszystkich i czasem odrobina szacunku nie zaszkodzi. :-)
marzyciel9 napisał(a):a mi się wydaje, że ten durny przepis już nie obowiązuje, ktoś się orientuje jak to jest?

Art. 18. [Przystanek autobusowy]
1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Wartość tego artykułu wynosi 200zł :-)
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20