Forum Rowerowy Lublin
17.07; 18.30; LKJ - Wersja do druku

+- Forum Rowerowy Lublin (https://forum.rowerowylublin.org)
+-- Dział: Lublin jeździ! (https://forum.rowerowylublin.org/forum-67.html)
+--- Dział: Rekreacyjnie i turystycznie (https://forum.rowerowylublin.org/forum-3.html)
+---- Dział: Wycieczki codzienne (https://forum.rowerowylublin.org/forum-6.html)
+---- Wątek: 17.07; 18.30; LKJ (/thread-411.html)



17.07; 18.30; LKJ - Wieśko - 17-07-2009

Jeśli Tomek się nie odezwie ze wspomnianymi Zawieprzycami, to może coś zakręcimy w kierunku Wojciechowa. Pół godziny później niż zwykle, bo mało czasu zostało na namysł :-)


Re: 17.07; 18.30; LKJ - august - 17-07-2009

Będę :-D


Re: 17.07; 18.30; LKJ - Perez - 17-07-2009

Szkoda że tak późno daleś znać, albo trzeba bylo godzinkę później ustawkę zrobić to tez bym się zabral.


Re: 17.07; 18.30; LKJ - tomek lublin - 17-07-2009

Hej wam,
przepraszam Wieśku, nie mogłem odpowiedzieć. Skończyłem pracę po waszym wyjeździe.
Teraz już z Zawieprzycami jest pełna jasność :-D


Re: 17.07; 18.30; LKJ - yorki - 17-07-2009

Ale pech, wyjechałem chwilkę przed Twoim postem.
Z przyzwyczajenia byłem o 18 przy LKJ, a potem objechałem zalew przez Nowiny i Krężnicę,
szkoda, że samotnie :-x ,


Re: 17.07; 18.30; LKJ - Pawel93 - 17-07-2009

Ja dziś 49 km kręcąc się po Lublinie Wink


Re: 17.07; 18.30; LKJ - august - 17-07-2009

Trasa świetna. Wrażenia z wyjazdu jak najbardziej pozytywne :-D


Re: 17.07; 18.30; LKJ - Wieśko - 17-07-2009

Panowie - bardzo żałuję, że było tylu chętnych i nie pojechaliśmy wspólnie. Prawdę mówiąc nie dawałem wcześniej znaku, bo miałem nadzieję, że dojdzie do skutku zapowiedź Tomka. Dopiero gdy straciłem nadzieję, dałem swoją ustawkę, ale przesuwać na później nie było już sensu, bo byłoby ciemno wracać, a kolega, który jechał ze mną nie miał świateł, co wiedziałem już przed wyjazdem.
A teraz do rzeczy.
Na ustawce pojawił się nowy uczestnik augustXneuer - szybki zawodnik z gór :-D
I tak we dwóch wyruszyliśmy w stronę Wojciechowa. Pojechaliśmy wąwozem w stronę Wojciechowskiej. Potem cały czas prosto, aż to torów, a za torami również prosto :lol: , aż do celu. Przy kuźni zrobiliśmy sobie mały popasik i żeby nie było nudno, powrót wyznaczyliśmy sobie czerwonym szlakiem. I to było to, czego nam było trzeba. Pierwszy raz jechana trasa zawsze wzbudza emocje :lol: .
W Radawcu wskoczyliśmy na główną drogę i tak jechaliśmy, aż wskoczyliśmy na czarny szlak, którym dojechaliśmy do torów. Dalej już Węglinek i domek.
Mi stuknęło 55,4 km.
Dzięki Szymonowi za towarzystwo. Jakbyś się nie zjawił, to pozostałoby mi wykręcić standardzik, a to byłoby dużo mniej przyjemne.
Do następnego :-)