Jabłuszka się rozklejają, zajeżdżają- wrażliwe i delikatne robią tera te jabłuszka ;-) . Z rzeczy wartych podkreślenia to herbata od cioci Karoli z imbirem i miodem, nartosanki (za komuny jak pamiętam absolutny hit i marzenie- przynajmniej moje) no i Bart, który częstował zimnymi napojami z bidona, które miały tę właściwość, że były ciepłe bo tkwiły w "szmatach".
W ogóle nie czułem mrozu( pomimo, że brwi w pewnym momencie mialem zamarznięte) co może zaświadczać o dobrej zabawie.
Poza naruszona szczęką (moją) przez Magdę i przytłuczonym małym palcem superszybkimi sankami wszystko było jak należy. Dzięki za fajny klimacik.