Przedstawiam Wam mój rower, zwany przeze mnie pieszczotliwie 'Srebrną strzałą'. Mam go od jakichś 5 lat, wcześniej użytkował go mój dziadek. Przeszedł sporo modyfikacji głównie w tym i zeszłym roku, przy okazji schudł parę kilo. Innymi słowy - ze starego roweru została jedynie rama ze sztycą. Zasada była prosta - kiedy uskrobałem parę złotych wymieniałem jakiś element. Części to mieszanka epok i klas osprzętu. Sama rama ma kilka pęknięć które na szczęście się nie powiększają. Składałem go sam i w miarę możliwości również sam serwisuję. Dzięki temu znam jego słabe i mocne strony. Czasem z nudów lubię się przy nim pogrzebać i 'poodchudzać' jakieś części (raczej dla zabawy niż dla zauważalnego zbicia wagi).
Chociaż jeżdżę głównie rekreacyjnie i nie robię sporych przebiegów to lubię czasem mocniej go przycisnąć. No ale dosyć gadania, czas na zdjęcia.
E tam od razu hardkor, po schodach tym nie skaczę. Owe pęknięcia, to kilkumilimetrowe (jedna trochę dłuższa) rysy w raczej mało newralgicznym miejscu, bo pod zaciskiem sztycy.
Jeżdżę z tym już tak drugi sezon i uszkodzenie się nie powiększa. Nie zmienia to jednak faktu, że stwarza to pewne niebezpieczeństwo podczas jazdy i rama kwalifikuje się do wymiany co pewnie nastąpi tejże zimy. pozdro
HA! To Ty! Znam ten rowerek z mas krytycznych no i ze skandii. Piękne małe cacko. Ten wideł tylko mu dodaje. No i to stare logo. Pięknota. Gratuluję bajka.