Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zlot RowerowyLublin.org
#41
Ja tam nie wiem... ale mi się zawsze zdawało, że zlot ma na celu wspólne spędzenie czasu oddając się wspólnej pasji (w naszym przypadku kolarstwo/jazda na rowerze/turystyka rowerowa). Dodatkowym punktem większości zlotów, z reguły jest wieczorne biesiadowanie, ale to mniejsza. Czyli, krótko mówiąc w przypadku zlotu rowerowego IMHO powinno to wyglądać w stylu, że z rana (pojęcie względne) wyjeżdżamy na jakąś ciekawą trasę a po powrocie jest czas na imprezę wieczorną.
Tymczasem, niektórzy chcą robić zlot pod Lublinem, to przecież to nie będzie zlot, tylko ustawka na 100 osób. Jeżdżenie po Dąbrowie i SG brzmi raczej mało zachęcająco. Po prostu kluczenie w tak bliskiej okolicy Lublina jest ok na ustawce, ale zlot powinien być czymś czego się nie robi co tydzień czy 2.
Jeszcze zostało napisane, że chcecie przyciągnąć jak najwięcej ludzi. Żeby mogli przyjechać danego dnia i tego samego dnia wrócić. No bardzo fajnie, ale to chyba musicie ustalić jakieś godziny, bo chyba na tym zlocie mieliśmy jeździć, a nie siedzieć i czekać?
Myślę, że trzeba się zdecydować czy robimy imprezę w stylu "grillowanie z radiem L" czy zlot rowerowy (który IMHO powinien polegać na jeżdżeniu w ciągu dnia).
"Pain is temporary. It may last a minute, or an hour, or a day, or a year, but eventually it will subside and something else will take its place. If I quit, however, it lasts forever." - L. Armstrong
Odpowiedz
#42
Jeździć w ciągu dnia możesz codziennie i nie musi się to nazywać zlot. Zlot ma na celu zgromadzenie jak największej liczby ludzi. Jasne, że będzie jakiś wspólny wypad, ale z naciskiem na wspólny a nie hardkorowy, daleki bo na taką imprezę nie pojedzie dużo ludzi. Nie jesteśmy ogólnopolskim, że jest nas kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy i możemy sobie pozwolić na zlot kilkudniowy i wiadomo, że przyjedzie kilkaset osób. Jesteśmy forum, na którym jest ok 400 osób, nie wszyscy jeżdżą codziennie, a warto zrobić taką ustawkę, na której będzie można poznać każdego. Biesiadowanie jak najbardziej. Wyjeżdżamy np. o 12, robimy rundkę, o 16 zjeżdżamy w docelowe miejsce, rozpalamy ogień i biesiadujemy. Jak już skończymy to za pół h, może za 1h kto chce może być w domu - zaliczył imprezę, zobaczył się z ludźmi i jedzie w chatę. A kto chce to zostaje na noc, śpiewa, pije itd i z rana gasi ognisko i też wraca do chaty odespać. Taka impreza imo będzie zdecydowanie lepsza, niż 15 osobowy zlot na Roztoczu, który de facto nie będzie zlotem.

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#43
Przekonuje mnie co pisze holden, ale z umiarem ;-) . Rzeczywiście marzyło mi się Roztocze i dwudniowy wypad. Ale z drugiej strony szkoda byłoby tych, którzy chcieliby pojechać, ale dystans i czas nie pozwoliłby im na to.
Ja proponuje lasy kozłowieckie z imprezą w Kozłówce. W parku, za pałacem jest takie miejsce gdzie można się rozłożyć, rozstawić grile, są ławki, zadaszenia. Jest to miejsce specjalnie przygotowane na takie imprezy. Na pewno trzeba by uiścić jakąś opłatę, ale nie sądzę że byłby duża. Postaram się dowiedzieć.
Zlot w tym miejscu połączyłby sympatyczny przejazd rowerowy dostępny dla każdego no i miejsce bardzo fajne.
Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
Odpowiedz
#44
Kozłówka imo za daleko. W dwie strony wychodzi 70km, czyli 3h samej jazdy. Może w Malibu? Big Grin Czasu dużo, pogadamy na ustawkach, na razie nie ma się co spalać i już obmyślać wszystkie szczegóły.
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#45
„Przyjechać na zlot „ określenie takie kojarzy mi się z miejscem ogólnie znanym które jest miejscem spotkania wszystkich uczestników , a następnie na tym zlocie odbywają się imprezy około zlotowe , w naszym przypadku zabawy , wycieczki , zawody rowerowe , coś podobnego jak Święto Roweru w Lubartowie , tylko w naszym przypadku byłby „Zlot Rowerowego Lublina „, dla mnie takim charakterystycznym miejscem związanym z Lublinem były by tereny około zalewu –miejsce zlotu a zarazem zbiórki uczestników , następnie w zależności od chęci uczestników i ich możliwości dla każdego coś miłego np. krótka wycieczka lasami przy zalewie lub po starym lesie , długa wycieczka np. do źródeł Bystrzycy , a następnie biwakowanie przy ognisku do późnych godzin wieczornych , i powrót do domu już każdego we własnym zakresie , ma być to zlot Rowerowego Lublina , a wizytówką rowerowego Lublina jest koniec ścieżki rowerowej nad zalewem , może pojawią się też goście z poza regionu którzy nie znają Lublina z tej strony.
Odpowiedz
#46
to ja chyba na jakimś innym rodzaju zlotów zawsze bywałem :-)
widzę, że koniecznie niektórzy chcą z tego zlotu zrobić wycieczkę krajoznawczą...

byłem na niejednym zlocie różnych miłośników (np. starych samochodów, motocykli - nie tylko starych) i na żadnym z nich nie było jakichś wielkich wycieczek (szczerze mówiąc bardzo bliskie jeśli już i to w formie czegoś na wzór parady - stare samochody super efekt) chociaż dla zmotoryzowanych byłby to znacznie mniejszy problem niż dla rowerzystów...

na zlotach raczej jest to o czym pisze piotr73 czyli atrakcje w pobliżu miejsca zlotu a nie wycieczka przez pół województwa
w zlocie chodzi też o to żeby każdy mógł w dowolnej chwili się na zlocie pojawić a nie na złamanie karku gonić z myślą "bo mi zaraz wycieczka ucieknie"
na jednym ze zlotów, który miałem okazję przeżyć ludzie zjeżdżali się cały dzień i od wieczora zaczęły się różne atrakcje (w międzyczasie też się już coś działo oczywiście) ale wszystko w obrębie miejsca spotkania

dlatego znów chciałbym podkreślić, że zlot to wg mnie nie jest wycieczka (choć zaznaczam, że może być jego częścią, ale w ograniczonej długości)
a dodatkowo mogą być zabawy czy coś :-)
np. rzut starym kołem od roweru :-D lub oponą :-P i za to jakieś symboliczne pamiątki dla najlepszych

no i skoro to Rowerowy Lublin to pasowałoby zrobić zlot w okolicach Lublina a nie gdzieś nie wiadomo gdzie jechać

ok kończę wypracowanie :-)

EDIT:
więc ja na takim typie zlotu o jakim pisze Holden nie byłem :-)
Odpowiedz
#47
Ja do tej pory zlot rowerzystów rozumiałem w takim stylu:
http://www.apparatus.com.pl/adam/zlotowe.htm
http://www.astercity.net/~muranow/hanysy6.htm
nie chodzi tu o jazdę na drugi koniec Polski, ale o sposób wspólnego spędzenia czasu.
"Pain is temporary. It may last a minute, or an hour, or a day, or a year, but eventually it will subside and something else will take its place. If I quit, however, it lasts forever." - L. Armstrong
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości