Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
11.09, Chełm - Maratony Kresowe
#51
już w domciu

niestety nie ukończyłem całego maratonu, bo pod koniec pierwszego okrążenia najechał na korzeń/gałąź i mi tarczę wygięło...tak więc przejechałem tylko połowę trasy

Gratulacje dla Patrycji za 1 miejsce w klasyfikacji kobiet
Unibike Flite 2010
Zespół Sonata www.sonata.org.pl
Odpowiedz
#52
Peke napisał(a):Gratulacje dla Patrycji za 1 miejsce w klasyfikacji kobiet
Moje gratulacje!
[Obrazek: u4694y2012v3.gif]
"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.."
Odpowiedz
#53
Ja też już w domu. Ale też miałem przygody(złapałem gumę na 4 km) ale nie miałem pompki. Zadzwoniłem po wóz techniczny(własny) ale to zajęło około 45 minut. No ale objechałem całą trasę jaka była do przejechania z czasem końcowym 2g 48m 22s. No ale czas na miecie to wiadomo.
Odpowiedz
#54
Kurczę Big Grin szkoda że mnie nie było. Ale musiało się dziać :]
[Obrazek: u10999y2013v3.gif]
KEEP CALM AND !!! ODŁAMKOWYM ŁADUJ !!!
Odpowiedz
#55
Peke napisał(a):Gratulacje dla Patrycji za 1 miejsce w klasyfikacji kobiet


Brawo! 8-)
Odpowiedz
#56
Cieszę się, że mogłem poznać kolejny cykl maratonów, czyli Maratony Kresowe Smile Poniżej kilka słów o tym całym wydarzeniu Smile

Na starcie z ekipy Rowerowego Lublina stanęli oprócz mnie Patrycja, Peke, Marcinb, Gello i Aga84 jako jedyna reprezentująca team na dystansie 28km. Pojawił się także Branio z rodzinką (nie wiem czy ktoś startował). Z zaprzyjaźnionej Chełmskiej Grupy Rowerowej startował 73Wojtek z Żoną, a także Wewi (Wiesiek) i kilku ich znajomych. Poza tym byli też kilka osób z MayDaya i chłopaki z Puław (CST i LKKG).

Po rejestracji, i wszystkich innych czynnościach przedmaratonowych wyruszyliśmy na rozgrzewkę na pierwsze kilometry trasy. I po przejechaniu bardzo krótkiego rozjazdu się przestraszyłem, że będzie straszny ścisk po starcie i może być niebezpiecznie.

Kilka minut po 11 wystartował dystans 57km Smile Podobno jechało go ok 70 osób. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne. Ruszyliśmy spokojnie. Wydawało mi się nawet, że za spokojnie, ale rozentuzjazmowany objąłem prowadzenie i pierwszy, dosyć trudny podjazd prowadziłem i tak wjechaliśmy do lasu. Po kilku minutach jechałem już drugi, a bardzo niepozornie wyglądający chłopak, który mnie wyprzedził okazał się późniejszym zwycięzcą. Chwilę później wyprzedził mnie Marasko i jeszcze chyba dwóch zawodników z Puław. Ostatecznie większość pierwszej pętli przejechałem w okolicach 10 miejsca a na drugą wjechałem dwunasty.

Niestety przez ponad połowę maratonu musiałem bardzo uważać na skurcze, bo czułem, że niewiele brakuje żeby się zaczęły. Druga pętla poszła mi bardzo słabo. Nogi z kilometra na kilometr coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. 6km przed metą niestety dopadły mnie potworne skurcze i straciłem przez nie kilka minut. Na szczęście tylko jeden zawodnik skorzystał z mojej niedyspozycji i wyprzedził mnie w tym czasie. Na metę wjechałem 15 z czasem 2:43:38.

Kilka minut za mną na metę wjechał 73Wojtek a później Marcinb. Gello1 niestety złapał gumę, więc na niego musieliśmy poczekać dłużej. Z dobrym czasem na metę wjechała Patrycja. Za nią m.in był Wiesiek, który długo jechał razem z Pat.

Pomimo, ze nie zaginałem się jakoś strasznie (chyba nie miałem na to siły Big Grin) to po maratonie byłem strasznie zmęczony. Do tego brak cienia nie pomagał się zregenerować. A dziś naprawdę było bardzo gorąco. Ja akurat lubię się ścigać w takiej pogodzie, ale na pewno wielu zawodnikom dała ona mocno w kość.

Teraz kilka słów o organizacji maratonu:

Trasa wyglądała na bardzo niepozorną, ale jednak można się było porządnie zmęczyć. Każdy, nawet mały podjazd bardzo bolał Big Grin Ale to akurat pewnie głównie przez brak wytrenowania. Bo ścigałem się na trudniejszych trasach, ale dziś wcale mniej się nie zmęczyłem. Trasa ciekawa i przez piachy dosyć trudna technicznie. Było kilka ciężkich podjazdów (głównie po asfalcie) i wiele szybkich zjazdów (mam wrażenie, że tym razem to na nich nadrabiałem). Fajnie, że było dużo odcinków leśnych, momentami można się było poczuć prawie jak w Dąbrowie i Starym Gaju Smile

Największym mankamentem były bufety. Obsługa spoko, były banany, batony (czekoladowe to spore przegięcie) i woda. Nie było niestety izotoników, co uważam za największy i bardzo poważny mankament tego maratonu. Warto jeszcze dodać, że woda na bufetach była gazowana ;/ (nie wiem czy tylko, ale mi akurat takiej nalali i byłem z tego powodu bardzo niezadowolony).

Posiłek regeneracyjny po maratonie bardzo fajny i wydawany w bardzo przyjaznej atmosferze Smile Jako, że wyjątkowo nie miałem apetytu po maratonie to zjadłem tylko trochę bananów i mandarynek. Widziałem, że makaron wyglądał bardzo dobrze, była też kiełbasa. Oprócz tego jogurty woda i niestety gazowane napoje. Tuż przed wyruszeniem skosztowałem z Pat bigosu. Pierwsza klasa. Do tego zostałem poczęstowany lokalnym piwem, które właśnie kończę pić Big Grin

Z pryszniców nie korzystaliśmy, podobno jakieś były, to także duży plus. Nie było myjek dla rowerów, ale udało się zagadać ze strażakami i nasza ekipa rowery umyła Smile Biuro zawodów działało profesjonalnie. Dzięki wielkie dla Łukasza, który włożył w ten maraton bardzo dużo pracy i trzeba przyznać, że całość wyszła naprawdę fajnie i klimatycznie. Cieszę się, że wziąłem udział w tych zawodach Smile

Po umyciu rowerów poszliśmy na dekorację. I tutaj wielkie gratualacje dla Patrycji, która pokonała wszystkie dziewczyny i przywiozła do Lublina pokaźny puchar za pierwsze miejsce Smile Tutaj także miał miejsce mały zgrzyt, gdyż organizatorzy zapomnieli o dekoracji kobiet i na sam koniec dzięki upomnieniu zawodników podliczyli klasyfikację i rozdali nagrody Smile Chłopaki z Puław też wyrwali kilka nagród Smile Gratulacje dla Marasko, który pocisnął kategorię Elita, a w open był drugi Smile

Podsumowując: Ten sezon był dla mnie zupełnie stracony, jednak pod koniec udało się pojechać w XC na Globusie i na Maratonie w Chełmie Smile Jestem bardzo zadowolony, że wybrałem się na tę imprezę. Bolało piekielnie, wyścig obnażył wszystkie moje braki, wyszedł brak treningów. Mimo to była to bardzo fajnie spędzona niedziela. Dobrze było znowu być częścią wielkiego rowerowego święta jakim są maratony. Jak w tej reklamie: Wrażenia bezcenne, za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#57
Peke napisał(a):Gratulacje dla Patrycji za 1 miejsce w klasyfikacji kobiet
Pogratulować :-)
Odpowiedz
#58
KermitOZ napisał(a):wielkie gratualacje dla Patrycji, która pokonała wszystkie dziewczyny
Brawo! :-D
Kiedy wszystko zawiedzie, przeczytaj instrukcję obsługi
Odpowiedz
#59
Pati gratulacje Smile
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą
Odpowiedz
#60
Dzięki wszystkim :-D . Co ja mogę powiedzieć? Podpisuję się pod tym co napisał Grzesiek. Dodam tylko, że niemal zostałam zmuszona do tego dystansu, pod groźbą powrotu do domu z buta :-P . Trasa urozmaicona, większość las, trochę pól i łąk, ciągle pagórki, mniejsze lub większe, jakieś źródełka do przejechania. Miejscami w lesie dłuższe, szybkie single. Mnóóóóstwo piasku. Moja zmora. Dzisiaj jednak szybko musiałam się z nim przeprosić Wink. Wszystko świetnie przygotowane, oznaczenie trasy bardzo dobre, naprawdę trzeba było się nagimnastykować, żeby się zgubić. Ja dla odmiany zjazdy zawalałam, trochę nadrabiałam na podjazdach. Od połowy rundy naprawdę dobrze się jechało. Dopiero na 43 km złapał mnie paskudny skurcz uda, taki że aż musiałam usiąść na poboczu, później łydka i drugie udo. I tak już do końca męczyłam się z tymi skurczami. Bardzo przyjemnie jechało się kawałek z Panem Wiesiem. Fajnie, że było nas tyle. Naprawdę ekstra klimat :-D
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości