Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rowerowa dziewczyna - wywiad z Joanną Jabłczyńską
#1
tego bym w zyciu nie podejrzewał Wink

http://bikeboard.pl/index.php?d=tematy&g=27&art=3826
Odpowiedz
#2
Ee, a ja już o tym słyszałem Big Grin Bikemaratony chyba głównie jeździ.
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#3
Jeździła również w Poland Bike :-)
Pozdrawiam, Tomek
"Kolarstwo ma być przyjemnością, a nie udawaniem, że jest w wykonaniu amatora wyczynem"
Cyklopedia
Odpowiedz
#4
W 2008 roku jechała na Mazovii w Otwocku. Wyprzedzałem ją gdzieś na trasie. Teraz chyba byłoby trudniej :-)
Pozdrawiam
Odpowiedz
#5
Paweł, spokojnie. Na takim sprzęcie (za 8,5tyś) to Ty byś jechał bez pedałowania ;-)
Powiem szczerze, bardzo zadufana w sobie ta dziewczyna. Ja tam wolę z naszymi Paniami pojeździć. :mrgreen:
Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
Odpowiedz
#6
Jurek S napisał(a):Powiem szczerze, bardzo zadufana w sobie ta dziewczyna.

No Jurek, nie znasz jej i ja tez jej nie znam osobiście, więc niem czy jest zadufana.
Mnie się podobała jak opowiadała o swoje mamie i , że na końcu stawki jest najprzyjemniej.
Przypominało mi się jak na Mazovii w Józefowie, gość kat. M5 jadąc przede mną w pewnym momencie zszedł z roweru, bo zobaczył pięknego maślaka :mrgreen:
Odpowiedz
#7
Kolega przez dłuższy czas jechał z nią na maratonie w Istebnej. Jako że jest nie telewizyjny to nawet nie wiedział z kim miał przyjemność.
Na każdym zjeździe jej odjeżdżał, ale ona na podjazdach go dochodziła i tak w kółko. W końcu zaczął rozmowę z nią i sobie pogadali trochę. Po wyścigu chwalił się że poznał jakąś Aśkę i że "dawała radę pod górę".
Dopiero później okazało się że to J.Jabłczyńska.
Parę tygodni później na kolejnym maratonie znów się spotkali, okazało się że poznała go i po raz kolejny zamienili parę zdań na trasie. Teraz może się chwalić znajomościami wśró gwiazd srebrnego ekranu...Choć "Na Wspólnej" oglądać nie zaczął. :-)
Prawdziwą wolność czujesz kiedy wiatr hula między twoimi jajkami.
Odpowiedz
#8
Z tego co kiedyś czytałem Panna J.J. jest całkiem mocna. W jakimś ciężkim maratonie na zachód od Odry byłą jedną z niewielu kobiet (nie pamiętam które miejsce miała ale wysokie) które dojechały do mety, była lepsza niż spora grupa panów.

Jurek pamiętaj że nie XTRy (czy X-0 albo inne XX) napędzają rowery.
http://www.pinkbike.com/photo/4568589/

Pewnie na lepszym rowerze jest łatwiej, ale w 95% i tak zależy od człowieka (nie mówię o startach na holendrze w maratonie, czy sztywniaku w profesjonalnym DH tylko w sensownych granicach).

Bardzo mi się podoba jej podejście, jeździ dla siebie i bez spiny, zupełnie inaczej niż "koksiarze" z czołówki (nawet amatorskiej).
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości