To będzie bardziej złożony wyjazd. Ponieważ odległość tam i z powrotem jak na jednodniowy wypad jest duża połączyłem go z dojazdem PKP. Godzina 7.42 Lublin Gł. do Kraśnika. Przyjazd planowany na godz. 8.33. Jako, że to niedziela i trochę będziemy mieli do przejechania tym razem włączamy Mszę św. Spokojnie zdążymy do Janowa Lubelskiego na 10.30. Oczywiście udział w Mszy nie jest warunkiem sine qua non udziału w wyjeździe. Po Mszy jedziemy do Momotów Górnych zobaczyć tamtejszy kościół. I to jest clou naszego wyjazdu. Jest naprawdę warty zobaczenia. Żeby się tu nie rozpisywać zajrzyjcie do internetu. Po zwiedzaniu wracamy do Janowa. To będzie taka pora, ok 13.30, że możemy coś przekąsić. Znam tam pewien lokal. Myślę, że najpóźniej o 14.30 wyjedziemy z Janowa Lub. Chyba na luzaku powinniśmy dojechać do Lublina ok 19.30.
Ja bym pojechał, ale razem z Kasia podjęliśmy wspólna decyzje, ze idziemy na wycieczkę po sklepach z ciuchami , a potem robimy sobie maraton z Bridget Jons
To była bardzo sympatyczna wycieczka.
Tempo lajtowe, był czas na kanapki, lody, pogaduchy i przede wszystkim OBIAD
Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie, a pozostałych zachęcam do ustawek z Jurkiem.
Wbrew radzika przewidywaniom pojechaliśmy. Bylo bardzo sympatycznie, atrakcji było co niemiara! Od dawna nie byłam na tak licznej ustawce . Dziękuję wszystkim za wspólnie spędzony czas!
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2019, 20:44 przez renania.
To było już nie 3 w 1, ale 4 w 1, a może i więcej Pociąg do Kraśnika przyjechał punktualnie. Wyładowaliśmy się sprawnie i ruszyliśmy do Janowa Lubelskiego. Większość tej trasy była dla mnie zupełnie nowa. Więc było co podziwiać. To już Roztocze więc nie brakowało podjazdów i zjazdów, rozległych widoków na wzgórza i dolinki. Po drodze zajechaliśmy do Hollywood i na kilkanaście minut przed Mszą św zdążyliśmy do pięknego Sanktuarium Matki Bożej. Później ruszyliśmy do Momotów. Kościółek robi rzeczywiście wrażenie i ma w sobie jakąś taką ciszę sprzyjającą skupieniu i modlitwie. Jeszcze przed obiadem zajechaliśmy na Porytowe Wzgórze, miejsce największej bitwy partyzanckiej w Polsce. Prawie zgodnie z planem dojechaliśmy do Baru Magic gdzie czekały już na nas kotlety schabowe. Fajnie się siedziało, ale trzeba było jechać dalej. Trasa z Janowa do Batorza rewelacyjna. No dobrze, rozpisałem się trochę. Dodam już tylko, że kolejnym etapem naszej drogi były źródła Bystrzycy. Nie mogliśmy tam nie zajrzeć, chociażby z tego powodu, że tak naprawdę od tego wyjazdu rozpoczęła się historia Rowerowego Lublina i mojego jeżdżenia. Serdeczne podziękowania dla przemiłej gromadki za stworzenie wspaniałej atmosfery podczas wyjazdu. Do następnego. U mnie dtd. 159,3km.
W ostatniej chwili zdecydowałem się na ten wyjazd i nie żałuję spędzonego czasu z przemiłymi ludźmi, Bartek nie wypominał mi Kozłówki i przepraszam, że nie wrzuciłem wcześniej zdjęć, ale co się odwlecze........ https://photos.app.goo.gl/yFmnZEvyayKmhUzR6
Ten post był ostatnio modyfikowany: 28-08-2019, 23:19 przez And55.