Napiszę z grubsza najważniejsze punkty, żeby się nie rozpisywać na kilka stron:
1. Psychika przede wszystkim. Jeśli jedziesz długi dystans i nie masz z tego jakiejkolwiek przyjemności (podczas jazdy np. przez rozmowę z innymi, z oglądania widoków, z jarania się faktem, że ktoś tym się jara), wizji: sukcesu, który będzie na końcu, medali, wiwatów, wywiadów, napalonych kobiet itp. to nie ma sensu jechać. Najlepiej jak jazda sama w sobie jest przyjemnością, a te dodatkowe rzeczy są dodatkową motywacją.
2. Zmienianie pozycji. Nie można 24h przejechać w takiej samej pozycji. To jest nienaturalne i tego nie oszukasz. Trzeba sobie urozmaicać życie, bo rutyna męczy i zabija. Zmieniać trzeba nie jak boli tylko zanim zacznie boleć. Zapobiegać a nie leczyć. Kolarz, którego coś boli, to najczęściej kolarz wk... (patrz punkt 1).
3. Wkładka w spodenkach i siodełko. Jechałem jeden 24h maraton (700/24 w Puławach) we wkładce z niebieskiego sklepu za 27 zł i przebiegu grubo powyżej 5kkm. Nawet jakby nie padał deszcz przez połowę trasy to i tak bym miał tak poobcierany tyłek, że nie mogłem normalnie się poruszać przez tydzień. Ale nauczony tym wydarzeniem kupiłem spodenki biemme, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Polecam zwłaszcza spodenki na szelkach, bo lepiej przylegają do tyłka. Dobre spodenki i strój to podstawa komfortu fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego (patrz punkt 1).
4. Sprawny sprzęt. Jeśli ktoś chcę jechać tak długi dystans na złomie, który się sypie to ok. Może się później tytułować hardkorem, a może być też uznany za idiotę, kwestia perspektywy. Ale tutaj lepiej sobie nie utrudniać i przygotować sprzęt tak, żeby nie zawiódł w niczym. Głupia skrzypiąca śrubka od pedała, scentrowane koło, stukający suport czy cokolwiek innego może nieźle wk... podczas tych 24h nie tylko właściciela owego roweru, ale także pozostałych maratończyków. Przez taką głupią rzecz, od razu leci psycha (patrz punkt 1).
5. Warunki atmosferyczne. Tego się nie przeskoczy. Trzeba się nastawić na to, że będą beznadziejne, jeśli decydujemy się na taki maraton w nadziei, że uda się przejechać suchym i w ciepełku to przy gorszej pogodzie może nastąpić załamanie (patrz punkt 1).
6. Umiejętność przezwyciężania przeciwności losu (zmęczenie, ból, problemy ze sprzętem, pogoda, konieczność gonienia czasu lub grupy np. po postoju na potrzeby fizjologiczne). Jeśli umiemy i chcemy sobie radzić z tymi wszystkimi rzeczami to znaczy, że mamy silną psychikę (patrz punkt 1) jest to wyzwanie dla nas.
7. Bagaż. W tym przypadku chodzi głównie o to, co mamy w wozie technicznym. Najlepiej spakować tylko to, co jest potrzebne i zrobić to rozsądnie. A rozsądnie czyli tak, żeby nie wyciągać za każdym razem wszystkiego z dna plecaka i nie grzebać w nim ciągle. Trzeba wiedzieć kiedy co się przyda i tak to poukładać, żeby było wiadomo gdzie to jest. Jeśli nie wiemy gdzie coś mamy schowane i już od dłuższej chwili nie możemy tego znaleźć a grupa już chce/musi ruszać to działa to źle na naszą i grupy psychikę (patrz punkt 1).
8. Technika jazdy. Jeśli ktoś chce ugniatać 70rpm to nie jest to dla niego maraton. Zakwasi się szybko, zniszczy kolana i nawet jak ukończy to będzie to jego ostatni taki maraton w życiu i niestety pamiętany do końca życia (z powodu nieuleczalnej choroby).
9. Kontrolowanie organizmu. Nie można szarżować i myśleć "jest połowa trasy, czuję się świetnie, więc pokozaczę". Kryzys może przyjść w każdym momencie. Należy kontrolować swój organizm, słuchać go i reagować na jego potrzeby. Regularne picie i jedzenie to podstawa. Należy to robić zanim poczuje się głód i pragnienie. Od czasu, kiedy organizm zakomunikuje, że jest słaby do czasu kiedy coś zjemy i się napijemy i w końcu do czasu kiedy organizm przetworzy energię minie już zbyt dużo i kryzys gotowy. A kryzys organizmu to początek kryzysu psychicznego (patrz punkt 1).
10. Przygotowanie kondycyjne. Ten punkt piszę na końcu, bo wielu je posiada na tyle dobre, że jest w stanie przejechać 24h maraton. Jest ono chyba najmniej ważne z tych wszystkich rzeczy, które wymieniłem ale mimo to jest bardzo ważne. Jeśli ktoś jeździ tylko nad Zalew i z powrotem to lepiej niech się nie wybiera na taki maraton. Jeśli ktoś w miarę często robi kilkugodzinne, albo wręcz całodniowe wycieczki (podkreślam wycieczki, a nie treningi czy tego typu maratony) i je spokojnie wytrzymuje to jestem prawie pewien, że jest w stanie poradzić sobie z takim maratonem. Ale sama kondycja to nie wszystko. Bez silnej psychiki jest ona użyteczna tylko do pierwszego kryzysu. Później decyduje psychika (patrz punkt 1, także w przypadku gdy wiemy, że kondycja jest słaba punkt 1 ma zastosowanie, ale sądzę, że przeciętna kondycja+mocna psychika > dobra kondycja+słaba psychika).
pOZ
rower
Grzesiek