W końcu jakiś głos rozsądku, brawo Pinky!
Btw: ja z reguły, podobnie jak już pisało kilka innych osób, nie czekam, tylko jadę i mijam się na mostku, miejsca jest dosyć, a jak ktoś nie umie jeździć i ma wąty to już trudno, pogada sobie i pojedzie.
pOZ
rower
Grzesiek
[EDIT]:
M.in przez tego typu sprawy jak zgłaszanie takich głupot rowerzyści są później kojarzeni jako roszczeniowcy i krzykacze. I nie ma się później co dziwić, że ważne sprawy przepadają, bo są odrzucane hurtem razem z całą grupą pozornych, albo mało istotnych problemów. Nie twierdzę oczywiście, że jest to główna przyczyna tego, że mamy taką beznadziejną politykę rowerową w kraju czy w Lublinie, ale niestety takie czasy, że o PR trzeba dbać a podobne zachowania nie tylko nie pomagają, ale wręcz psują wcześniej wypracowaną pozycję.