Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Warmia i Mazury 29.05-06.06.
#21
KermitOZ dobrze wiesz, że lubię się czepiać szczegółów więc teraz też się przyczepię.

Pewnie bym tego nie zrobił ale sam apelowałeś niedawno o pewne zachowania, zapoznałem się z tym tekstem i się do niego zastosowałem. Nie trzeba było powtarzać dwa razy. Myślę, że i tobie tez nie trzeba ?

KermitOZ napisał(a):Pierwsza i najważniejsza zasada: burdel na forum robi się jak ktoś zaczyna pisać o tym, że robi się burdel na forum.

… ciach

Ludzie, którzy tu siedzą nie mają po 10 czy 12 lat tylko w większości są dorośli (przynajmniej wiekiem) i powinni się do pewnych zasad dostosować.

… ciach

I chodzi mi tutaj o używanie różnych opcji forum (od sygnaturki, przez edytowanie i wiele innych aż do kasowania), nie napier....nie bezsensownych postów, nieumiejętne nazywanie tematów itd, ale także o pewną kulturę i specyfikę tego miejsca.

…ciach

A od upominania konkretnych osób jest priv a nie ciągłe biadolenie na forum. A lawina rośnie i każdy chce być najmądrzejszy.

… ciach

A jak ktoś ma potrzebę napisać innemu, że źle robi to na priv (chwalić publicznie, upominać po cichu, nie?). Jedni uczą się szybciej i po takim upomnieniu jest wszystko git a inni są tak oporni i muszą swoje napierd...ć na forum.

Podsumowując: radykalnych zmian nie będzie, bo potrzebne nie są, wystarczy pomyśleć zanim się coś zrobi napisze itd. Mam nadzieje, że podobnych tematów więcej nie będzie i każdy zajmie się sobą i będzie robił co do niego należy.

pOZBig Grinrower
Grzesiek

Odpowiedzi nie oczekuję bo oznaczać będzie to tylko tyle że piszesz co innego a robisz co innego, kto powinien dawać przykład jak nie administrator tego forum.

Wnioskuję o usunięcie postów które w ogóle nie powinny się tu znaleźć i zgodnie z tym co napisałeś przenieść dyskusję na PW a nie sam siejesz Flame.
Odpowiedz
#22
KermitOZ napisał(a):Nom, a Twój jedenasty. Też się cieszę.
Guzi napisał(a):10 postów z dupy, wliczając w to mój post.
Widzę że z rachunkowości i z czytania ze zrozumieniem jesteś kiepski.

Guzi napisał(a):inteligentni ludzie i tak wyciągną z tego wniosek i apeluję o zakończenie tego bezsensownego wątku
No comment, jeżeli ktoś ma coś do dodania odnośnie mojego postu zapraszam na PW.

Z innego wątku:
KermitOZ napisał(a):Pierwsza i najważniejsza zasada: burdel na forum robi się jak ktoś zaczyna pisać o tym, że robi się burdel na forum.
KermitOZ napisał(a):A od upominania konkretnych osób jest priv a nie ciągłe biadolenie na forum. A lawina rośnie i każdy chce być najmądrzejszy.

Jakby to tak nieładnie napisać, Twoje słowa się obróciły w gówno.
Odpowiedz
#23
Super Guzi, że przynajmniej Ty jesteś w porządku. Nie wiem już sam czy to szkoda, że nie czepiasz się innych czy może wręcz przeciwnie, bo dopiero wtedy by się zrobił burdel. A zamiast "mój" napisałem "twój", zapewniam, że z rachunkowością u mnie ok, w tym przypadku nawaliła akurat koncentracja Tongue

BADEVIL napisał(a):KermitOZ dobrze wiesz, że lubię się czepiać szczegółów
ja też lubię, ale nie czepiam się ich wszędzie gdzie tylko mogę (chociażby dziś kilka razy nie wytknąłem Ci błędów ortograficznych Wink więc chyba nie jest ze mną jednak tak źle.

Myślę, że możemy skończyć ten wątek, chyba, że jeszcze jakieś flejmy na mnie to spoko, mogę jeszcze poklikać. I nie miejcie pretensji [tylko] do mnie, bo każdy inny mógł ten OT wątek skończyć, chociażby przez nie włączanie się do dyskusji mojej z Arturem (chyba strzeliliśmy po głupim poście i było styka i finito).

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#24
...
Odpowiedz
#25
http://www.youtube.com/watch?v=_QyYaPWasos tyle w kwestii większości postów tutaj
"Pain is temporary. It may last a minute, or an hour, or a day, or a year, but eventually it will subside and something else will take its place. If I quit, however, it lasts forever." - L. Armstrong
Odpowiedz
#26
2010-06-01 Dzień 4 - http://www.gpsies.com/map.do?fileId=iisbvhldfetplmjq

Mrągowo - Sorkwity – Dłużec – Machary - Stare Kiełbonki – Zgon - Ruciane Nida : Czas jazdy 4:59
  • Długość: 85,90 km
  • Całkowite wzniesienie terenu: 373 m
Ranek nie był wcale lepszy niż wieczór dnia poprzedniego, było zimno i mokro, na dodatek wiał dość nieprzyjemny wiatr. Dobrą wiadomością było to, że nie padało. Buty oraz ubrania rowerowe były przemoczone jednak trzeba było ruszać dalej, na szczęście podczas jazdy dość szybko wyschły.

Mrągowo nie jest zbyt atrakcyjne jeśli chodzi o zwiedzanie, jedynym miejscem godnym uwagi jest sam rynek, park wraz z fontanną. Jeśli kogoś interesują klimaty związane z „Dzikim zachodem” to dobrym pomysłem jest Western City, które powstaje na obrzeżach miasta i jest już częściowo otwarte.

Po drodze w miejscowości Sorkwity zobaczyliśmy piękny pałac, kiedy podjechaliśmy bliżej przed zwiedzaniem zatrzymało nas ogrodzenie i tabliczki z napisem teren prywatny. Staraliśmy się objechać posesję dookoła jednak nie udało się znaleźć wjazdu, jak się później dowiedziałem pałac w 1998 roku został przekazany w prywatne ręce i obecnie jest to luksusowy hotel.

Kolejne kilometry wiodły drogami przez łąki i tereny leśne, jeden z takich widoków spowodował mój upadek na szczęście nie groźny. Nic w przyrodzie nie dzieje się przez przypadek dzięki temu zatrzymaliśmy się na chwilę i naprawdę było warto dookoła las mech i Szymek Holden i Guzi siedzący z kanapkami przy drodze, taki widok jest bezcenny. Zresztą zobaczcie sami w galerii na pewno nie miniecie tych fot i tego co udało się uwiecznić na kolejnych zdjęciach.

Niewątpliwą atrakcją tego dnia było przedzieranie się przez chaszcze nad brzegiem jeziora oraz powalone drzewo, które razem z Szymkiem unieśliśmy do góry tak aby można było przeprowadzić rowery. Niestety akcja była tak perfekcyjnie zorganizowana, że nikt nie miał czasu na zrobienie pamiątkowego zdjęcia. To był tylko przedsmak, kiedy udało się nam oddalić od jeziora natrafiliśmy na wzniesienie z wystającymi resztkami pni i gałęzi po wycince drzew. Nie dało się praktycznie przeprowadzić rowerów momentami trzeba było dźwigać cały ekwipunek wraz z jednośladami. Jak o tym teraz pomyślę to przypominam sobie jak się odźwigałem i oszarpałem, bezcenne jak widoki wokoło.

Można śmiało powiedzieć, że niebawem czekał nas Zgon nie dosłownie bo chodziło tu o miejscowość jaką mijaliśmy po drodze. W pierwszej chwili pomyślałem, że to kolejna mieścina nad jednym z wielu jezior. Jednak ilość sklepów i barów oraz ośrodków wypoczynkowych budziła respekt, jak by to powiedzieć idealne miejsce na prawdziwy Zgon przy kilku piwach i nie tylko. Z tego miejsca dzieliło nas już parę kilometrów do Rucianej Nidy naszego kolejnego miejsca noclegowego.

Pomimo tego, że do tej porty staraliśmy się szukać bardziej odludnych miejsc na nocleg tego dnia zapragnąłem gorącego prysznica. Zatrzymaliśmy się w dość dużej przystani gdzie rozbiliśmy namioty, po zjedzeniu kolacji usiedliśmy przy ognisku. Chwilę później przy worku ze śmieciami zobaczyliśmy buszującego lisa, zapewne to on skonsumował części jedzenia, która w niewiadomych okolicznościach zaginęła.

Tak minął kolejny dzień wyprawy.
Odpowiedz
#27
2010-06-02 Dzień 5http://www.gpsies.com/map.do?fileId=agagtyxdxrkxgfad

Ruciane Nida – Wierzba – Mikołajki – Tałty – Ryn – Doba – Radzieje - Sztynort : Czas jazdy 07:13
  • Długość: 115,70 km
  • Całkowite wzniesienie terenu: 373 m

Rano jak co dzień po spakowaniu namiotów ruszyliśmy w dalszą drogę, pogoda nie była już tak kapryśna jak kilka dni wcześniej, zapowiadał się piękny dzień.

Ruciane Nida to kolejne z miast portowych co za tym idzie nie jest to wymarzone miejsce dla żądnych atrakcji turystycznych i amatorów zabytków. Okolice mają też i inne zalety, parki krajobrazowe które są nie lada gratką dla oka i miłośników przyrody. Drogi do tej pory w większości szutrowe zamieniają się w kamieniste bruki tak zwane „kocie łby” istny koszmar dla rowerzysty. Pomimo dobrych amortyzatorów w rowerach bolące ręce dawały się we znaki już po paru kilometrach.

Mikołajki podobnie jak Ruciane to port i jego okolice, godny uwagi rynek i kilka zachowanych kamienic. W drodze do Rynia czekała nas dość ciekawa przeprawa, w miejscu szlaku łączyły się dwie części jeziora. Mapa pokazywała, że można tędy przejechać bez problemu, jednak rzeczywistość nie była taka różowa. Gdyby nie dwa zwalone drzewa łączące suche końce trzeba było by się rozbierać i przenosić rowery na drugą stronę. Przy tej okazji przypomina mi się jeden z wątków na forum http://forum.rowerowylublin.org/viewtop ... 8576#18576
Holden poszedł na pierwszy ogień bez zdejmowania sakw z roweru przeprowadził go na druga stronę, momentami wydawało mi się, że miał ochotę wsiąść na niego i przejechać po tych pniach.
Po przejściu na drugą stronę był stromy podjazd, i to było takie miejsce gdzie nawet Hardcory muszą pchać rower od górę.

Ryn to kolejny przystanek w drodze do Sztynortu, tu również naszym oczom ukazał się piękny zamek, niewątpliwie godna uwagi atrakcja niestety tak jak w Sorkwitach został oddany w prywatne ręce i przekształcony na luksusowy hotel. Radzieje dawna siedziba szefa kancelarii Rzeszy, w lesie niedaleko wioski znajdują się dobrze zachowane bunkry hitlerowskie z czasów II Wojny Światowej.

Przed samym Sztynortem czekała nas kolejna przeprawa mocno zarośniętą wysoką trawą ścieżka rowerowa doprowadziła nas do kolejnej miejscowości portowej. Tutaj zaczęliśmy szukać miejsca noclegowego co okazało się wcale nie takie proste. Zależało nam na w miarę odludnym miejscu i swobodnym dostępie do jeziora, było to dość istotne ponieważ kolejny dzień miał upłynąć pod znakiem „zero kilometrów”.

Poszukiwanie miejsca trwało dobrą godzinę i przejechane 15 kilometrów ostatecznie Szymek i Guzi znaleźli extra miejscówkę w Harszu kilka kilometrów od Sztynortu.

Tej nocy mieliśmy niezłą burzę.
Odpowiedz
#28
2010-06-03 – Dzień Wolny od jazdy ( Dzień 6 )

Jak nigdy tego dnia każdy był na nogach już przed dziewiątą, zastanawialiśmy się później dlaczego powstawaliśmy tak wcześnie przecież i tak nigdzie nie jedziemy. Słońce przygrzewało dość mocno mogę spokojnie powiedzieć, ze to był najbardziej upalny dzień w całym wypadzie na Mazury.
Cóż można było robić poza leżeniem plackiem na molo?
Zapewne pić zimne piwo, tak też zrobiliśmy trzeba było je tylko schłodzić, trzciny przy brzegu idealnie nadawały się do tego celu „żubry się moczyły” :-P

Tej nocy burza była o wiele silniejsza, uszkodziła pałąk w namiocie Guziego Holdena i Szymka, po prostu złamał się.
Panowie inżynierowie z tym problemem również sobie poradzili, po kilku zabiegach w polowych warunkach wyglądał jak nowy.

Koniec leniuchowania następnego dnia wyruszaliśmy dalej w trasę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości