Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
3-6.06.2011 Mały Szlak Beskidzki
#1
Na chwilę obecną zdjęcia - jeszcze bez podpisów https://picasaweb.google.com/102653335723284785450/MSB#

i tracki z trasy:
1szy dzień
2gi dzień
3ci dzień
4y dzień

relacja MSB

dzień 1szy 3.6.2011

O 8.30 wyruszamy pociągiem relacji Lublin - Katowice - w kasie miła niespodzianka przynajmniej dla Michała, jako ze nie ma skończonych 26 lat, miał zniżkę na bilet 26%. no ale nic to. Podroż mija spokojnie bez problemu anektujemy cały przedział, w trakcie podroży dowiadujemy się że oficjalnie oprócz kawy herbaty i słodyczy z obwoźnego koszyka można nieoficjalnie nabyć również piwko.
O 14ej pociąg dociera do stacji Katowice, tam czekamy 20 minut na osobowy do Bielska, w Bielsku wysiadamy na stacji Mikuszowice, jako ze jest ona najbliżej szlaku jaki obraliśmy sobie by dostać się do schroniska na Magurce Wilkowickiej. Przed podjazdem, a w większej części podchodem robimy zakupy w sklepie w Wilkowicach, trochę przesadzamy z bagażem spożywczym by za chwilę odczuć to na plecach przy pokonywaniu wzniesienia. Na nieco ponad 3km pokonujemy ponad 450 w górę, lecz to dopiero przedsmak co czekać będzie na nas w kolejnych dniach. Meldujemy się w schronisku lokujemy się w pokoju 3os, cena za nocleg 28/os, jemy kolacje w schroniskowej jadalni, żurek taki sobie, naleśniki spoko, fasolka ponoć ostra. po kolacji spędzamy chwile na polu, raczymy oczy widokami, pijemy piwko sielanka, sielankę ta przerywa burza, po wieczornej toalecie kolej na 2ga kolacje , Michał gotuje kluchy ja popijam piwko. Kładziemy się wcześnie spać, w nocy podczas podroży do toalety nadziewam się na zasadzkę w postaci zielononocnej pasty na klamkach - niesforna grupa szkolna, ale rano skrzętnie wszystkie klamki umyli.

dzień 2gi 4.06.2011

2giego dnia Rano zjadamy sniadanie pakujemy się i zjeżdżamy niebieskim szlakiem na przełęcz Przegibek by za chwile wspiąć się na właściwy Mały Szlak Beskidzki zaczynający się w Straconce. dalej jedziemy czerwonym szlakiem ku Hrobaczej Łące, tam chwila wytchnienia i zjazd do tamy w Porąbce, dalej jedziemy szosą wzdłuż Jez . Międzybrodzkiego do Międzybrodzia, zatrzymujemy się my zrobić małe zakupy i zjeść dosyć smaczne lody, po chwili odpoczynku udajemy się w kierunku Międzybrodzia Żywieckiego i podjazdu na szczyt góry Żar, podjazd zajmuje nam kilkadziesiąt minut znów ponad 400m w góre i 7km dydłania. chwilkę odpoczywamy, robimy zdjęcia, wciągamy żelka podziwiamy jak paralotniarze próbują odlecieć i oddalamy się w kierunku czerwonego szlaku. Przy podjeździe na Kiczerę mijamy kilkunastoosobową grupę piechurów z plecakami, pomyślałem sobie że z buta przejście MSB zajęłoby z tydzień.
Dalej pokonujemy zjazdy i podjazdy bądź podchody - MSB szczególnie w części Beskidu Małego obfituje w kamienne podłoże które w znacznej mierze utrudnia podjazdy - kierujemy się w kierunku przełęczy Kocierskiej gdzie zaplanowany mamy obiad. Podczas spożywania obiadu nadciągają burzowe chmury, więc czym prędzej kończymy posiłek i udajemy się w dalszą część szlaku w kierunku Leskowca. Burza daje o sobie znać na południe od nas, co dodaje nam +10 do zawziętości w pokonywaniu szlaku. Na wysokości czarny groń Michał łapię kapcia , chwila odpoczynku i podziwiania widoków w moim przypadku a wymiana dętki w przypadku Michała. Po kolejnej godzinie docieramy na Leskowiec gdzie podziwiamy ze ściągawka odległe i te bliższe szczyty Beskidów, Tatr nie było widać. Do schroniska zostaje nam zaledwie kilka minut zjazdu kilkanaście metrów przed schroniskiem łapie snejka. Już na spokojnie wymieniam dętkę przed schroniskiem. Michał załatwia formalności meldunkowe w schronisku - cena za nocleg 26/os. Kwaterujemy się i wcinamy fasolkę i piwo. Po prysznicu w umywalce zjadamy drugą kolację przed schroniskiem. Przed snem liczę pozostałe do pokonania kilometry i sumę wzniesień, wygląda to optymistycznie, suma przewyższeń wydaję się bardziej łagodna dla naszych nóg. Jak się jednak okaże nie będzie tak różowo. Kładziemy się spać, jednak łóżka schroniskowe przewidziane są dla osób o niższym wzroście, musimy spać po przekątnych.

3ci dzień
5.6.2011

Rano pakujemy się i po 8ej zjeżdżamy w dół do Krzeszowa, tam robimy zakupy śniadaniowe i po dojechania do podnóża Żurawnicy zjadamy śniadanie, przed nami piękny widok na zdobyty dnia poprzedniego Leskowiec. Po śniadaniu czeka nas podejście pod Żurawnice, sam odcinek końcowy lekko masakrujący ale to przedsmak tego co będzie na podejściu pod Luboń Wielki. Pokonujemy pasmo Żurawnicy i zjeżdżamy do Zembrzyc, przez chwilę gubimy szlak ale tuż przed samymi Zembrzycami znów go odnajdujemy. Za Zembrzycami długi i uciążliwy podjazd na pasmo Chełma , po drodze zagaduje mnie podchmielony autochton bym na szczycie odpoczął sobie przy ognisku które rozpalił. W Beskidzie Makowskim kamienie na szlaku ustępują kałużom i błocie, które spowalniają nas na zjazdach - trzeba uważać. Po kilkugodzinnej walce docieramy do Myślenic, lekko odwodnieni i bez wody w bidonach. Robimy zakupy w pierwszym napotkanym sklepie, uzupełniamy płyny i brzuchy. Nad Myślenice nadciera burza z południa , kryjemy się przed deszczem pod miejskim ośrodkiem kultury, Michał w trakcie opadu myje rower pod chmurką, ja siedzę nad mapą i kalkuluje jaka opcja jest najlepsza by dotrzeć na Luboń - końcowy szczyt MSB. Postanawiamy nie zapuszczać się w góry i dojechać do wsi Glisne bocznymi drogami i stamtąd czerwonym szlakiem zdobyć szczyt Lubonia. Po drodze gubimy siebie wzajemnie i odnajdujemy w Pcimiu, dalej jedziemy wzdłóż zakopianki do Tenczyna gdzie odbijamy na Glisne. Mimo że jedziemy ten odcinek asfaltem to trochę nas masakruje, szczególnie podjazd do Glisne. Gdy tylko widzę oznakowania szlaku dzwonei na szczyt do schroniska że będziemy niedługo - słyszę że spokojnym tempem dotrzemy tam w godzinę, 2km i 400m przewyższenia - ściana, po drodze wspomagamy się gpsem, by zobaczyć ile jeszcze przewyższenia zostało jest ciężko nawet bardzo. Po ok godzinie docieramy na szczyt, widoki rekompensują wysiłek, chyba najlepsze widoki tego szlaku. W nocy dostrzec można nawet Kraków. Jemy kolację w schronisku, meldujemy się , nocleg mamy zarezerwowany w małym domku obok schroniska - 25/os. Zjadamy później 2gą kolacje, i łapiemy się na piękny zachód słońca, migawki aparatów przerywają ciszę.

4y dzień
6.6.2011

Rano budzimy się wcześnie bo jeszcze przed 6tą, powoli pakujemy się , Szkoda nam opuszczać to miejsce atmosfera i ludzie są naprawdę wspaniali. zjadamy kaszkę na śniadanie i o 8ej zaczynamy zjazd do Rabki. Tam kierujemy się na stacje, jednak mamy jeszcze godzinę czasu do pociągu, robimy śniadaniowe zakupy i zjadamy śniadanie na stacji. o 10.30 odjeżdżamy pociągiem do Krakowa po drodze drzemiemy. W Krakowie zjadamy obiad w postaci kebaba, Michał jedzie pooglądać wawel a ja na stację odsapnąć po trudach szlaku. Po 16ej odjeżdżamy pociągiem do Lublina o 21 jesteśmy w naszym mieście. Pozostał lekki niedosyt że nie udało się pokonać całości szlaku - od Myślenic przez Lubomir i Lubogoszcz, że pogoda znów pokrzyżowała plany - optymistyczne plany Smile
Odpowiedz
#2
...
Odpowiedz
#3
piękne widoki. bardzo fajnie, że tyle panoram. fajna wycieczka. również czekam na kilka słów.

btw. w piątek widziałem Michała, jak jechał z plecakiem i torbą BP pod siodłem. i myślałem, że po prostu jedzie do pracy, a po robocie wyskakuje gdzieś blisko. a tu proszę - na taki wypad tylko plecaczek i ta torba. nieźle! Big Grin
Odpowiedz
#4
MindEx napisał(a):[...]btw. w piątek widziałem Michała, jak jechał z plecakiem i torbą BP pod siodłem. i myślałem, że po prostu jedzie do pracy, a po robocie wyskakuje gdzieś blisko. a tu proszę - na taki wypad tylko plecaczek i ta torba. nieźle! Big Grin

i tak za dużo rzeczy zabraliśmy Smile
Odpowiedz
#5
Co to dużo pisać. Było niesamowicie! Super trening techniki, mega ciężki trening kondycji. Niezapomniane wrażenia, widoki jakich nie ujrzysz na Kubie Wink Szkoda było wracać tak wcześnie.
MindEx napisał(a):na taki wypad tylko plecaczek i ta torba. nieźle! Big Grin
A my przez cały wyjazd narzekaliśmy, że za dużo rzeczy zabraliśmy i zastanawialiśmy się czy nie wysłać paczki z rzeczami do Lublina Wink
Wszystkich nas w końcu wytępi forumowe gestapo...
Odpowiedz
#6
Wspaniały urlop!
Szacunek dla was panowie!
Mam nadzieję, że kiedyś także będę mógł sobie pozwolić na taki "wypoczynek" Big Grin
Michał! Liczę na małą relację przy jakimś bro Smile
Odpowiedz
#7
Super wyprawa. Sam już dawno w górach nie byłem... Chociaż można poczytać jak inni jeżdżą.

1/2toragościa napisał(a):jako ze jest ona najbliżej szlaku jaki obraliśmy sobie by dostać się do schroniska na Magurce Wilkowickiej. (...). Na nieco ponad 3km pokonujemy ponad 450 w górę, lecz to dopiero przedsmak co czekać będzie na nas w kolejnych dniach.

Wspaniały podjazd, mój ulubiony w tamtych okolicach. Miałem okazje wjechać tam rowerem szosowym, prawdziwy "łamacz nóg".
Prawdziwą wolność czujesz kiedy wiatr hula między twoimi jajkami.
Odpowiedz
#8
Karcer napisał(a):Wspaniały podjazd, mój ulubiony w tamtych okolicach. Miałem okazje wjechać tam rowerem szosowym, prawdziwy "łamacz nóg".
Proszę Pana, ale my podchodziliśmy na Magurkę czerwonym szlakiem... Znaczy się, że terenem Wink Jak Ty dałeś radę tam podjechać szosą? Tongue
Wszystkich nas w końcu wytępi forumowe gestapo...
Odpowiedz
#9
No Michał takie pytania do Karcera?? :roll: Ty go chyba nie widziałeś "w akcji"? :-P
[Obrazek: u4694y2012v3.gif]
"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.."
Odpowiedz
#10
A nas na Magurce skasowali 30 zł (plus 4 za pościel) za noc od osoby w pokoju 9 osobowym zwanym... (chyba żartobliwie) apartamentem.

Ten asfalt pod górę jest masakryczny. My się przekonaliśmy jak bardzo jadąc w dół. 6 dyszek tam się robiło w kilka sekund, gorzej z hamowaniem. Chłopaki nawet powpadali w krzaki.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości