Przejechałam, przeżyłam i chyba wciąż żyje (pomijając drobny fakt, że nie mogę dziś ani siedzieć ani chodzić i mam poparzone ręce.. (A Kamil mówił: "może się przydać krem do opalania”…) :-P
Biorąc po uwagę fakt, że mój trening rowerowy w tym roku składał się wyłącznie z wycieczek KFIAT-owych – decyzja o przejechaniu 200km to trochę jak „z motyką na słońce”…
Ale cuda się zdarzają..
W takim towarzystwie to można i przejechać dużo więcej.
Wielkie dzięki dla Paula67!!! Większość trasy przejechałam na jego kole. Paweł – dzięki za pomoc i cierpliwość. No a na ostatnich 20 km reanimował mnie Peke – użyczając swojej siły, gdy mój rower jakoś przestawał pedałować..
Naprawdę każdy mógł liczyć na wsparcie i nikt nie miał szans, żeby być zostawionym. A jeśli ktoś tracił siły – to mógł liczyć nawet na transport do samych drzwi pociągu. Andrzej wspierał wszystkich swoim poczuciem humoru (w szczególności na podjazdach) i motywował mówiąc, że tylko 20 km jeszcze do przejechania.. (jakoś te ostatnie 20 km wyjątkowo długie były :-P ).
A wycieczka w pełni rekreacyjna :mrgreen: Cała godzina na obiad, w dodatku na miękkich fotelach (takich bonusów nie ma nawet na Jurkowych ustawkach) i nawet jeszcze deser Pan kierownik pozwolił zjeść :-P
Do tego piękne okoliczności przyrody: słońce, wszędzie zapach bzu i krajobraz – jakby powiedział Andrzej: „z pierwszego tłoczenia” – gdzie nie spojrzeć ogromne pola rzepakowe..
Także rekreacja była pełna i nieustająca... :mrgreen: Myślałam, że nigdy się nie skończy..
Ale wyrobiliśmy się przed północą :mrgreen:
Dzięki za sympatyczną wycieczkę. POLECAM WSZYSTKIM ;-)
Ps. a największym hardcorem tego wyjazdu była Agnieszka, która na swoją pierwsza ustawkę z RL - wybrała ustawkę 200km..
hock: