Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Ukraina, Pelikan, Bobo - wspomnień czar
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Spacerując dzisiaj, a właściwie walcząc o utrzymanie pozucji pionowej zastanawiałem się: jakby to sie jeździło moją kolarką 700x23C :-P
Velo napisał(a):]Spacerując dzisiaj, a właściwie walcząc o utrzymanie pozucji pionowej zastanawiałem się: jakby to sie jeździło moją kolarką 700x23C
Na taką pogodę najlepsza będzie Ukraina :-P (komfortowy klasyk)
mariobiker napisał(a):Na taką pogodę najlepsza będzie Ukraina (komfortowy klasyk)

Sprzedajesz swoją? Wink
Velo napisał(a):Sprzedajesz swoją? Wink
Gdybym się nawet zdecydował, to i tak żaden bank nie udzieli Ci takiego kredytu ;-)
Podobno nówka nie śmigana http://allegro.pl/rower-ukraina-nowy-ra ... 95506.html :-)
Chociaż ta ładniejsza moim zdaniem http://allegro.pl/rower-ukraina-jedyny- ... 84993.html :-)
damian.s napisał(a):Chociaż ta ładniejsza moim zdaniem http://allegro.pl/rower-ukraina-jedyny- ... 84993.html :-)

Aż łza si w oku kręci - dokładnie w takim kolorze miał dziadek...

PS. ...i na pewno jej nie sprzedał! Chyba muszę poszperać na wsi w komórkach ;-)
Zielona ładna, ale ogólnie wiadomo, że niebieskie rowery są jeszcze ładniejsze :mrgreen: Tato miał niebieską Ukrainę, tzn. ma nadal, z tym że jakiś rok temu została przemalowana na czarno. Jak jestem w Radzyniu, to sobie z niej korzystam https://picasaweb.google.com/1154095298 ... K23-j6-AE# :-)
Jak jesteśmy przy takich hiciorach to moje pierwsze tour de Zalew Zemborzycki przejechałam na czymś takim.
Więc Wasze Ukrainy się chowają, bo na takich dużych kołach to każdy przejedzie :-P
A ja jakieś 25 lat temu stałem się szcześliwym posiadaczem wtedy nowego roweru Romet mistral (kolarzówka z czasów PRL) , jeździłem tym rowerem wszędzie , po lasach , korzeniach , piachu no i asfaltach i było fajnie , i jakieś 3 lata temu postanowiłem odkurzyć mistrala i powiem wam , że nie zamierzam już do niego powracać obecne rowery dużo bardziej mi odpowiadają , ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Teraz się trochę dziwię jak ja te wszystkie trasy dawałem radę tym rowerem pokonać , ale póki się nie zakosztuje czegoś lepszego to człowiek jest zadowolony z tego co ma nie wyobrażałem sobie wtedy lepszego roweru do jazdy po piachu i po asfalcie i byłem szczęśliwym posiadaczem „zielonej strzały” w kolorze metalicznym dodam , czyli tam tego lipy nie było.
Mnie takiego pelikana (tylko białego) ukradli spod klatki w 1976 r. i potem już nie miałem roweru przez bardzo, bardzo, bardzo długi czas. Rodziców nie było stać na drugi rower, a cena składaka romet wigry była zaporowa w tym czasie! Ogólnie pełen podziw dla wyczynu, bo pelikan to był tyciuteńki rowerek, na tycich kółeczkach :-) .
Stron: 1 2 3