Niestety przygotowania świąteczne nazbyt mnie zaabsorbowały a i też nieco wystraszyłem się mokrości na asfaltości. Po smakowitych postach wnioskuję, że żałuję
.
Licznej braci rowerowej
górskiej, miejskiej i szosowej
żeńskiej, męskiej, hardkorowej
spacerowej i kozaczej ślę życzenia
lub moc raczej
nigdy-kapci-nie-łapania
swych rekordów wykręcania
zdrowych kolan, całych kasków
cnych widoczków, boskich lasków
cud nad cudy stanów ducha
nawet wtedy, kiedy plucha
maratonów i wyników
i na szprychach koralików
by łańcuchy się nie rwały
oby ramy nie pękały
i radości, szczęścia pełni
życzy Marcin
niech się spełni. :-D