Wypad do Kazimierza zaliczony cały czas czerwonym szlakiem rowerowym , jak to mówią przewodniki , z jednym wyjątkiem w okolicach Wąwolnicy , a może i bez wyjątku bo oznakowanie „w realu” ewidętnie wskazuję drogę jaką my jechaliśmy , skład podstawowy to cztery osoby , po Kazimierzu skład na moment dobił do siedmiu osób żeby ostatecznie ograniczyć się do 6-cio osobowego peletonu , przyznaje się że jak na wycieczkę rekreacyjną może było trochę za szybko i biję się tu w pierś bo w drodze do Kazimierza jak był asfalt to poniżej 30km/h nie schodziliśmy , w drodze powrotnej było już dużo spokojniej jeśli chodzi o prędkości , ale i sił było mniej , ale grupa była naprawdę bardzo mocna i na to pozwalała do tego stopnia że w samej końcówce zamiast zwolnić to jeszcze przyśpieszyła , generalnie bardzo mocny skład , ja osobiście podziwiałem Jacka „jabolewski”, momentami było widać że może jest trochę za szybko ale , tak to nadrabiał zawziętością i twardością charakteru jak mało kto , bardzo twardy z niego facet.
Pozdrawiam Piotrek