mamut77 napisał(a):Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, to moja wina, że samochody na ulicy zbyt często wyprzedzają mnie na zapałkę?
Bardzo źle zrozumiałeś. :mrgreen:
Napisałem wyraźnie że 90%. Sam z moich 3 kolizji, 2 miałem z winy blachosmrodziarzy. Ale wciąż uważam, że większość sytuacji można uniknąć:
1. Myśląc za innych.
2. Dostosowując prędkość do warunków.
3. Patrząc i przewidując 100 m do przodu.
To wszystko się nazywa zasadą ograniczonego zaufania i każdy zawodowy kierowca powie ci że to najważniejsza zasada na drodze. I twierdzę, że sytuacje rowerzystów w mieście się demonizuje. Paradoksalnie, ci którzy mają obawy przed jazdą po ulicach powodują swoim brakiem konsekwencji w manewrach najwięcej niebezpiecznych sytuacji, niestety niebezpiecznych głównie dla siebie. Moją radą byłoby poczuć się pełnoprawnym uczestnikiem ruchu i tak też się poruszać. Wtedy inni również będą cię tak traktować (zostawiam margines dla odsetku psycholi którzy i tak mają wszystko w poważaniu jeżdżąc np. stówę w zabudowanym).
Kuba napisał(a):Jeździ się do -7
Znowu. Powiedz to kurierom. :lol: