Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Ograniczenie prędkości dla rowerów - na lubelskiej Starówce
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Pinky napisał(a):Inna sprawa że mogli by ograniczenie prędkości dać dla rowerów na starówce i było by po problemie z śmigającymi rowerzystami pomiędzy turystami pieszymi.

No właśnie wydaje mi się że nie można wprowadzić czegoś takiego dla rowerzystów. Bo niby skąd masz wiedzieć że przekroczyłeś prędkość? Ale to ktoś bardziej obeznany w przepisach powinien się wypowiedzieć na ten temat.
Kuba napisał(a):Bo niby skąd masz wiedzieć że przekroczyłeś prędkość?

Ciekawy temat poruszyłeś.
Tym bardziej, że wcześniej napisałeś, że:
Kuba napisał(a):owery nie są zobowiązane do posiadania liczników

Z drugiej strony obowiązują nas przecież znaki drogowe a rozwinięcie prędkości pow. 30km/h (szczególnie z górki) nie jest problemem. Brak licznika nie jest wytłumaczeniem :-)
P.S.
Gdyby wątek się rozwinął to mam prośbę do admina o założenie właściwego tematu i przeniesienie postów nie związanych z usprawnieniem infrastruktury rowerowej.
Jak osiągam 45 km/h to rower wpada w wibracje, podejrzewam że to przez zakrzywienie czasoprzestrzeni :lol: Confusedhock: A tak na poważnie, ograniczenie prędkości na starówce dało by tylko poczucie spełnienia tym którzy nie chcą nas tam, i nam poczucie spokoju że tamtędy jeździmy. Sam uwielbiam tamtędy jeździć i mogę stwierdzić że odcinek od Bramy Grodzkiej (a nawet wcześniej) do Zamku jest tak ukształtowany że chce się tam po prostu poczuć pęd i gnać na złamanie karku. Bruk tam jest nieciekawy, pas rynsztoka pośrodku nie wygląda zbyt bezpiecznie. Kupa turystów i spacerowiczów łazi tamtędy jak śnięte krowy po polu minowym, w dodatku najczęściej idą tyralierą. Zauważyłem że nie tylko ja tam mocniej lubię depnąć w pedałki (przyuważyłem co najmniej dwie osoby z RL). O wypadek tam nie trudno. Drugie wąskie gardło jest przy bramie Krakowskiej, gdzie spacerowicze i uliczni handlarze skutecznie tamują ruch. Wieczorem i nocą przez całą ul. Grodzką snują się zygzakiem się podchmieleni knajpowicze. W czasie targów staroci i Jarmarku to często trzeba po prostu zejść z roweru z powodu tłumów. Jak dla mnie prawie nieziszczalne jest uregulowanie przepisami tak by zapewnić bezpieczny przejazd rowerzystów i przejście pieszym przez Grodzką. Tego po prostu nie da się pogodzić ze sobą i któraś strona musi być poszkodowana jeśli ma tam być zwiększone bezpieczeństwo. Jedynym wyjściem jest tylko nasz zdrowy rozsądek podczas przejazdu przez tą ulicę. Sytuacja jest i będzie typowo polska, czyli że jest zakaz, wszyscy mają go w rzyci, stojaki rowerowe stoją (oprócz tych na ulicach są jeszcze w PTTK i Intisport) mimo że teoretycznie trzeba rower do nich dopchać na piechotę, i wszyscy są zadowoleni. Mieszkańcy Starówki mają swój zakaz i czują się bezpieczniejsi, nas nikt tam nie ściga jak sensownie tamtędy przejeżdżamy. Po prostu miodzio absurd, życie swoje a przepisy swoje :mrgreen: Ja nie narzekam, czasem mi brakuje absurdów rodem z PRLu.

Ps. A co z poruszaniem się deptakiem ? Słyszałem że tam też jest jakiś zakaz, ale ni cholery nie mogę znaleźć żadnego znaku o tym.
Pinky masz rację. W sumie jeśli martwy przepis ma poprawić samopoczucie mieszkańców to ok. Wink
Jest jeszcze coś takiego jak niedostosowanie prędkości do warunków jazdy i zawsze to powinno być hamulcem. No ale mniejsza z tym, ja się po prostu obawiam że kiedyś się ktoś nadgorliwy trafi i można będzie przypadkiem się załapać na mandat. Jakaś regulacja rozwiązała by to. Nie sądzę żeby dało się poprowadzić tam jakieś oddzielne pasy zresztą średnio by to działało. Trzeba by jakoś rozwiązać zintegrowany ruch pieszo-rowerowy. Na czas jarmarku można by wprowadzać czasowy zakaz ruchu dla rowerów bo i tak jeżdżenie tam wówczas jest mało sprawne.

Darist mnie się wydaje że to jest właśnie jedna ze sprzeczności prawa. Nawet jeśliby wprowadzić przepis dotyczący konieczności posiadania licznika to trzeba by wprowadzić homologowane (czy jak to tam) liczniki, które ktoś by zatwierdza. Ale znów co z ich ustawianiem? itd. Niby w samochodzie też można sobie przestawić prędkościomierz zmieniając koła ale nie wiem jak to prawo reguluje.
Kuba napisał(a):No właśnie wydaje mi się że nie można wprowadzić czegoś takiego dla rowerzystów. Bo niby skąd masz wiedzieć że przekroczyłeś prędkość? Ale to ktoś bardziej obeznany w przepisach powinien się wypowiedzieć na ten temat.
Z dawnych dyskusji na preclu pamiętam, że w Polsce istnieją miejsca, gdzie ustawiono ograniczenia prędkości dla rowerów. Były to zwykle do 5 - 10 km/h, a taką prędkość można bez większych problemów określić na tzw. czuja.

Osobiście wydaje mi się, że dopuszczenie na Starówce ruchu wspólnego jest wystarczające. Rowerzysta ma uważać na pieszych i wszystko jasne.

Pinky napisał(a):Mieszkańcy Starówki mają swój zakaz i czują się bezpieczniejsi (...)
A to jest w ogóle ciekawe zjawisko; samochody, których jest tam za dużo, gdzie rzekomo zdarza się całkiem sporo kolizji z pieszymi (choć zwykle niegroźnych lub mało groźnych), jakoś nie wywołują takich emocji. A rower, wiadomo, śmiertelne zagrożenie...

Temat wariatów na rowerach pomijam, bo ci będą szaleć bez względu na zakazy i ograniczenia. I to nimi trzeba się zająć, nie utrudniać życie normalnej większości.
Ja tam 5 km/h czy 10 równo mógłbym nie wyczuć... Zresztą jakby postawić ograniczenie 5-10 km/h to należałoby zabronić także biegania. Bo biega się szybciej. Ba nawet chodzi.
Ja nie jestem pewny czy wyczuwanie mieści się w przepisach. Jak wstawią ograniczenie to mi to nie zrobi problemu, tylko chciałbym zauważyć że coś tu jest nie tak. Jak można nakazywać przestrzegania czegoś czego nie określić nie mamy jak..
Kuba, widziałem ograniczenia prędkości dla rowerów na ulicach Nicei. Mają tam miejski system wypożyczania rowerów (jak w wielu europejskich miastach). Rowery z wypożyczalni nie są wyposażone w prędkościomierze. Jeździłem drogami dla rowerów po Nicei i ... na odcinkach z ograniczeniem nikt nie jechał szybciej niż 20 km/h. Ja w swoim rowerze miałem licznik. Jak inni - nie wiem. Jak Francuzi rozwiązali tę kwestię - nie wiem też. Przypuszczam jednak, że nie wymagają, aby rower był wyposażony w prędkościomierz ani nic podobnego. Po prostu - gdyby Policja jechała za kimś na rowerze i ustaliła, że jedzie szybciej niż 20 km/h, dostałby mandat. I nikogo nie interesowałoby, że nie miał prędkościomierza i "nie wiedział ile jedzie". Przypuszczam, że niejeden "samochód" poruszający się po polskich drogach ma schrzaniony prędkościomierz. Niewykluczone, że właściciele takich wehikułów tłumaczą się przed Policją: "a bo licznik mi nie działa". Sądzę jednak, że Policja nie jest zainteresowana słuchaniem tych tłumaczeń. I dobrze.

Ograniczenie prędkości dla rowerów będzie działało tylko na psychikę. Zarówno rowerzystów, przypominając im, żeby nie cisnąć za bardzo, jak i pieszych, powodując, że będą czuli się dobrze. Wiadomo przecież, że policja nie stanie na starówce (czy gdziekolwiek) z "suszarką" Smile i wiadomo, że jak nawet jakaś starsza pani oskarży kogoś, że jechał za szybko, a nie dojdzie do żadnego zdarzenia, to nikt nie ustali, z jaką prędkością poruszał się rower, a i Policja czy SM nie będzie sobie zawracała głowy próbami ustalania tego. Podziękują Pani za zgłoszenie, a Rowerzystę pouczą i tyle Wink
Jak można wprowadzić ograniczenie prędkości gdzieś gdzie jest zakaz ruchu rowerów?

Z punktu widzenia przepisów totalny bezsens.
Michałku, chodzi o to żeby znieść zakaz poruszania się rowerów a wprowadzić ograniczenie prędkości.
MindEx nie wiem, tak się zastanawiam tylko dlaczego wymagać czegoś co ma być określane na oko... czyli z pełna dowolnością, bo wiadomo że każdy oko ma inne. Wink
Zważywszy na to że wg nowych przepisów tolerancja wynosi 10 km/h, to przy ograniczeniu do 10 i tak można sobie spokojnie cisnąć 20. Tongue
Stron: 1 2 3 4