Wszystko tak jak w temacie.
Nazwa dzisiejszej ustawki - kajakowa ponieważ bardzo mi zależy na obecności osób, które jadą w ten weekend na kajaki. Te osóby muszą zabrać dzisiaj ze sobą po 10zł na zaliczkę. Proszę te osoby, które dzisiaj nie będą mogły przyjechać o jakieś info to dostaną nr konta na jakie te pieniądze mają przelać.
Dzisiaj przy lkj zameldowali się: Monika, Kola, Prezes, Bednar, Kolos, Wieśko i ja. Pojechaliśmy przed siebie, mi wyszło 58 km.
Karola napisał(a):Pojechaliśmy przed siebie
Dobre, to chyba jedyna trasa (oprócz tej nad Zalew oczywiście), którą zna Karola
Trochę się pokręciliśmy po Zemborzycach, Gaju, koło Zalewu, po Dąbrowie, w okolicach Mętowa i koło Prawiednik powrót z okrążeniem Zalewu (część z nas pojechała z jego jednej strony, a druga część z prawej i spotkaliśmy się na tamie
). A na tamie spotkaliśmy jeszcze Agnieszkę z ekipą
Było fajnie, a to głównie dzięki Pani Kierowniczce ;DDD No i Kolos też dał czadu. Szacun chłopie
Jutro pewnie Kola przyjedzie w SPD, bo dziś jak przymierzył to już po pierwszym obrocie korbą krzyczał z radości
Ciekawe kto będzie następny...
Aaa, mi od domu wyszło 75 km
pOZ
rower
Grzesiek
KermitOZ napisał(a):Dobre, to chyba jedyna trasa (oprócz tej nad Zalew oczywiście), którą zna Karola
Karola zna jeszcze kilka fajnych tras. Ale, że jest osobą niezwykle skromną to się tą znajomością nie chwali na prawo i lewo :mrgreen:
KermitOZ napisał(a):Było fajnie, a to głównie dzięki Pani Kierowniczce ;DDD
Jak Kierowniczka fajna to i cała reszta też :-D
KermitOZ napisał(a):No i Kolos też dał czadu Szacun chłopie
Najlepszy był tekst - No dobra dzieci jedziemy :mrgreen:
Kolos dzisiaj kilka minusów zarobił u mnie ale za to punktował u Prezesa ;-)
KermitOZ napisał(a):Kolos dzisiaj kilka minusów zarobił u mnie ale za to punktował u Prezesa ;-)
to się teraz nazywa "polityka" ;x
ni to po łbie, ni po telefonie nie dostałem
także jest OK
idę coś jeść bo to fajna sprawa
Kamil napisał(a):idę coś jeść bo to fajna sprawa
Dobre
Masz chyba dzień konia dziś (a może dzień kolosa?)
.
No a ja dziś dzięki Monice (przynajmniej po części) po raz pierwszy od momentu zakupienia kasku ucieszyłem się że go miałem na głowie.
Wprawdzie moje lądowanie w rowie nie było w skutkach groźne (po za: spadniętym łańcuchem, poparzonymi pokrzywami nogami i jak się okazało w domu pokrzywionym pedale), ale dylemat brać kask czy go nie brać odchodzi w niepamięć. Dzięki Monika ;-)