Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Zginął rowerzysta...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
darist napisał(a):Gdyby spotkał Cię pech to być może z przekleństwem na ustach zapłacisz mandat, wiedząc, że jednak świadomie złamałeś (Twoim zdaniem) bezsensowny zakaz.
Tak, zawsze biorę to pod uwagę, że mogę dostać mandat. Dlatego nie przeginam do oporu i staram się upewnić, że nie ma w pobliżu miśków Wink

darist napisał(a):Co roku w wyniku brawurowej jazdy giną motocykliści.
Nie utożsamiaj łamania przepisów z brawurową jazdą, tak jak nie każdy kto łamie przepisy od razu musi jeździć brawurowo.

darist napisał(a):Ostrożna jazda i zgodna z przepisami (nawet absurdalnymi) zaczyna się gdy osobiście doznamy szkody lub nieszczęścia.
Czasem też się kończy, vide wiele ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną.

darist napisał(a):Ale to wszystko są tylko teoretyczne rozważania.
No i chyba styknie Smile W gruncie rzeczy i tak się pewnie zgadzamy.

pOZBig Grinrower
Grzesiek
KermitOZ napisał(a):Nie wszystko jest problemem mentalności, często po prostu prawo jest absurdalne.
Gdyby tam było ograniczenie do 80 km/h to większość by cięła 100 lub więcej. Absurdy to jedno, a brak szacunku do jakiegokolwiek prawa w tym kraju to drugie. Przeciętny Polak sam wie lepiej jak powinien jechać.
W Czechach, w terenie zabudowanym, praktycznie nikt nie przekracza 50km/h. Wielu jeździ nawet wolniej, co przyznam szczerze potrafi zirytować :mrgreen:. Boją się. Tamtejsza Policja nie zna litości, a Polaków uważają tam za szaleńców drogowych i tępią przy każdej okazji, jeśli dostaną powód.
Co do wspomnianej wyżej "absurdalności" naszego prawa to nie oszukujmy się - każde prawo w tym zakresie będzie zawierało elementy dyscyplinujące polskiego kierowcę. A to jest coś, czego tenże kierowca po prostu nie zniesie. Zresztą, nie tylko kierowca, rowerzysta czy pieszy również. Takie zwyczaje, wyniesione chyba z domów.
mariox napisał(a):Gdyby tam było ograniczenie do 80 km/h to większość by cięła 100 lub więcej
Ale dalej ostrożność pieszych i upewnianie się przed przekroczeniem jezdni sprawiałyby, że byliby bezpieczni. Ograniczenie do 40km/h to nawet strata pieniędzy na znak, w mieście jest 50, więc 10km/h na godzinę mnie nie robi żadnej różnicy. Pozwalałoby to na w miarę spokojną jazdę 60-70km/h i byłaby to rozsądna prędkość, ale ktoś mundry stwierdził, że te 10km/h rozwiąże problem. No to jak widać nie rozwiązało.

pOZBig Grinrower
Grzesiek
Grzesiek: sam mówiłeś wcześniej, że przedmiotowy wypadek to raczej z winy rowerzysty, więc znak z ograniczeniem do 40 km/h i tak nic by nie rozwiązał.

Ograniczenie jest tam pewnie ze względu na przejście i na wyjazd/wjazd z/na osiedla/e. brakuje tylko jednego - policji co 2 dzień z suszarką tam. wtedy kierowcy wiedzieliby, że tam trzeba respektować przepisy. bo właśnie tak to wygląda w PL. respektujesz przepis tam, gdzie wiesz, że możesz za jego nierespektowanie zapłacić (pieniądze, bo o innych konsekwencjach nikt nie myśli z reguły).

Na dwupasmówkach powinno być podniesienie dozwolonej prędkości do tych 80 km/h tak jak np. na Tr. Łazienkowskiej w Wawie (i nie tylko), ale zwróćmy uwagę na to, że tam są jednak do tego warunki. piesi chodzą po kładkach, a skrzyżowania są bezkolizyjne. na JP2 w Lublinie, w danym miejscu, mamy skrzyżowanie i przejście bez sygnalizacji. nie dziwne więc, że jest 40 km/h. a ograniczenie, choć o 10 km/h mniejsze niż standardowe w mieście, ma sens. choćby po 23, kiedy obowiązuje 60 km/h, więc każdy ciśnie spokojnie 80. poza tym wszyscy w mieście jadą z reguły 60 (mówię o tych, co chcą przepisowo) i dlatego postawienie takiego znaku zmusza ich do zmniejszenia prędkości.

owszem, zgadzam się - do wszystkich przepisów należy dodać swój zdrowy rozsądek i własną ocenę sytuacji na drodze w danym momencie. jeśli każdy będzie używał zdrowego rozsądku, myślał i oceniał sytuację trzeźwo, to powinno być OK. myślę, że w takim układzie nie byłoby tylu wypadków.

co do nadganiania na "dobrych drogach" opisanego przez MG: uważam takie podejście za głupotę. i to skrajną. Jedzie się powiedzmy nad morze, ca 600 cm. Nie znamy drogi dokładnie, bo nie jeździmy co tydzień, znamy odległość (chyba, że jesteśmy debilami i nie sprawdziliśmy na mapie), znamy mniej więcej spodziewaną jakość dróg (krajowe, wojewódzkie, S'ki etc.), znamy tzw. "średnią podróżną" w Polsce, która - jak by nie jechać - wychodzi ok. 60 w porywach do 70 km/h. obliczamy na podstawie odległości czas jazdy, dodajemy do tego korki, które nas pewnie spotkają bliżej morza, dodajemy do tego czas na postoje i bierzemy pod uwagę jakieś dodatkowe 30 minut na ew. remonty itd. jedziemy. nie ma co nadganiać. po prostu wystarczy jechać przepisowo.
a doświadczenie pokazuje i tak, że nawet pędząc nie zaoszczędzimy więcej niż 15 minut. sensowne oszczędności na szybkiej jeździ można czynić na autostradach i to też - tylko w Niemczech, w określonych warunkach i nie na wszystkich autostradach.

"styl jazdy" Polaków to styl "na króla szos", czyli każdy jedzie tak, jakby on był najważniejszy. i rolnik olewa tych, co samochodem, samochodziarz motocyklistów i rowerzystów, rowerzysta pieszych i samochodziarzy i tak dalej i tak dalej. do tego dochodzi chęć pędzenia połączona z brakiem umiejętności jazdy i możliwości auta. śmieszy mnie, jak ktoś mnie wyprzedza na prostej i pędzi 120 km/h, a przy pierwszym podwójnym i ostrym zakręcie doganiam go i to on mnie tam spowalnia, bo nie umie przejechać inaczej jak na hamulcu. połowa, jeśli nie więcej, "kierowców" nie powinna mieć uprawnień do jazdy.

policja jest za mało surowa. a głupie polaczki kłócą się jeszcze z policjantami i negocjują mandaty, nawet we wspomnianym "uwaga pirat", przed kamerami TV. za to powinna być od razu dodatkowa kara. ja zawsze po zatrzymaniu przez policję mówię: "proszę robić, co pan uważa", "to pan decyduje", bowiem stróżom prawa zdarza się czasem pytać głupio: "co panie kierowco pan proponuje za to wykroczenie?"
i tak - dostałem kiedyś mandat za przekroczenie prędkości, bowiem kierowałem się zdrowym rozsądkiem, a zapomniałem, że policja stanęła w danym miejscu "na łatwy zarobek" Smile

"wolna" (dla nas) jazda w ter. zabudowanym nie jest powszechna tylko w Czechach. jest oczywistością w Niemczech, jest normalna w Danii, nie dziwi w Szwecji, nawet we Francji i we Włoszech generalnie jeździ się po mieście wolno, choć są pewne wyjątki. a ciekawe, że Polak, jak pojedzie za granicę, to choćby w PL pędził w zabudowanym 100 km/h, tam respektuje przepisy. Smile
MindEx napisał(a):a ciekawe, że Polak, jak pojedzie za granicę, to choćby w PL pędził w zabudowanym 100 km/h, tam respektuje przepisy. Smile

No właśnie w Polsce dostanie max 500 PLN za przekroczenie prędkości a tam 500 euro ot cała prawda :lol:
MindEx napisał(a):Grzesiek: sam mówiłeś wcześniej, że przedmiotowy wypadek to raczej z winy rowerzysty, więc znak z ograniczeniem do 40 km/h i tak nic by nie rozwiązał.
KermitOZ napisał(a):Ograniczenie do 40km/h to nawet strata pieniędzy na znak
No właśnie przecież o to mi chodziło.
MindEx napisał(a):Tr. Łazienkowskiej w Wawie (i nie tylko), ale zwróćmy uwagę na to, że tam są jednak do tego warunki. piesi chodzą po kładkach, a skrzyżowania są bezkolizyjne.
Na JPII jest z kolei nieporównywalnie mniejszy ruch niż na trasie łazienkowskiej, więc kładki nie są potrzebne. W ogóle jest tam mały ruch.

MindEx napisał(a):o 10 km/h mniejsze niż standardowe w mieście, ma sens. choćby po 23, kiedy obowiązuje 60 km/h
No po 23 w tamtym miejscu to już jest totalne mistrzostwo.

MindEx napisał(a):co do nadganiania na "dobrych drogach" opisanego przez MG: uważam takie podejście za głupotę. i to skrajną. Jedzie się powiedzmy nad morze, ca 600 cm. Nie znamy drogi dokładnie, bo nie jeździmy co tydzień, znamy odległość (chyba, że jesteśmy debilami i nie sprawdziliśmy na mapie), znamy mniej więcej spodziewaną jakość dróg (krajowe, wojewódzkie, S'ki etc.), znamy tzw. "średnią podróżną" w Polsce, która - jak by nie jechać - wychodzi ok. 60 w porywach do 70 km/h. obliczamy na podstawie odległości czas jazdy, dodajemy do tego korki, które nas pewnie spotkają bliżej morza, dodajemy do tego czas na postoje i bierzemy pod uwagę jakieś dodatkowe 30 minut na ew. remonty itd. jedziemy. nie ma co nadganiać. po prostu wystarczy jechać przepisowo.
Serio tak jeździsz? Nie wierzę Big Grin Zwłaszcza, że widziałem jak jeździsz nad Bugiem Wink

MindEx napisał(a):doświadczenie pokazuje i tak, że nawet pędząc nie zaoszczędzimy więcej niż 15 minut
Ja przeważnie jeżdżę szybko nie dlatego, że się spieszę, parafrazując słynną scenę z motocyklistą w JOBie: "po prostu lubię szybko jeździć" Wink

MindEx napisał(a):połowa, jeśli nie więcej, "kierowców" nie powinna mieć uprawnień do jazdy.
Nie wiem czy połowa, ale zdecydowanie ma je zbyt wielu ludzi.

MindEx napisał(a):policja jest za mało surowa. a głupie polaczki kłócą się jeszcze z policjantami i negocjują mandaty
A może mam przyjąć bez mrugnięcia okiem i zaproponować jeszcze, że zapłacę więcej, bo 2 km temu nie zatrzymałem się na strzałce?

MindEx napisał(a):"co panie kierowco pan proponuje za to wykroczenie?"
Chwytają się każdej okazji żeby wziąć w łapę, proste. Ewentualnie zgrywają cwaniaków i mają potrzebę przeprowadzenia głupiej rozmowy.
Ja wiem, że idealnie by było jakby samochody latały a droga była pusta i dla rowerów ale chwilowo są jakieś trudności techniczne więc odpada. Bezsensowne ograniczenia w każdym miejscu to bzdura, która nic nie da.
Do jazdy rowerem oprócz bidonu zabiera się też głowę i z niej korzysta. Codziennie widzę jak ludzie wjeżdżają rowerami na przejścia tylko dlatego, że gdzieś z daleka widzi, że zielone.
Nie zatrzyma się, żadnego kontaktu wzrokowego z kierowcą i upewnienia się, że wie co robimy tylko jazda przed siebie. A najlepsi są ci co przy przejściu dla pieszych wietrzą jedyną szansę na wyprzedzenie tego "amatora" co się zatrzymał i rozgląda.
KermitOZ napisał(a):
MindEx napisał(a):Grzesiek: sam mówiłeś wcześniej, że przedmiotowy wypadek to raczej z winy rowerzysty, więc znak z ograniczeniem do 40 km/h i tak nic by nie rozwiązał.
KermitOZ napisał(a):Ograniczenie do 40km/h to nawet strata pieniędzy na znak
No właśnie przecież o to mi chodziło.
no właśnie się chyba zamotałem. coś innego chciałem napisać, a co innego mi wyszło Smile

KermitOZ napisał(a):
MindEx napisał(a):Tr. Łazienkowskiej w Wawie (i nie tylko), ale zwróćmy uwagę na to, że tam są jednak do tego warunki. piesi chodzą po kładkach, a skrzyżowania są bezkolizyjne.
Na JPII jest z kolei nieporównywalnie mniejszy ruch niż na trasie łazienkowskiej, więc kładki nie są potrzebne. W ogóle jest tam mały ruch.
a na Filaretów jest kładka, na Andersa jest i w paru innych miejscach też. a ruch tam wcale nie taki wielki. bo fakt, że łazienkowska to mega ruchliwa trasa, ale budowana (choć dawno) z przemyśleniem. imo powinny być bezkolizyjne przejazdy gdzie się da nad czy pod ulicami po 2 pasy w jednym kierunku. wtedy by się taką ulicą samochodem jechało szybciej. ale to jest inny problem. kasa, której nie ma. znak jest jednak tańszy od kładki. a dodatkowo można zarobić na mandatach Smile

KermitOZ napisał(a):
MindEx napisał(a):o 10 km/h mniejsze niż standardowe w mieście, ma sens. choćby po 23, kiedy obowiązuje 60 km/h
No po 23 w tamtym miejscu to już jest totalne mistrzostwo.
no tak, ale nie dodasz tabliczki "od 6 do 19", bo nikt jej nie zdąży przeczytać. znaki w takich miejscach powinny być elektronicznie sterowane. ale to znów - KASA.

KermitOZ napisał(a):Serio tak jeździsz? Nie wierzę Big Grin Zwłaszcza, że widziałem jak jeździsz nad Bugiem Wink

serio. robiąc ostatnio po Polsce ok. 1500 km, przekroczyłem dozwoloną prędkość o więcej niż 10 km/h może ze dwa, czy trzy razy, przez chwilę i dlatego, że coś tam WAŻNEGO to uzasadniało. w sumie to uważam, że i tak jeździmy za szybko. na niektórych drogach, gdzie przepisy pozwalają na jazdę 90 km/h, powinno się jechać 60 km/h.

a co do jazdy nad Bugiem, to chyba nie czaję, o czym mówisz Wink

KermitOZ napisał(a):Ja przeważnie jeżdżę szybko nie dlatego, że się spieszę, parafrazując słynną scenę z motocyklistą w JOBie: "po prostu lubię szybko jeździć" Wink

dużo ludzi tak ma. i to jest złe. powinni jeździć szybko na torach.



KermitOZ napisał(a):
MindEx napisał(a):policja jest za mało surowa. a głupie polaczki kłócą się jeszcze z policjantami i negocjują mandaty
A może mam przyjąć bez mrugnięcia okiem i zaproponować jeszcze, że zapłacę więcej, bo 2 km temu nie zatrzymałem się na strzałce?
nie, skoro złamałeś przepis - przyjąć mandat jako słuszną karę, a nie targować się jak z babką sprzedającą jajka. ja będąc policjantem za targowanie się dowalałbym maksymalną karę. nie chcesz płacić, nie łamiesz przepisów. łamiesz - licz się z karą.

aaa. w ogóle powinno się zabronić używania CB radia w samochodach.
MindEx napisał(a):KermitOZ napisał/a:
Ja przeważnie jeżdżę szybko nie dlatego, że się spieszę, parafrazując słynną scenę z motocyklistą w JOBie: "po prostu lubię szybko jeździć" Wink

dużo ludzi tak ma. i to jest złe. powinni jeździć szybko na torach.

To są dwie różne rzeczy. Przyjemność z codziennej jazdy i jechanie szybko to nie to samo co wyścigi czy sprawdzanie osiągów auta na publicznej drodze. Co innego szybkie jechanie tam gdzie to możliwe a co innego bezmyślne wyprzedzanie po jednym samochodzie, przy którym jest (zwłaszcza na polskich drogach) więcej ryzyka niż przyjemności. Dodatkowo takie bezmyślne manewry powodują znaczny wzrost kosztów podróży (za dużo wachy się spala) i nie dają żadnej oszczędności czasu (żadna różnica czy jedziemy w sznurku aut o kilka aut wcześniej czy później skoro i tak porusza się on z tą samą prędkością).

MindEx napisał(a):nie, skoro złamałeś przepis - przyjąć mandat jako słuszną karę, a nie targować się jak z babką sprzedającą jajka.
Jeśli uważam, że złamałem absurdalny przepis to się targuję. Sytuacja sytuacji nierówna, a że policjant też człowiek to powinien wiedzieć kiedy mandat ma sens, a kiedy lepiej zastosować pouczenie. Sztywny system kar to jest dobry w sporcie, może też w wojsku, ale w życiu codziennym sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana.
jeśli uważa się, że złamało się absurdalny przepis, to powinno się nie przyjąć mandatu.
ale nawet ja się na to nie zdecydowałem, bowiem w zasadzie od razu można było założyć, że sąd przychyli się do podejścia policjanta. bo "przepis jest przepis" Wink

co do tego wyprzedzania itd. - święte słowa. prawie zawsze w końcu dogonisz debila, co ryzykował życie wyprzedzając Ciebie, a przy tym spalił więcej paliwa. dlatego właśnie wszelkie "nadganianie" z jednoczesnym łamaniem przepisów i stwarzaniem zagrożenia na drodze jest bez sensu.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7