Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Dlaczego w Lublinie jest mało rowerzystów?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Skuszony przez Mindexa i relację Bartka z pobytu we Wrocku zakładam temat Big Grin

Cytat:Mindex w innym wątku napisał:
Przyszło mi do głowy, że we Wrocku, czy innych miastach, gdzie więcej ludzi jeździ na co dzień rowerami, jest to łatwiejsze niż u nas, bo... jest płasko. Można założyć garnitur czy spódnicę i "elegancką" bluzkę i jechać rowerem spokojnie, nie męcząc się. U nas jest to nieco trudniejsze, bo musimy wjeżdżać pod górki. Prawie zawsze i prawie wszędzie. Nieprawdaż?

Etam, jak ktoś chce jeździć to takie rzeczy go nie przestraszą. Jeszcze nigdy osoba pytana przeze mnie dlaczego nie jeździ rowerem do pracy/szkoły/na uczelnię nie odpowiedziała mi, że to przez górki. Ludzie szukają różnych alibi, ale nigdy argument o pagórkowatości Lublina nie padł. Ale może tym gorzej? Bo gdyby rzeczywiście ktoś by taki powód wymienił to oznaczałoby to, że analizował sytuację, zastanawiał się nad tym, może nawet spróbował jeździć i dopiero te górki go przestraszyły. A tak wychodzi na to, że nikt z przeze mnie pytanych nawet nie próbował Big Grin

pOZBig Grinrower
Grzesiek
te górki to jest trochę jednak problem, zauważyłam je jak zaczęłam jeździć rowerem na uczelnię ( mpk mi podpadło) tak się składa, że żeby dotrzeć na zajęcia to całe miasto muszę przejechać, jazda pod górki jednak trochę męczy, a siedzieć na zajęciach w mokrych od potu/ śmierdzących ciuchach to jednak nie jest miło,
jak ktoś do roboty się musi wbić w garniak to wcale się nie dziwię ze wybiera inne środki transportu, rowerem przełaje po górkach robić to średnia przyjemność jak się jest ubranym w garnitur, dlatego mało ludzi jeździ rowerami do pracy w Lublinie, no i pozostaje problem bezpiecznego zaparkowania roweru ale to już inna kwestia...
1. Studenci i tubylcy malo jezdza bicyklami bo nie maja ich gdzie bezpiecznie zostawic.
2. Strach jezdzic przez centrum (i nie tylko) po ulicy, a to newralgiczne miejsce przez ktore najczesciej sie przejezdza w drodze na uczelnie do pracy.
3. Nie ma kultury rowerowej. Nie oszukujmy sie Rower to nadal dla wiekszosci Lubelakow srodek transportu mieszkanca wsi i nie przystoi miastowemu (szczere ale prawdziwe o nas, zwlaszcza ze korzenie wiekszej czesci mieszkancow wywodza sie z wsi, wiec trzeba sie odciac).
4. Dodatkowa nasza mentalnosc laczy rower z dzieciakami a nie powaznymi ludzmi.
5. Lepszy samochod ktorym mozna robic wrazenie i stac w korkach. Przewiezc ze szpanem panienke jest atrakcyjniejsze niz zaproponowac jej wycieczke rowerowa.

Dla mnie to jeszcze jeden argument ze jestesmy taka duza wsia (najwieksza wies po tej stronie wisly).

Ps. Co tu duzo sie oszukiwac, w Looblynie jest kiepska promocja roweru.
Ja mam na uczelnię prawie 10km, trochę hopek jest, w tym ostatni kilometr pod górę (btw: zastanawiające: do poprzednich szkół też miałem pod górę Big Grin), ale jak jadę bardzo spokojnie to da się to przejechać i nie spocić się jak świnia Smile

Ja myślę, że to, że ludzie nie jeżdżą rowerem po mieście to głównie wina braku przyzwyczajenia i tego, że przywykli do innego transportu (jadąc mpk imo można się bardziej spocić, zwłaszcza w lecie). Przeciętnemu mieszkaniec naszego po prostu nie mieści się w głowie, że można jeździć rowerem zamiast autem/mpk/piechotą. Wydaje mi się, że kwestia to spróbować i przetrwać ciężki początek, później już jakoś pójdzie. Poza tym jak ludzie zobaczą, że wiele osób jeździ to tym chętniej będą sami korzystać z roweru, a do nich przyłączą się kolejni Smile Dlatego trzeba to jakoś rozruszać, bo samo się nie zrobi Big Grin

pOZBig Grinrower
Grzesiek
Moze inaczej, nie trafila do tej zapadlej dziury jeszcze moda i ped na 2 kolka. Tylko pokazanie ze wiekszy lans jest jezdzic rowerkiem niz, stara bryka ktora wyglada (i tylko wyglada) na fajna, a w rzeczywistosci ma juz 10 lat i zostala sciagnieta skads i raczej powinna trafic na zlom, spowoduje wieksza populacje cyklistow w miescie.

Ps. Zeby nie bylo, kocham ten moj Lublin bardzo. Boli mnie mala popluarnosc 2 kolek w nim dlatego tak sie ostro wypowiadam na temat jego mieszkancow.
Ja tam zauważam przynajmniej pod moją uczelnią, że sporo ludzi przyjeżdża rowerem. Ja też jeżdżę na uczelnię rowerem. Wyjątkiem jest jak jest jakaś plucha, to tak trochę głupio później się ludziom pokazać obłoconym od stóp po twarz. A na uczelnię też mam z 10km i górki to nic strasznego, najgorszy jest właśnie ten deszcz.
Pinky napisał(a):Lepszy samochod ktorym mozna robic wrazenie i stac w korkach. Przewiezc ze szpanem panienke jest atrakcyjniejsze niz zaproponowac jej wycieczke rowerowa.

A ja się dałam właśnie na rower "złapać" ;-)

Przez jakiś czas dojeżdżałam też do roboty rowerem, było to tochę uciążliwe bo:
1. bardzo doskwiera brak prysznica - 8 godzin w biurze ze świadomością, że inni nie tylko widzą ale i czują twoją obecność bywa krępująca;
2. brak miejsca na ubrania na zmianę i konieczność taszczenia ich w plecaku i odbierania biurowego wyglądu Sad
3. trzymając rower w biurze narażałam się na krzywe spojrzenia i zarzuty dotyczące zajmowania i tak ograniczonej przestrzeni ;
4. a rower w garażu pod biurem - to prezent dla złodziei, o czym przekonaliśmy się z MindExem bardzo brutalnie;

Ale oczywiście przewagę biorą plusy:
- nie wkurzasz się stojąc autem w korkach + nie tracisz kasy na paliwoWink
- nie wkurzasz się w "ubitych na sztywno" autobusach;
- a po robocie możesz sobie od razu śmignąć za miasto, nie tracąć czasu na powrót do domu, przebieranie itp.

No dobra. Olewam przeszkody i od wiosny znowu śmigam rowerem do pracy:-D
Bo wiem, że to jest fajne.

Ale wiem też, że w świadomości wielu ludzi...też tych z którymi pracuję (i nad którymi pracuję), rower wymaga jakiejś niezwykłej kondycji i siły. Ludziom wydaje się, że odległość tych kilku kilometrów jakie musieliby do pracy pokonać, to sporo czasu z życia mniej. A kilkadziesiąt kilometrów przejechanych po robocie dla relaksu, to wręcz wyprawa życia ;-)))

Cała rzecz chyba w tym, żeby namówić ludzi do spróbowania i wyjścia z nieświadomości. Smile

pawel

Głównym problemem Lublina jest brak sprzyjających warunków dla rowerzystów. I nie chodzi tu o nieprzyjaznych kierowców (którzy też się zdarzają), lecz o brak odpowiedniej infrastruktury rowerowej w mieście. Gdyby było po czym jeździć to więcej ludzi dojeżdżałoby rowerami.

Jeździłem rowerem miejskim po Lublinie przez jakiś czas, ale po złapaniu trzech kapci w ciągu bodajże miesiąca dałem sobie spokój i złożyłem lowcostowego bika na starej góralskiej ramie. Widać nasze miasto nie jest przystosowane do rowerów miejskich, tylko raczej tych bardziej zaawansowanych technologicznie, które poradzą sobie np. z wysokimi krawężnikami. Wink Ale jak tylko w Lublinie pojawią się ścieżki z prawdziwego zdarzenia, takie asfaltowe z niskimi krawężnikami (główna przyczyna snejków) to bankowo wsiąde na koze i będę latał po mieście.


Na koniec obrazki z małego miasteczka w Niemczech, chciałbym za mojej kadencji zobaczyć podobne w Lublinie Wink

1. Droga dla rowerów - tak jest wszędzie, od przedmieść aż po ścisłe centrum! Piesi i rowerzyści żyją w symbiozie i nawet wzajemnie się szanują (sic!)
[Obrazek: dscf18669784464.th.jpg]

2. Parking dla rowerów - zdjęcie cykane z dość dużej odległości, lecz niestety wszystkie rowery nie zmieściły się w kadrze Smile
[Obrazek: dscf18709790175.th.jpg]


ps. codziennie dojeżdżam do pracy rowerem i widze że mimo kiepskich warunków do jazdy coraz więcej ludzi pomyka rowerami!
Dla mnie tez jest to związane z brakiem infrastruktury rowerowej tym bardziej w centrum.
Najlepiej to widać jak namawiałem nowe osoby do jeżdżenia rowerem po mieście, naprawdę bali się jeździć wśród tych wszystkich samochodów, nie mówiąc już o zmianie pasów. Czasem żeby przejechać korek to trzeba niezłe jaja robić chociażby wbijać się pod prąd, bo po prawej stronie nie ma miejsca albo lawirować miedzy lusterkami i modlić się o to ze ma się rower z wąską kierownicą :-P. Dlatego moim zdaniem nie ma się co dziwić że w Lublinie jest tak mało rowerzystów.
Ubranie jest bardzo ważne, trochę lżejsze niż do podróży pieszej, przeciwwietrzne i przeciwdeszczowe.
Ja biorę zwykle kurteczkę odwietrzną rowerową i jakieś rowerowe ciuchy, zdejmuję je wchodząc na uczelnię i chodzę w t-shircie, który był pod strojem rowerowym lub wyjmuję z plecaka świeży.

By się nie spocić można używać roweru z przerzutkami i umiejętnie nimi manipulować.

Bezpieczne parkingi rowerowe = każdy znak drogowy, każda latarnia; niby mało? wiele i są wszędzie.

Rowerem jest gdzie po Lublinie jeździć, nie wiem czy zauważyliście, ale w Lublinie są ulice Smile I znów "gdyby 30% rowerzystów wyjechało na ulice to 100% samochodów by zwolniło i jechało bezpieczniej".

Ja jeżdżę starego typu kolarzówką z jednym biegiem.
Stron: 1 2 3 4 5