Wy już pewnie sączycie izotoniki, gdyż zabójcze tempo mogło porządnie wyjałowić organizmy ;-). Mnie się z Wami nie udało zabrać niestety, problemy ze sprzętem. Jakoś doturlałem się do Krężnickiej i po pewnym czasie doczekałem się przyjazdu Kolegi, który mnie razem z rowerkiem przywiózł do domku.
Dzięki Wszystkim za wspólną, bardzo rekreacyjną jazdę. Piękna pogoda, sporo osób (także nowych) a przede wszystkim (w końcu KFIAT) naprawdę sporo Pań.
Fajnie tak czasem się poturlać powoli, łatwiej jest porozmawiać w czasie jazdy. Tylko co będzie, jak się człowiek przyzwyczai, i wtedy wróci Jurek :mrgreen:.
Moniko, jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego :-*
Trasa wg mnie i parę fotek
tutaj.