Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Patrzmy w lusterka również na rowerze
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
To hasło zaczerpnięte z kampanii motocyklistów kierowanej do kierowców aut, ale rowerzyści też powinni je wziąć do siebie. Ostatnio miałem czarną passę nieprzyjemnych sytuacji spowodowaną przez niefrasobliwych rowerzystów, którzy nie patrzą za siebie wykonując manewr, więc chciałbym na to zwrócić uwagę. Niestety taki bezmyślny ruch może doprowadzić do tragedii.

Jechałem rowerem w okolicach Świdnika. Jest tam taki długi zjazd, równo, ale niezbyt szeroko. Wiadomo, że na zjeździe prędkość w granicach 30 - 40 km/h i na takiej drodze nie stanowi to żadnego zagrożenia. Dogoniłem jadących przede mną dość wolno trzech rowerzystów i najzwyczajniej w świecie ich wyprzedzałem. Jako, że było pusto to dla własnego bezpieczeństwa bardzo szeroko, bo dwóch z nich jechało wbrew przepisom obok siebie, ale to im można wybaczyć, bo mały ruch. W momencie, gdy ich mijałem ten jadący najbardziej z lewej wykonał skręt w lewo celem zjechania na lewe pobocze drogi. Byłem tak blisko, że zabrakło czasu na jakiekolwiek hamowanie. Odbiłem gwałtownie w lewo uderzając z ogromnym impetem w jego lewe ramię i przód roweru, po czym poszedłem w pole dobre kilkanaście metrów i tu sam jestem z siebie dumny, że nie wykonałem jakiegoś spektakularnego lotu. Nie spadłem z roweru jakimś cudem, a jedynie z siodełka na ramę i nogi mi z pedałów się wypięły.

Zerwałem się natychmiast, żeby złapać gówniarza zanim ucieknie, ale okazało się, że leży na asfalcie. Zaczął przepraszać i powtarzał to w kółko jak jakiś nakręcony. Chyba go nieźle bolała ręka, bo dostał w nią kierownicą, która z racji mojego wzrostu jest u mnie zdecydowanie wyżej. Upierał się, że nic mu nie jest i nie chciał pogotowia, ale na moje oko to miał złamany, ale solidnie wybity palec i pokaleczoną rękę. Obejrzałem mój rower i uszkodzenia zerowe, bo zahaczyłem kierownicą, a przednią oponą trafiłem chyba w przód jego roweru, bo miał ślad gumy na widelcu. Gdyby zdążył skręcić bardziej, to pewnie byłoby pozamiatane.

Swój błąd ewidentnie zrozumiał. Jak tłumaczył chciał zjechać na bok "za potrzebą", ale gdyby jechał samochód zamiast mnie, albo ciężarówka, to by go zbierali z asfaltu. Do mnie dopiero potem dotarło, że mogłem przez czyjąś bezmyślność wpakować się pod jadący z naprzeciwka samochód, gdyby akurat wtedy się trafił, albo połamać, jeśli zjazd w pole nie byłby tak łagodny. To jedno z niewielu miejsc, gdzie nie ma rowu na tej drodze! Od razu zaznaczę, że ja wyprzedzając ich obejrzałem się za siebie czy nic nie jedzie. Na szczęście skończyło się zadziwiająco dobrze.

Dwa dni po tamtym, znów praktycznie to samo, ale na ścieżce, tylko przewrażliwiony to przeczuwałem i wyhamowałem. Człowiek przede mną zaczął zwalniać jak dojeżdżałem i tak czułem, że robi to po to, żeby zawrócić. Ręce na hamulce, lekko już zwalniam i... Gwałtownie zawraca bez patrzenia za siebie. Zahamowałem i posypała się wiązanka, bo nie miałem cierpliwości na kulturalne tłumaczenie. Patrząc na jego twarz jestem pewien, że dalej żyje w przeświadczeniu, że to ja o mało go nie stratowałem.

A na deser to samo samochodem. Dziadek wiozący (o zgrozo) kosę przytroczoną do roweru skręcił na posesję w lewo bez sygnalizowania, kiedy chciałem go wyprzedzać. To nie żadne skrzyżowanie, bo tam się nie wyprzedza, tylko zwykła droga krajowa, gdzie można jechać 90 km/h, a ja ze względu na kiepską nawierzchnię jechałem wolniej, bo zawieszenia szkoda. Przepisowo, to by już dziadka nie było.

Trzy takie sytuacje w jeden tydzień. Stanowczo zbyt wiele. A ilu w tym czasie rowerzystów przez identyczny manewr zginęło w tym samym tygodniu? Każdy niech patrzy za siebie, bo wystarczy raz się nie obejrzeć i będzie po nas. Rower to odpoczynek i relaks, ale nie zwalnia z myślenia.

Szerokiej drogi wszystkim!
"dwóch z nich jechało wbrew przepisom obok siebie, ale to im można wybaczyć, bo mały ruch."

teraz można jechać obok siebie jak nie stwarza się zagrożenia dla innychSmile

BADEVIL

Od Soboty 21 maja za jedyne 3 dni ale nie już;-)
też ostatnimi czasy miałem kilka podobnych przypadków. Na szczęście za każdym razem kończyło się na ostrym hamowaniu, albo manewrowaniu rowerem w celu ominięcia powstałej "przeszkody", ale gdyby prędkości były większe, nie było miejsca na manewry albo był większy ruch nie musiałoby być tak wesoło.
Normalka na sciezce i w innych miejscach gdzie pelno niedzielnych-rowerzystow, wole unikac tego typu miejsc niz strzepic jezyk, bo ani grozba nai prosba nic sie nie wskora. Niestety takie nawyki jak ogladanie sie za siebie chyba nie sa do nauczenia dla kogos kto nie prowadzi samochodu, bo kierowca raczej odruchowo i bezwarunkowo takie sprawy wykonuje.
mało kto ma w rowerze lusterko/a. wynika to, jak sądzę, z tego, że gro rowerzystów to ludzie nie mający prawa jazdy jakiejkolwiek kategorii i nie posiadający tak naprawdę doświadczenia w ruchu. oni "po prostu sobie jadą" Smile
inna sprawa, że masa Polaków na drogach (i nie tylko na nich) nie myśli o nikim/niczym innym jak tylko o sobie.

a dla Autora wątku i wszystkich czytających przypomnienie jednej zasady: "ograniczonego zaufania". niestety. wszystkich nie nauczymy, ale możemy się sami uczyć z doświadczenia własnego i cudzego. Wink
MindEx napisał(a):gro rowerzystów to ludzie nie mający prawa jazdy jakiejkolwiek kategorii i nie posiadający tak naprawdę doświadczenia w ruchu. oni "po prostu sobie jadą" Smile
inna sprawa, że masa Polaków na drogach (i nie tylko na nich) nie myśli o nikim/niczym innym jak tylko o sobie.
Dokładnie, tak się właśnie kończy brak jakichkolwiek, prócz wieku, wymogów do poruszania się rowerem po drogach publicznych. Często ludzie jeżdżący na rowerach ulicami nawet nie odróżniają znaków "ustąp pierwszeństwa" od "droga z pierwszeństwem", a dużej części z pozostałych znaków nie potrafią rozszyfrować. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle zwracają uwagę na znaki...
Poza tym zasady zachowania na skrzyżowaniach są niestety dla większości rowerzystów czarną magią.
Stąd też moje podejrzenie, że wchodzące niedługo w życie zmiany przepisów prawa o ruchu drogowym wyjdą rowerzystom przy obecnej ich postawie tylko na gorsze - dlatego, że będą uważali, że skoro mają więcej praw, to im się należy zawsze i wszystko. A stad do coraz większej liczby wypadków już całkiem niedaleko.
Jeżeli chcemy, aby na rowerach w Polsce jeździło się bezpiecznie, niestety musimy zacząć edukować przyszłych i obecnych rowerzystów, aby wiedzieli, jak na drogach się mają zachowywać.
MindEx napisał(a):mało kto ma w rowerze lusterko/a. wynika to, jak sądzę, z tego, że gro rowerzystów to ludzie nie mający prawa jazdy jakiejkolwiek kategorii

Samo posiadanie lusterka nie jest wyrocznią, nawet jego używanie nie do końca jest bezpieczne. Pamiętajmy, że posiadamy jeszcze skrętną szyję. Kilka razy zdarzyło mi się zaufać lusterkom przy jeździe samochodem, na szczęście skończyło się na pisku opon i klaksonach, jest coś takiego jak "martwe pole". Od tamtego czasu przed wykonaniem gwałtownego manewru zawsze upewniam się machając głową na lewo i prawo Smile dotyczy to zarówno jazdy samochodem i rowerem.
Rower jest cichy i jeśli widzę przed sobą dwóch rowerzystów jadących koło siebie i zajętych rozmową jestem pewien, że przy próbie wyprzedzania jeden z nich NA PEWNO wjedzie mi w drogę, potwierdzone w 90%. To samo dotyczy pań i piesków na ścieżce. Choćby szedł grzecznie po stronie pieszej ja go zawsze "widzę" przed kołami.
Zasada ograniczonego zaufania powinna obowiązywać ZAWSZE.
Grzegorzk, opisał sytuację, w której jeden z rowerzystów dostał lekcję najmniejszym kosztem, po prostu był świadkiem. W innych sytuacjach nauka albo kosztuje albo po prostu boli (jedno i drugie też). Starajmy się jeździć tak, żeby nauka innych nie odbywała się naszym kosztem. I to niezależnie czy posiadamy lusterka czy nie.
Podsumowując: posiadanie lusterka (i używanie) TAK ale używanie oczu i głowy przede wszystkim.
Sygnalizowanie manewrów jest obowiązkiem wszystkich kierujących pojazdami na drogach publicznych.
Dodatkowo sygnalizowanie powinno odbyć się przed wykonywaniem manewru czyli np. zwalnianiem przed skrętem.
na ścieżkach rowerowych jest niestety jeszcze jedno zagrożenie , a mianowicie rowerzyści ze słuchawkami w uszach. Jedzie taki i nie słyszy że sie do niego coś zbliża i tak samo nie odwraca się za siebie jadąc zygzakiem , ale cóż taka to już u nas kultura że każdy sobie rzepkę skrobie i innych ma w nosie bo on tu jet królem szosy/ścieżki/itd.
Stron: 1 2 3