michalbrodowski napisał(a):Ale było nak...pi...pi...pi
To chyba tylko z Twojej "winy" :-D
A tak serio to było świetnie. Do chaty dojechałem znurany jak po jakimś maratonie a nie przejażdżce na szosie, udało mi się nawet spóźnić tylko 5 minut do założonej godziny(kolejna zasługa Michała, który od nawrotu nadał takie tempo, że myślałem, że padnę już w Nałęczowie).
Dzięki jeszcze raz za to na-pip-anie i za mocnego hola do chaty. Dzięki też dla chłopaków, którzy już pewnie dobijają do jakiegoś 200km na trasie :-P