Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: 15.09.2013, godz.15.45, LKJ Na lody
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Dawno, dawno temu ;-) często robiliśmy takie ustawki popołudniowo-wieczorne. Ot tak, żeby się trochę przejechać. Nie robię tej ustawki ze względu na użalanie się ;-) Barta w innym temacie bo pomysł wpadł mi zanim zajrzałem do innych postów :-P
A te lody, będą lub nie to w Zemborzycach i pojedziemy sobie przez Stary Gaj. Dystans muszę podać a będzie tego ze 20 km :-D od miejsca ustawki, no może 5-tkę dołozymy jak pojedziemy dookoła Zalewu.
Zapraszam
który Lukoil? Może bym zapakował rower do samochodu... i przyjechał Wink.
radek0582 napisał(a):który Lukoil? Może bym zapakował rower do samochodu... i przyjechał Wink.

Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka :-P . Robiłem ostatnio ustawki przy Lukoil ale tym razem, spójrz jest przy LKJ. Tam jest też gdzie zaparkować bo można na dojeździe do stadniny.
jak dla mnie idealnie na dzisiaj, będę ;-)
Zdążymy wrócić przed 17-17:30?
jak zdążę to będę :mrgreen:
Pamiętam takie ustawki na lody, m.in jedna z Jurkiem, Wandą i... Bartem w ub. roku Big Grin Jeśli tempo rzeczywiście będzie takie jak nasz Przyjaciel z Ciechocinka lubi to chętnie potoczę się z Wami na te lody Wink

EDYCJA!
Pierwszy! Wink
No i było tak jak miało być czyli rekreacyjnie :-D . Potoczyliśmy się spokojnie przez Stary Gaj, a później zasiedliśmy przy lodach. Zebrało nas sie 9 osób. Cieszy, że weterani ;-) RL nie zapominają o takich ustawkach bo pojawiła się Karola z Krzysztofem. I nawet zdjęć parę mamy zrobionych, żeby tradycji stało się zadość :-P

A ja opowiem jeszcze o zdarzeniu, w którym na szczęście nie wziąłem udziału. Różnie to nazywamy: przypadek, ślepy los, Opatrzność Boża, dobre anioły i co tam jeszcze kto pomyśli.
Wracałem Łęczyńską, wyjechał przede mną z bocznej uliczki gość na ścigaczu. Wyprzedził jeden samochód i nagle usłyszałem trzask i zobaczyłem lecący i koziołkujący motocykl. Na szczęście leciał dokładnie wzdłuż drogi i nie wypadł na chodnik. Gość chyba przygazował i wyrwało mu maszynę spod siedzenia. Działo się to jakieś 100 m przede mną. Gdybym chwilę wcześniej jechał ja znalazłbym się na trasie tego lecącego motocykla. A leciał chyba ze 100 albo więcej metrów bo prędkość była duża.
Czasami tak niewiele od nas zależy...
Jestem i ja :-D I potwierdzam- czysta rekreacja, oby takich więcej! :-)
Nawet miałam potem siłę wjechać pod Wielką I Niekończącą Się Górę Na Łęgach, która po wypadku ponownie stała się moją zmorą :-P
Aż ciarki po plecach przechodzą, dobrze że nic się nie stało!
Ja dziś pojechałam pożegnać lato do Kazimierza i zamiast lodów były gofry na pokrzepienie siłSmile
Stron: 1 2 3