15-06-2010, 12:18
Zapraszam do przeczytania relacji z Maratonu
A poniżej kilka moich uwag i spostrzeżeń jako organizatora i uczestnika:
- pogoda - jak dla mnie była bardzo dobra. Upał nie przeszkadza mi zbyt bardzo, wolę go zdecydowanie niż chłód a tym bardziej deszcz. Wiatr na większości trasy nie przeszkadzał, a nawet lekko sprzyjał. Od Dorohuska dopiero wiało w twarz, ale wtedy już było pozamiatane i było wiadomo, że jakoś się dotoczymy
- nawierzchnia - myślę, że do Terespola była świetna, później od Dorohuska do Lublina (nie licząc odcinka Jaszczów - Łęczna) także super. Gdyby nie to, że wcześniej nadrobiliśmy trochę kilometrów to jechalibyśmy od Dorohuczy przez Głębokie i tam asfalt jest idealny, ale nie było potrzeby nadrabiać dystansu, zwłaszcza, że wszyscy byli już zmęczeni i bałem się linczu więc postanowiłem, że pojedziemy minimalną trasą po trochę gorszym asfalcie. Jak bym miał teraz wybierać to pewnie jednak pociągnąłbym przez Głębokie, na 11 i tak pewnie byśmy byli.
- ekipa techniczna - po wypadku Blackbulla trochę za długo ich nie było, nie dogadali się z Policją, no ale rozumiem, że sytuacja była trochę ciężka i mieliście w pewnym sensie związane ręce. Na szczęście wystarczyło nam picia i jedzenia i w Siedlcach się spotkaliśmy. Poza tym było miodzio, naprawdę świetne wparcie, możecie być z siebie dumni
- postoje - wielkie brawa dla całej ekipy za dyscyplinę w tym roku. Było o niebo lepiej niż rok temu, gdzie wiele razy postoje się przedłużały i momentami było bardzo nerwowo. W tym roku wszystko było jak w zegarku i nigdy nie staliśmy dłużej niż to było planowane. Jednak mniejszą grupę łatwiej zdyscyplinować. Do północy łączny czas postojów wyniósł poniżej 1:30 a w sumie ok 3:33. Widać, że w drugiej części zeszło nam na stanie 2h, maraton był prawie 1,5 krótszy, ale mogliśmy sobie na to pozwolić, bo był zapas. Tak, w tym roku był czas!
- atmosfera - starałem się bardzo, żeby wszystko było ok, niestety kilka razy mnie poniosło. Zwłaszcza Wieśka przepraszam za kilka ostrzejszych słów, gdy nie trzymał się na kole i zamiast tego jechał z boku, z tyłu, albo z przodu Oprócz tego myślę, że z mojej strony było w miarę ok, jak coś to proszę pisać, a za błędy już teraz przepraszam
- tempo - wierzcie mi, nie mogliśmy przyjąć innej taktyki na ten maraton. Jeśli się na początku nie nadrobi to później przy każdej gumie, zbyt długim postoju, ulewie, wietrze w twarz czy jakiejkolwiek innej nieprzewidzianej rzeczy robi się nerwowo. 1,5h zapasu, które mieliśmy to było i dużo i mało. Gdyby czołowy wiatr był nie od 390km, ale np. 100km wcześniej i do tego padałoby dużo dłużej to byłoby gorąco. A tak na luzie psychicznym można było jechać. Skoro wszyscy dawali radę to nie było powodów do jakiegoś drastycznego zwalniania
- kilka słów o członkach ekipy, która ukończyła maraton - 73Wojtek - naprawdę wiele bardzo mocnych zmian, zero zmęczenia, nie wyobrażam sobie 600 bez Ciebie; Badevil - pod koniec było widać, że już masz dość tego tempa, ale twardo się trzymałeś i słowem się nie odezwałeś, żeby zwolnić, to mi się podoba; Barbapapa - bez spd, na trekingu, z bagażnikiem i błotnikami i w dodatku ze zbyt wysokim siodełkiem (wszyscy to widzieliśmy, nikt nic nie powiedział, to też dobre ), dawałeś radę, choć na pierwszej setce miałem wątpliwości czy dasz radę, na kolejnej zdecydowanie je rozwiałeś; kdk - też dużo mocnych zmian i bardzo rozważna jazda, także bardzo się przydasz na 600; kali - jak na gościa, który od roku jeździ na rowerze to mistrzostwo świata, też dałeś wiele mocnych zmian, zwłaszcza w pierwszej części dystansu, nabierzesz jeszcze trochę doświadczenia i za rok ciśniesz z nami; paul67 - jak przed rokiem spokojna i bardzo mądra jazda bez zbędnych szarży, już przed startem wiedziałem, że dasz radę, kupuj szosę, przyda się za rok; wewi56 - chłopie, ale ty jesteś zawzięty, chyba tylko jednego tak zawziętego kolarza znam Musisz się nauczyć jeździć w grupie i odpoczywać na kole, bo straciłeś bardzo dużo sił na własne życzenie. Pomimo tego, że zostawałeś wiedziałem, że jesteś na tyle mocny, żeby ukończyć, chociaż już miałem myśli, żeby Cię na siłę wsadzić do auta technicznego. Chłopaki, którzy odpadli także zasłużyli na szacunek za to, że w ogóle podjęli się takiego wyzwania, niestety czasem tak bywa, że nie idzie, czasem zdarza się wypadek, takie jest życie, jeszcze wszystko przed Wami
- co za rok? - nie wiem czy za rok maraton się odbędzie. Nie wiem czy znajdą się chętni na kolejne tego typy wyzwanie. już w tym roku było tylko 11 osób gotowych zmierzyć się z dystansem. Na dłuższym odcinku potrzeba co najmniej 8 osób i myślę, że taka liczba jest optymalna. Nie wiem jaki dystans będzie odpowiedni na przyszły rok. Czy 550 czy może już 600? Jeśli 600 to ekipę trzeba będzie wyselekcjonować już w grudniu/styczniu i rzetelnie się przygotowywać. Oczywiście niezbędne będą także rowery szosowe (chociaż kusi mnie 600 na góralu ). No i trzeba będzie zdecydowanie poprawić logistykę. Dużo wcześniej zaklepać auto (najlepiej busa), ułożyć trasę (najpewniej na pętlach 150, 200 lub 300km). Jest jeszcze dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć, ale najważniejsze żeby znaleźli się chętni
Na koniec proponuję spotkanie przy piwku, gdzie na spokojnie powspominamy maraton i obgadamy wszystko; dałbym Wam przy okazji wejściówki na Słoneczny Wrotków, bo zapomniałem tego zrobić na mecie Może jakieś propozycje?
A poniżej kilka moich uwag i spostrzeżeń jako organizatora i uczestnika:
- pogoda - jak dla mnie była bardzo dobra. Upał nie przeszkadza mi zbyt bardzo, wolę go zdecydowanie niż chłód a tym bardziej deszcz. Wiatr na większości trasy nie przeszkadzał, a nawet lekko sprzyjał. Od Dorohuska dopiero wiało w twarz, ale wtedy już było pozamiatane i było wiadomo, że jakoś się dotoczymy
- nawierzchnia - myślę, że do Terespola była świetna, później od Dorohuska do Lublina (nie licząc odcinka Jaszczów - Łęczna) także super. Gdyby nie to, że wcześniej nadrobiliśmy trochę kilometrów to jechalibyśmy od Dorohuczy przez Głębokie i tam asfalt jest idealny, ale nie było potrzeby nadrabiać dystansu, zwłaszcza, że wszyscy byli już zmęczeni i bałem się linczu więc postanowiłem, że pojedziemy minimalną trasą po trochę gorszym asfalcie. Jak bym miał teraz wybierać to pewnie jednak pociągnąłbym przez Głębokie, na 11 i tak pewnie byśmy byli.
- ekipa techniczna - po wypadku Blackbulla trochę za długo ich nie było, nie dogadali się z Policją, no ale rozumiem, że sytuacja była trochę ciężka i mieliście w pewnym sensie związane ręce. Na szczęście wystarczyło nam picia i jedzenia i w Siedlcach się spotkaliśmy. Poza tym było miodzio, naprawdę świetne wparcie, możecie być z siebie dumni
- postoje - wielkie brawa dla całej ekipy za dyscyplinę w tym roku. Było o niebo lepiej niż rok temu, gdzie wiele razy postoje się przedłużały i momentami było bardzo nerwowo. W tym roku wszystko było jak w zegarku i nigdy nie staliśmy dłużej niż to było planowane. Jednak mniejszą grupę łatwiej zdyscyplinować. Do północy łączny czas postojów wyniósł poniżej 1:30 a w sumie ok 3:33. Widać, że w drugiej części zeszło nam na stanie 2h, maraton był prawie 1,5 krótszy, ale mogliśmy sobie na to pozwolić, bo był zapas. Tak, w tym roku był czas!
- atmosfera - starałem się bardzo, żeby wszystko było ok, niestety kilka razy mnie poniosło. Zwłaszcza Wieśka przepraszam za kilka ostrzejszych słów, gdy nie trzymał się na kole i zamiast tego jechał z boku, z tyłu, albo z przodu Oprócz tego myślę, że z mojej strony było w miarę ok, jak coś to proszę pisać, a za błędy już teraz przepraszam
- tempo - wierzcie mi, nie mogliśmy przyjąć innej taktyki na ten maraton. Jeśli się na początku nie nadrobi to później przy każdej gumie, zbyt długim postoju, ulewie, wietrze w twarz czy jakiejkolwiek innej nieprzewidzianej rzeczy robi się nerwowo. 1,5h zapasu, które mieliśmy to było i dużo i mało. Gdyby czołowy wiatr był nie od 390km, ale np. 100km wcześniej i do tego padałoby dużo dłużej to byłoby gorąco. A tak na luzie psychicznym można było jechać. Skoro wszyscy dawali radę to nie było powodów do jakiegoś drastycznego zwalniania
- kilka słów o członkach ekipy, która ukończyła maraton - 73Wojtek - naprawdę wiele bardzo mocnych zmian, zero zmęczenia, nie wyobrażam sobie 600 bez Ciebie; Badevil - pod koniec było widać, że już masz dość tego tempa, ale twardo się trzymałeś i słowem się nie odezwałeś, żeby zwolnić, to mi się podoba; Barbapapa - bez spd, na trekingu, z bagażnikiem i błotnikami i w dodatku ze zbyt wysokim siodełkiem (wszyscy to widzieliśmy, nikt nic nie powiedział, to też dobre ), dawałeś radę, choć na pierwszej setce miałem wątpliwości czy dasz radę, na kolejnej zdecydowanie je rozwiałeś; kdk - też dużo mocnych zmian i bardzo rozważna jazda, także bardzo się przydasz na 600; kali - jak na gościa, który od roku jeździ na rowerze to mistrzostwo świata, też dałeś wiele mocnych zmian, zwłaszcza w pierwszej części dystansu, nabierzesz jeszcze trochę doświadczenia i za rok ciśniesz z nami; paul67 - jak przed rokiem spokojna i bardzo mądra jazda bez zbędnych szarży, już przed startem wiedziałem, że dasz radę, kupuj szosę, przyda się za rok; wewi56 - chłopie, ale ty jesteś zawzięty, chyba tylko jednego tak zawziętego kolarza znam Musisz się nauczyć jeździć w grupie i odpoczywać na kole, bo straciłeś bardzo dużo sił na własne życzenie. Pomimo tego, że zostawałeś wiedziałem, że jesteś na tyle mocny, żeby ukończyć, chociaż już miałem myśli, żeby Cię na siłę wsadzić do auta technicznego. Chłopaki, którzy odpadli także zasłużyli na szacunek za to, że w ogóle podjęli się takiego wyzwania, niestety czasem tak bywa, że nie idzie, czasem zdarza się wypadek, takie jest życie, jeszcze wszystko przed Wami
- co za rok? - nie wiem czy za rok maraton się odbędzie. Nie wiem czy znajdą się chętni na kolejne tego typy wyzwanie. już w tym roku było tylko 11 osób gotowych zmierzyć się z dystansem. Na dłuższym odcinku potrzeba co najmniej 8 osób i myślę, że taka liczba jest optymalna. Nie wiem jaki dystans będzie odpowiedni na przyszły rok. Czy 550 czy może już 600? Jeśli 600 to ekipę trzeba będzie wyselekcjonować już w grudniu/styczniu i rzetelnie się przygotowywać. Oczywiście niezbędne będą także rowery szosowe (chociaż kusi mnie 600 na góralu ). No i trzeba będzie zdecydowanie poprawić logistykę. Dużo wcześniej zaklepać auto (najlepiej busa), ułożyć trasę (najpewniej na pętlach 150, 200 lub 300km). Jest jeszcze dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć, ale najważniejsze żeby znaleźli się chętni
Na koniec proponuję spotkanie przy piwku, gdzie na spokojnie powspominamy maraton i obgadamy wszystko; dałbym Wam przy okazji wejściówki na Słoneczny Wrotków, bo zapomniałem tego zrobić na mecie Może jakieś propozycje?
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Go hard or die hard!