Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[12-13.06] 500km w 24h
Zapraszam do przeczytania relacji z Maratonu

A poniżej kilka moich uwag i spostrzeżeń jako organizatora i uczestnika:
- pogoda - jak dla mnie była bardzo dobra. Upał nie przeszkadza mi zbyt bardzo, wolę go zdecydowanie niż chłód a tym bardziej deszcz. Wiatr na większości trasy nie przeszkadzał, a nawet lekko sprzyjał. Od Dorohuska dopiero wiało w twarz, ale wtedy już było pozamiatane i było wiadomo, że jakoś się dotoczymy
- nawierzchnia - myślę, że do Terespola była świetna, później od Dorohuska do Lublina (nie licząc odcinka Jaszczów - Łęczna) także super. Gdyby nie to, że wcześniej nadrobiliśmy trochę kilometrów to jechalibyśmy od Dorohuczy przez Głębokie i tam asfalt jest idealny, ale nie było potrzeby nadrabiać dystansu, zwłaszcza, że wszyscy byli już zmęczeni i bałem się linczu Wink więc postanowiłem, że pojedziemy minimalną trasą po trochę gorszym asfalcie. Jak bym miał teraz wybierać to pewnie jednak pociągnąłbym przez Głębokie, na 11 i tak pewnie byśmy byli.
- ekipa techniczna - po wypadku Blackbulla trochę za długo ich nie było, nie dogadali się z Policją, no ale rozumiem, że sytuacja była trochę ciężka i mieliście w pewnym sensie związane ręce. Na szczęście wystarczyło nam picia i jedzenia i w Siedlcach się spotkaliśmy. Poza tym było miodzio, naprawdę świetne wparcie, możecie być z siebie dumni Smile
- postoje - wielkie brawa dla całej ekipy za dyscyplinę w tym roku. Było o niebo lepiej niż rok temu, gdzie wiele razy postoje się przedłużały i momentami było bardzo nerwowo. W tym roku wszystko było jak w zegarku i nigdy nie staliśmy dłużej niż to było planowane. Jednak mniejszą grupę łatwiej zdyscyplinować. Do północy łączny czas postojów wyniósł poniżej 1:30 a w sumie ok 3:33. Widać, że w drugiej części zeszło nam na stanie 2h, maraton był prawie 1,5 krótszy, ale mogliśmy sobie na to pozwolić, bo był zapas. Tak, w tym roku był czas! Wink
- atmosfera - starałem się bardzo, żeby wszystko było ok, niestety kilka razy mnie poniosło. Zwłaszcza Wieśka przepraszam za kilka ostrzejszych słów, gdy nie trzymał się na kole i zamiast tego jechał z boku, z tyłu, albo z przodu Tongue Oprócz tego myślę, że z mojej strony było w miarę ok, jak coś to proszę pisać, a za błędy już teraz przepraszam
- tempo - wierzcie mi, nie mogliśmy przyjąć innej taktyki na ten maraton. Jeśli się na początku nie nadrobi to później przy każdej gumie, zbyt długim postoju, ulewie, wietrze w twarz czy jakiejkolwiek innej nieprzewidzianej rzeczy robi się nerwowo. 1,5h zapasu, które mieliśmy to było i dużo i mało. Gdyby czołowy wiatr był nie od 390km, ale np. 100km wcześniej i do tego padałoby dużo dłużej to byłoby gorąco. A tak na luzie psychicznym można było jechać. Skoro wszyscy dawali radę to nie było powodów do jakiegoś drastycznego zwalniania Smile
- kilka słów o członkach ekipy, która ukończyła maraton - 73Wojtek - naprawdę wiele bardzo mocnych zmian, zero zmęczenia, nie wyobrażam sobie 600 bez Ciebie; Badevil - pod koniec było widać, że już masz dość tego tempa, ale twardo się trzymałeś i słowem się nie odezwałeś, żeby zwolnić, to mi się podoba; Barbapapa - bez spd, na trekingu, z bagażnikiem i błotnikami i w dodatku ze zbyt wysokim siodełkiem (wszyscy to widzieliśmy, nikt nic nie powiedział, to też dobre Big Grin), dawałeś radę, choć na pierwszej setce miałem wątpliwości czy dasz radę, na kolejnej zdecydowanie je rozwiałeś; kdk - też dużo mocnych zmian i bardzo rozważna jazda, także bardzo się przydasz na 600; kali - jak na gościa, który od roku jeździ na rowerze to mistrzostwo świata, też dałeś wiele mocnych zmian, zwłaszcza w pierwszej części dystansu, nabierzesz jeszcze trochę doświadczenia i za rok ciśniesz z nami; paul67 - jak przed rokiem spokojna i bardzo mądra jazda bez zbędnych szarży, już przed startem wiedziałem, że dasz radę, kupuj szosę, przyda się za rok; wewi56 - chłopie, ale ty jesteś zawzięty, chyba tylko jednego tak zawziętego kolarza znam Wink Musisz się nauczyć jeździć w grupie i odpoczywać na kole, bo straciłeś bardzo dużo sił na własne życzenie. Pomimo tego, że zostawałeś wiedziałem, że jesteś na tyle mocny, żeby ukończyć, chociaż już miałem myśli, żeby Cię na siłę wsadzić do auta technicznego. Chłopaki, którzy odpadli także zasłużyli na szacunek za to, że w ogóle podjęli się takiego wyzwania, niestety czasem tak bywa, że nie idzie, czasem zdarza się wypadek, takie jest życie, jeszcze wszystko przed Wami Smile
- co za rok? - nie wiem czy za rok maraton się odbędzie. Nie wiem czy znajdą się chętni na kolejne tego typy wyzwanie. już w tym roku było tylko 11 osób gotowych zmierzyć się z dystansem. Na dłuższym odcinku potrzeba co najmniej 8 osób i myślę, że taka liczba jest optymalna. Nie wiem jaki dystans będzie odpowiedni na przyszły rok. Czy 550 czy może już 600? Jeśli 600 to ekipę trzeba będzie wyselekcjonować już w grudniu/styczniu i rzetelnie się przygotowywać. Oczywiście niezbędne będą także rowery szosowe (chociaż kusi mnie 600 na góralu Wink). No i trzeba będzie zdecydowanie poprawić logistykę. Dużo wcześniej zaklepać auto (najlepiej busa), ułożyć trasę (najpewniej na pętlach 150, 200 lub 300km). Jest jeszcze dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć, ale najważniejsze żeby znaleźli się chętni Smile

Na koniec proponuję spotkanie przy piwku, gdzie na spokojnie powspominamy maraton i obgadamy wszystko; dałbym Wam przy okazji wejściówki na Słoneczny Wrotków, bo zapomniałem tego zrobić na mecie Smile Może jakieś propozycje?
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
Jeśli można się wtrącić w kwestiach organizacyjnych - w przyszłym roku, proponuję, żeby przynajmniej techniczni mieli numery telefonów do wszystkich uczestników. Tak na wszelki wypadekWink
Odpowiedz
No to zbierajmy się na 600. Jest co najmniej kilka osób z 400, które bez wątpienia z powodzeniem mogą startować na 600 (jak pamiętam to holden, bart, czy kuczy). Dla innych zdeterminowanych też pewnie miejsce się znajdzie. Zgadzam się, że musimy być zgrani, jechać razem i trzymać tempo. Grzesiek masz niewdzięczną rolę, ale jak dotychczas twoja strategia sprawdzała się i pewnie nie ma innej drogi jak dyscyplina taktyczna :mrgreen: Jak będziesz planował pętelki to wyklucz nadbużankę, a miło by było jak znów po trasie znajdzie się ziemia chełmska 8-) Uważam, że damy radę na 600, ale nie może być szarpania, tylko mocne tempo od początku z tendencją pochyłą do 25 km/h minimum Confusedhock: Jeszcze raz dzięki i czekam na fotki z trasy. Pozdrawiam cały RL
Odpowiedz
"]Na koniec proponuję spotkanie przy piwku, gdzie na spokojnie powspominamy maraton" -Ja stawiam wszystkim kolejkę,może być Wielki Mur na Czechowie? Czwartek np. 17.30
Odpowiedz
Mi pasuje Smile
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
A mi pasuje w każdej chwili Big Grin
Miłość jest dla hipisów, nienawiść jest dla panków!!!
Odpowiedz
W sumie też nie mam za daleko a można tam gdzieś rower będzie bezpiecznie zostawić?
Odpowiedz
Cześć Wink

Zdjęcia są już w galerii:
http://picasaweb.google.pl/rowerowylubl ... 500KmW24h# (dodaję jeszcze podpisy do nich, więc można będzie zajrzeć jeszcze raz np. jutro)

I teraz jeszcze dodam kilka słów odnośnie maratonu od siebie.

Przyznam, że na początku myślałem, żeby tylko zrobić parę fotek na starcie, parę na mecie, może podjechać gdzieś na trasę i strzelić kilka. Później, jakoś tak niespodziewanie dla mnie :>, okazało się, że będę pełnił rolę kierowcy i obsługi technicznej. Nie byłem do końca zadowolony, bo średnio mi się widziało nie spanie przez ponad 24h.
Na początku Waszego Maratonu miałem jeszcze ciągle troszkę mieszane uczucia. W trakcie już mi się zaczęło podobać, choć "zabawy" z mieszaniem, przelewaniem itd było sporo. Później trochę zdenerwowała mnie sytuacja z Policją po wypadku Łukasza i koniecznością czekania na ich powrót. Z jednej strony mieliśmy zobowiązanie wobec Was i ciążył na nas obowiązek pomagania Wam, a z drugiej właściwie zobowiązaliśmy się w rozmowie z Policjantami, że zaczekamy z rowerem na miejscu. Dobrze, że Wojtek uświadomił nam niekompetencję Panów z Policji z Radzynia i podpowiedział, co zrobić.
Z każdą godziną maratonu podobało mi się coraz bardziej, nawet kiedy czapka spadła mi z głowy wystawionej przez okno samochodu, gdy fotografowałem Was po wyjeździe z Sokołowa Podlaskiego. Po czapkę wróciliśmy. Okazało się, że przejechał ją jakiś samochód, niszcząc klamrę, ale szczęśliwie zaciskając tak metalową szlufkę, że nadal pasowała Big Grin
PO maratonie czułem się bardzo fajnie. Cała impreza naprawdę mi się podobała. Cieszę się, że mogliśmy Wam z Jankiem pomóc.

Sorry za temat z wypadkiem, ale musicie zrozumieć, że sytuacja była niestandardowa i niełatwa. No i... jak już zostawiliśmy rower u życzliwego pana, to - żeby jak najszybciej do Was dotrzeć - wyprzedziliśmy wszystkich, sprawdziliśmy, że Kangur jedzie 130 z groszami i dalej już mu trudno się bujać (Kali, nie mów szefowi :>), a przy szybkim pokonywaniu zakrętu laptop wypadł z podsufitowego schowka i uderzył mnie w głowę Smile

Także - naprawdę się staraliśmy. Sorry, jeśli jeszcze coś udało się źle albo nie udało się tak, jakbyście tego chcieli. My też byliśmy trochę zmęczeni.

Wielki szacunek dla Was wszystkich za naprawdę niezły wyczyn. Nie mieliście łatwo. Mnie zniechęciłaby chyba burza (po jednym wielkim grzmocie i błyskawicach rozświetlających całe niebo od razu wyłączyliśmy z Jankiem nasze komórki :>) i deszcz. Wy się nie daliście.

Kogo wyróżnię?
Grzesiek - jechał na klockach
Badevil - jechał bez rogów (miał przez to do dyspozycji tylko jedną pozycję chwytu kierownicy swojego górala)
BlackBull - zaliczył OTB, żeby uratować przez kraksą innych
Wiesiek - mimo, że proponowaliśmy mu jazdę w Wozie Technicznym, czy za nim, nie chciał - miał w sobie masę samozaparcia i DAŁ RADĘ. I nie czuł się źle jadąc samemu, w nocy, wśród grzmotów i błyskawic
i na koniec mój IDOL:barbapapa - jechał na trekkingu, obwieszonym: światełkami, błotnikami, BAGAŻNIKIEM, stopką, ze ZWYKŁYMI pedałami PLATFORMOWYMI (nawet bez nosków), na za wysokim siodełku (sorry, że Ci tego, Andrzej, nie powiedzieliśmy, bo przecież widzieliśmy), a do tego miał jeszcze przez pewien czas kurtkę - spadochron.

Dziękuję Jankowi za mile spędzony czas i świetną współpracę. A Wam wszystkim za świetne wydarzenie, w jakim mogłem wziąć udział. Fajne doświadczenie.

P.S. Piwo pasuje mi we czwartek, na Czechowie. Smile
Odpowiedz
Jak mowa o 600 km to ja się piszę.
Na MTB w 8h 22m przejechałem 255km więc chyba dam radę na 600 km or more. Tongue

Pozdr.
R...
Mediana
Merida 575, 580, 903

[Obrazek: u6030y2012v3.gif]
Odpowiedz
mindex, super fotki, podpisy rowniez Smile
co do wypadku i policji, to bylo to zaskoczenie dla kazdego, nie mozecie miec do siebie pretensji

ps: mi tez pasi w czwartek
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości