Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Pechowa ustawka - relacja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
dzisiaj, tj. 1 września odbyła się ustawka w której uczestniczyłem ja, Filip i Iwo.
Ustawiliśmy się pod tamą nad zalewem o 16:30 aby bardzo rekreacyjnie spędzić czas.

Schody zaczęły się jeszcze przed zbiórką. Okazało się że Filip nie da rady dojechać na czas z racji tego, że miał egzamin na prawko na kategorie A. Miał dojechać na 17 więc z Iwo czekaliśmy. On nie wytrzymał i po parunastu minutach wybrał się dookoła zalewu a ja czekałem dzielnie na Filipa. O 17:10 otrzymuję telefon od niego, że złapał kapcia i zapytał się czy przypadkiem nie mamy łatek. Niestety tak wyszło że zapomniałem je wziąć z domu. Iwo też nie miał. Pojechaliśmy jakieś 500m ścieżką w stronę Lublina tam gdzie czekał na nas Filip.

Postanowiliśmy rozbić tam obóz. Filip zaczął pytać rowerzystów czy przypadkiem łatek ktoś nie ma. Mi się nasunął Dawid (elhm) bo wiedziałem że jeździł o podobnej porze. Po paru minutach pojawił się właśnie Dawid ale niestety nie miał tego czego potrzebowaliśmySmile
W tym czasie Iwo nas zostawia bo coś tam.... Smile
Później pojawił się patkos ale również wynik był taki samSmile
Po parunastu minutach zatrzymuje się starszy Pan który ma łatki samoprzylepne. Wręcza nam jedną i odjeżdża. Łatka się okazała bezużyteczna bo klej na niej był już stary.
Po kolejnych próbach pojawiło się 2 starszych Panów. Jeden z nich miał cały komplet naprawczy. Od razu nam go dał i pojechali sobie nawet nie chcąc zwrotu. Uradowani że godzina czekania w końcu zostanie nagrodzona. Opona zdjęta, dętka tak samo. Łatkę odklejamy z folii, otwieram nową tubkę kleju i..... okazuje się że jest pustaSmile wyciekła albo jakimś cudem wyparował klejSmile Więc zostaliśmy dalej bez łatek.
Już robiło się ciemno bo minęło prawie 2 godziny.
Nagle zatrzymał się Pan z przyczepką w której wiózł dziecko. Miał klej którego potrzebowaliśmy. Przy okazji pochwalił stowarzyszenie z to co robi, bo widział w jakim stroju jestemSmile Podjarani tym wszystkim pośpiesznie przyklejamy łatkę aby nie marnować jego czasu ze względu na dziecko. Wszystko niby dobrze zrobione. Panu oddaliśmy klej i pojechał w swoim kierunku. Pompujemy koło a tu po 2 minutach znowu brak powietrza.
Po kolejnych próbach pojawił się Rafał (bezpieka), miał potrzebny klej którym 2 raz łatkę przykleiliśmy. Wszystko już działo się pod oświetleniem lampek bo było ciemno (w granicach 20:00). Ostatnia próba łatania okazała się sukcesem.
Do domu wróciłem po 21. Trzy godziny przesiedziane na ścieżce rowerowej.

teraz mała rada na podsumowanie. Zawsze woźcie ze sobą zapasową dętkę albo łatki i klejSmile
miało być przyjemnie a okazało się że było strasznie męcząceSmile

Rower Filipa jest na 28 calowych kołach więc oferty niektórych rowerzystów aby dać nam dętkę, były niestety bezużyteczne dla nas
No ja do wypowiedzi Peke, Dodam tyle że jak już w nocy się coś robi na ścieżce rowerowej tak jak my robiliśmy kapcia to najlepiej mieć ze sobą z 2 lampki tylne albo trójkąt ostrzegawczy :-P bo nie którzy po mimo że jest ciemno to jeżdżą bez światła nawet przedniego
Ja bez łatek i kleju (ew detki) i pompki nawet nie wychodzę na rower. To jest minimum jakie zabieram ze sobą jak idę na rower. Do tego zawszę mam trójkąt imbus(4,5,6) i wkrętak(krzyżak). Jak to wożę to wiem że już nic nie może mnie zatrzymać(uziemić) :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Niby taka błachostka i widzicie co robi z planami :mrgreen:
a to was mijałem goniąc za ludźmi z mayday teamu Tongue
kurde i na domiar złego miałem przy sobie cały zestaw naprawczy - o ja zły i niedobry :-|
a mi się dzisiaj udało chyba na jp obdarowałem opkapciowanego nową dętką - która się okazała przebita od skuwacza - łatka naklejona, mam nadzieję że obdarowany dojechał do domu :d
A ja miałem jakiś czas temu problemy z napędem. Kiedy siedziałem przy ścieżce koło mostku na Bystrzycy przed LKJ-em z rozpiętym łańcuchem, podjechał do mnie jakiś Pan i zapytał, czy nie potrzebuję pomocy i zaoferował się ze spinkami i innymi klamotami. Na szczęście nie potrzebowałem niczego i dałem sobie radę sam, ale miło, jak ktoś się zainteresuje i zaproponuje pomoc. Jeśli wspomniany nieznajomy to czyta, to pozdrawiam :-)