Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mazovia MTB Lublin 2010 - Objazd trasy
#31
Relacja z dystansu Mega 59 km - hardcore...
Wstaję 7.00. Rzut oka za okno - bywało gorzej. Wyruszam z garażu wg planu - 7.50. Nie pada. Wjeżdżam na rowerową, zaczęło padać, myśli mam różne: pojechać czy nie. Ale kiedy widzę biuro zawodów - już wiem powalczę ! Czuje się dobrze, choć do szczytowej formy daleko. Ustawiam się w pierwszej linii sektora III. Cel to dogonić sektor drugi. Kiedy ruszamy, zaczyna mocno padać wtedy jeszcze przejmujemy się deszczem. :ppp Utrzymuję się w czubie III sektora. Po jakimś czasie nasza grupka - ok. 10 osób odrywa się od pozostałych zawodników z III czyli jest dobrze, powinniśmy dojść II sektor. Powoli trasa zamienia się w błotne bagno, jedzie się bardzo ciężko, okulary dawno zdjełem, a i bez nich jedzie się źle, raz widzę na jedno oko, raz na drugie. Cały czas moja grupka trzyma się razem, nieźle ciągniemy - puls na poziomie - ok. 168. I przychodzi 27 km na którym widzę, że zaczyna mi się ciężko jechać... naciskam mocniej na pedały i na prostej drodze, koło zaczyna mi się kręcić w miejscu ! Zatrzymuję się, bo nie daję rady pedałować i widzę, że błoto na V brake całkowicie mi zablokowało przednie koło, czyszczę, jadę dalej ale po kilku metrach znowu to samo, idę więc z buta kilkaset metrów, niosąc w powietrzu przednie koło. sic ! W tym czasie wyprzedza mnie ze dwudziestu zawodników. Sad(( Tracę motywację, moja silna grupa dawno odjechała. Jadę wolniej, zresztą dopiero teraz zauważyłem, że moje opony (nota bene przeznaczone na suche warunki !!!) strasznie noszą. Po 35 km tracę hamulce, naciskam klamki do końca i zero hamowania, jadę wiec zachowawczo, co i tak nie uratowało mnie przed dwukrotnym wjechaniem w krzaki. Wyprzedzają mnie inni zawodnicy, a ja zazdroszczę im hamulców. Smile Po 42 km odzyskuję motywację... zaczynam wyprzedzać Smile, trasa cały czas totalnie bagnista, jest bardzo ślisko, jedzie mi się dobrze, pomimo, iż trzeba bardzo mocno naciskać na pedały. Doganiam i wyprzedzam zawodników z dystansu krótszego Fit (ok. 30km ), proponuję koło dla dziewczyn. :p Uśmiechają się, ale nie korzystają. Widzę info, iż do mety just only 10 km, myślę może chciaż końcówka będzie mniej ciężka - bez błota. Rzeczywistość boleśnie weryfikuje moje myśli. Końcówka była na wymęczenie przeciwnika. :p Tutaj moje Pythony jechały zygzakami od lewej do prawej i co kilkaset metrów przymusowy postój. W końcu widzę ścieżkę rowerową, finiszuję, doganiam przy prędkości ok. 50 km/h zawodnika, trochę siedzę mu na kole, wyprzedzam go, proponuję koło, widzę, że korzysta, zaczynam ostro finiszować, na 100 m przed metą odwracam się i widzę, że kolega nie utrzymał się na kole, zwalniam, co by mieć choć jedną fotę na mecie. Przekraczam metę...dostaję brawa... uff, przejechane 58km w 3 godziny i miejsce aż 27, a powinno być około 15 - 17 pozycji. Smile Bardzo się cieszę, że udało mi się ukończyć maraton, bo powoli robiło mi się ostre koło z roweru, napęd prawie przestał reagować na cokolwiek.. Pozostaje też niedosyt, gdyż pięćdziesiąte miejsce w Open było, jak najbardziej realne... Nie zawsze jest tak, jak chcemy. Dodam, że już po 17 km miałem dość tego błota... Średni puls wyszedł niski, jak na maraton tylko 155, ale to przez te moje demotywatory. Byłem przed chwilą w garażu i pomimo, iż umyłem rower karcherem "wszystko stoi". Trudno nic nie będę dzisiaj robił.
Edit:
Generalnie był to maraton prawdy, nikt nikomu się na kole nie woził, każdy był zdany na siebie, a walczył tylko ze sobą, bo sprzęt nikomu nie chodził, jak powinien (mi się przód zablokował więc z blata wszystko brałem, brak hamulców).
Jak przerzutka tylna nie działa to szukamy w miarę luźnego błotka i wjeżdżamy w nie lub polewamy przerzutkę wodą z bidonu.
Dzisaj czyli dzień po maratonie widzę, że i support zardzewiał - :p - generalny remoncik się szykuje.
Martatonu nie ukończyło aż 80 osób.
Prażony żyjesz ?
Pozdr.
R.......
Mediana
Merida 575, 580, 903

[Obrazek: u6030y2012v3.gif]
Odpowiedz
#32
Jakoś w tym roku generalnie Mazowia ma pecha do złej pogody ... ogólnie widzę, że każdy weekend w który dzieje się coś naprawdę sensownego to jedna wielka błotna kąpiel.

Mimo złych warunków graty zasłużone ... nie dość, że walka z samym sobą to jeszcze to wszechobecne błoto. Oby tak dalej teraz to już tendencja może być tylko zwyżkowa trzymam kciuki w kolejnych startach.
Odpowiedz
#33
@Mediana:

Miałem podobnie, ustawiłem sie na poczatku II sektora, start, ogień prowadziłem z małą bodajże 3 osobową grupką, potem wjechałem w teren, tutaj z deka gorzej... z tyłu miałem Racing Ralph... 2.1..., a z przodu... nobby nic "1.8", tutaj troche straciłem, grupka uciekła. Dogoniłem na 27km, kiedy juz miałem opracowaną "taktyke-jak jechac po błocie", potem goniliśmy 1 sektor, potem były podjazdy i znow straciłem(tylna opona notorycznie buksowała w miejscu), aaa potem znów dogoniłem (pozdrawiam Tomka Małasiewicza, z którym goniliśmy przez długi czas), a nastepnie - OSTRE hamowanie, a jako ze z tyłu nie miałem hamulca bo nie mialem klocków to hamowałem na maksa przodem i zawleczka trzymająca klocki się tak wykrzywiła, że klocki non stop ostro hamowały przednie koło, na tyle ostro, że przy prędkości mniejszej niz 10kmh po prostu nie kręciło się i suneło po błocie powodując poślizgi, trzeba było przynajmniej grzać ~12<kmh i stawać na pedałach co nie było łatwe w tych warunkach), szczęście w nieszczęściu, że stało to się na około 9km do mety, co prawda wyprzedziło mnie sporo, bowiem kilkadziesiąt osób(OPEN) i kilku(w kat.), to jednak finalny wynik nie jest zły.

Podbudowuje mnie fakt, że gdyby nie zawleczka od klocków to możliwe, że było by podium, a tak w sumie całkiem dobre 7 miejsce. Ale nie mogło być źle hehehe, cały czas jak jechałem dostając po oczach błotem wmawiałem sobie, że ciągła praca musi jakoś zaowocować, bowiem od października nie miałem dnia odpoczynku(z wyjątkiem 18 i 19 czerwca) i 2 dni w Maju(przed startem w Otwocku i Radomiu), hehe czy swieta czy deszcz to ciagle rower/silka/bieg/basen
Odpowiedz
#34
Nooo... szacun Wink

niżej do pooglądania, mało ale zawsze Wink

http://www.youtube.com/user/robertholownia
oraz
http://picasaweb.google.pl/robert.holow ... n20062010#

pozdr
Odpowiedz
#35
Robert, Bartek nie wiem jak to możliwe uzyskać tak dobry czas w takich warunkach.
GRATULACJE :-)

Ja pewnych rzeczy nie przeskoczę i nie liczę na dobry czas, no ale jak patrze na swój AVS to trochę demotywuje, he, he.
Ważne, że dojechałem, bolącą łękotką po 30km, notorycznie zacinającym się łańcuchem między blatami ale dotarłem.
Zaliczyłem 5-6 gleb, przy 2 bufecie oblepiające błoto masakryczne, blokowało mi tylne koło ale hamulce dalej działały.

Myślałem, że błota będzie zdecydowanie mniej niż w Radomiu, bo i deszcz mniejszy.
Okazało się wręcz przeciwnie :evil:
Potem żałowałem, że nie skręciłem na Fit.
Na zjazdach nie dało się podgonić, bo ślisko i koncentracja skierowana była na utrzymanie równowagi :-D

Trasa trochę z buta, przy 42km wywaliłem błotniki (po jaka cholera ja je zakładałem?).

Wiem jedno, że na kolejny maraton piszę się w słoneczny dzień.
Chcę mieć choć odrobinę radości z jazdy.

Powrót do domu również nie był łatwy.
Przemoczony, zmarznięty z jeszcze większym bólem w kolanie doturlałem się do domu.
Zdjąłem z siebie kask, okulary, plecak i tak jak stałem w butach wszedłem do kabiny pod prysznic.

Na koniec pocieszam się słowami komentarza na stronie Mazovii.


"Hart ducha i odwaga
Okazuje się, że tegoroczne edycje Mazovii są coraz bardziej dla ludzi z charakterem, bo trzeba mieć niezły charakter, by ukończyć oraz wielką odwagę, aby w ogóle wystartować w takim maratonie jak dzisiejszy. Była to chyba najcięższa edycja Mazovii w historii. Wszystko za sprawą deszczowej aury i podłoża – lessu, który nie tylko brudził rowery, ale często uniemożliwiał jazdę, nawet pod małe wzniesienia..."
§1 pkt2 Regulamin odnosi się do każdego Użytkownika Forum (w tym Członków Stowarzyszenia „Rowerowy Lublin”). 100% ściemy
Odpowiedz
#36
Dobrze, że nie skręciłeś na dystans Fit, trzeba być mocnym ! Ja sobie założyłem Mega i jak widziałem rozjazd na Fit nawet nie miałem myśli by się skusić, pomimo, że już błoto dało mi w kość. Średnia prędkość mi wyszła 19,07 km/h, co ciekawe objazd maratonu też się w podobnym czasie zamknął. Smile Popatrzyłem na Fitowców, to poza czołówką mieli bardzo niskie średnie prędkości pomimo krótszego dystansu. Hm.. mój znajomy osiągnął na Ficie średnią prędkość 9 km/h i niech mi powie, że się zmęczył. :p
A co do zdjęcia zbroji vel ubrania to zrobiłem to w garażu i mam teraz kupę błota. Tylne kieszonki miałem prawie w połowie błotem wypełnione.
Smile

Pozdr.
Robert...
Mediana
Merida 575, 580, 903

[Obrazek: u6030y2012v3.gif]
Odpowiedz
#37
Nie mam jeszcze większego doświadczenia w maratonach, ten był moim trzecim, ale na pewno najbardziej hardkorowym. Założyłem sobie przejechać trasę Mega - już samo ukończenie uważam za sukces. Niekończące się błoto dawało w kość, co gorsza, bardziej rowerowi niż rowerzyście. Już po kilkunastu km połowa przełożeń z tyłu przestała działać. Później ciągle blokujący się napęd wprawiał mnie w furię. Jeśli ktoś jechał w pobliżu mnie i słyszał z mojej strony sporo słów na k.. to przepraszam, nerwy mi już puszczały. Jakby tego było mało, w połowie trasy wyskoczył mi z tyłu chyba klocek z mocowaniem, bo przez wiele km tarł o tarczę i wydawał taki dźwięk, jakbym miał z tyłu włączoną piłę motorową.
Nie było lekko, przez kilka momentów poważnie rozważałem wycofanie się, ale udało się jakoś ogarnąć i w końcu dojechałem do mety.
Teraz zostało tylko szacować straty ;-)
Odpowiedz
#38
Gratuluję wszystkim, którzy ukończyli i pokonali swoje dystanse, ja niestety musiałem zrezygnować i jako błotnista kula wracałem na metę asfaltem... Cry
Odpowiedz
#39
LOL Big Grin hahahahaha :mrgreen:

[Obrazek: dsc2878.jpg] :mrgreen:
Odpowiedz
#40
Bartek, widzę, że minę masz kwaśną - to po jabłkach ? Tongue Pewnie znowu myślisz o 7 miejscu. TongueP

To ja też wrzucę foty przed i po zabiegu błotnym. Muszę przyznać, że zaraz po starcie nie było zbyt dużego ognia - bez problemu jechałem w czubie, nie trzymając się żadnego koła, co widać poniżej.

Widzę, że zawodnicy - RowerowyLublin startowali i zajęli 291, 331 i 358 - gratulacje ! Niestety nie znam nicków (z wyjątkiem Sylwka).
Mediana
Merida 575, 580, 903

[Obrazek: u6030y2012v3.gif]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości