Niestety, musze się zgodzić z przedmówcami, że godziny są dla urzędników i działaczy, a nie dla rowerzystów - nie licząc otwartego spotkania na Grodzkiej, które w jak najbardziej dogodnych godzinach. Niestety, i tam jest mankament: albo przyjazd rowerem, albo pełne korzystanie z możliwości, jakie to spotkanie oferuje, bo nie sądzę, żeby policja - nawet rowerowa - była tego dnia/wieczora szczególnie pobłażliwa dla rowerzystów po piwku ;-)
A tak serio, jeśli nic się nie wydarzy, zechcę zajrzeć na niektóre wykłady. Oby tylko "agenda" (kto wymyślił to idiotyczne słowo?! skoro mamy polski "program") została dotrzymana.