Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Moja wczorajsza przygoda na przejeździe rowerowym
#11
MG napisał(a):A jak ma koleś wyjechać samochodem ?? ja zawsze podjeżdżam do krawędzi aby mieć lepsze pole widzenia (bezpieczeństwo). Jak jadę rowerem to zwalniam w takiej sytuacji do prędkości z korej mogę się bezpiecznie zatrzymać. Przepraszam ale samochód łatwiej zauważyć niż rower. Czasem jak czytam takie lamenty to mnie coś trafia. Samochodem jeżdżę praktycznie codzienie od 15 lat, kilka lat jeździłem motorem, od tego roku rowerem i bardziej obiektywnie patrzę na wszystkie sytuacje. Jak widzę że mi na czerwonym ktoś nagle wchodzi to zwalniam a nie jadę bo mam pierwszeństwo. Sorry zboczyłem z tematu.

P.S.
wystarczyło wolniej jechać i włączyć myślenie i nie było by kraksy radzę też stosować zasadę ograniczonego zaufania

A dlaczego rowerzysta ma zwalniać?[Obrazek: IS_25.jpg] Tu tramwaj też powinien zwalniać i robić miejsce bo "jak ma koleś wyjechać samochodem"? Czasem tak próbują gorzej jak motorniczy nie wyhamuje.

Jedyna opcja to odsunąć przejazdy rowerowe od drogi równoległej. Wówczas pierwszy samochód zmieści się między drogą w która chce skręcić a ścieżką. Teoretycznie nie będzie konieczności zwalniania (które dla rowerzystów jest bardziej upierdliwe niż dla samochodziarzy) czy uciekania się do zjeżdżania na przejście (które jest nielegalne).
Nie poradzi to nic na drugich w kolejce do skrętu... Choć oni się nie będą mogli tłumaczyć że chcą więcej widzieć.

Wkurza mnie że od rowerzysty wymaga się zwalniania lub zatrzymywania. Żeby Pan w swoim samochodziku nie miał żadnych problemów. Rowerzysta wkłada energię w rozpędzanie. Aby zachęcić do jazdy rowerem powinno być wszystko rozwiązywane tak aby tej energii trzeba było wkładać jak najmniej.
Odpowiedz
#12
Kuba, trochę przesadziłeś. Po pierwsze w większości przypadków nie ma takich warunków, zeby jak piszesz odsunąć przejazdy rowerowe od drogi. Po drugie - czy Ty jesteś pociąg towarowy, żebyś musiał nabrać rozpędu :-D . Bardziej bym oczekiwał wzajemnego zrozumienia i przestrzegania przepisów. W tym konkretnym przypadku, co juz zostało zaznaczone, oznakowanie holu. No i był tu juz temat na forum, że drogi dla rowerów to nie tor wyścigowy tym bardziej, że obok poruszają się nieprzewidywalni piesi z małymi dziećmi i pieskami.
Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
Odpowiedz
#13
Nie pociąg towarowy tylko ktoś kto musi się spocić żeby wrócić do poprzedniej prędkości. Mi nie chodzi o jakąś zabójczą prędkość tylko o w miarę płynną jazdę. Rower ma być konkurencją dla innych środków transportu a jak wymaga się jazdy 10 km/h bo dzieci, bo pies, bo babcia z siatami, bo kierowcy nie umieją czy nie myślą i ciągłego zatrzymywania, przeprowadzania, ustępowania (mimo pierwszeństwa) to trochę przestaje. Nie dość że rowerzysta przeszkadza na chodniku, na jezdni, na ścieżce w lesie to teraz jeszcze na ścieżce rowerowej.

To że lepiej widać wcale nie tłumaczy gościa, bo założę się że go będzie krew zalewała że ktoś mu zablokował skrzyżowanie bo się chciał wcisnąć ale był korek.

Tego odsunięcia niestety nie da się wszędzie zrobić ale w kilku miejscach gdzie jest się sprawdza (przynajmniej z mojego doświadczenia). Oczywiście zdarzają się święte krowy ale nie jest to wtedy tak nagminne.
Odpowiedz
#14
Kuba: ile lat/km jeździsz samochodem ??

Ja czasem chrzanie czy mam pierwszeństwo. Przepisy pozwalają jechać środkiem pasa, ok ale ja jadę przy krawędzi. Wczoraj jadę sobie Abramowicką mam skręcić w lewo to zwolniłem przeczekałem aż przejadą wszystkie samochody i skręciłem. Zgodnie z przepisami ręka w lewo i skręcam, bo były dość daleko. Ale wolałem przeczekać, gorzej jak któryś by nie zauważył. ostatnie ponad 100 tys zrobiłem samochodem bezkolizyjnie Smile
chociaż nie jeżdżę jak pierdoła.
KTM Ultra Flite, Merida Road Race
Odpowiedz
#15
Miałem napisać w poprzednim maila ale stwierdziłem że to nie ma znaczenia. W skrócie nie miałem i nie mam prawa jazdy więc uznajmy że 0.
Odpowiedz
#16
Uwierz mi że ma znaczenie. Moim zdaniem jesteś nieobiektywny.
Dopóki nie wsiadłem na rower to też pewnych rzeczy nie rozumiałem.

I taka moja uwaga, pisałeś o hamowaniu i przyspieszaniu .... zgadzam się z Tobą, ale weź pod uwagę ile energii trzeba by ruszyć 1,5t samochód lub 6 t ciężarówkę i ile trzeba jej stracić przy hamowaniu. To dlatego szlag mnie trafia ja prawie z piskiem muszę stawać bo pieszy nagle wtargnął na jezdnie. też czasem jestem pieszym i nie zaszkodzi mi troszkę zwolnić czy się zatrzymać. Mnie jest łatwiej niż samochodowi. Coś mnie na fizyce kiedyś uczyli o masie, pędzie czy coś takiego ...
KTM Ultra Flite, Merida Road Race
Odpowiedz
#17
Tylko że ta energia to nie są twoje mięśnie tylko trochę chemii i mechaniki. Myślę że kierowca jak i pieszy nie wysila się tak jak rowerzysta przy rozpędzaniu. A że kierowca za to płaci... M.in. po to się zachęca do korzystania z rowerów i m.in. dlatego nie mam prawa jazdy. Ja się tu wypowiadam jako uczestnik ruchu.
Nie musisz być drogowcem żeby wiedzieć że robić 100 km objazd 10m odcinka drogi jest bez sensu. Wiem że jeżeli kierowca i tak musi zwolnić lub się zatrzymać gdy wyjeżdża z podporządkowanej żeby ustąpić pierwszeństwa gdy coś nadjeżdża. Więc co za różnica czy to będzie rower, samochód czy motocykl i czy będzie się poruszał jezdnią czy 2m dalej równolegle specjalną jezdnią dla rowerów.

BTW jeśli dobrze rozumiem to MM jest drogą z pierwszeństwem?
Odpowiedz
#18
MG napisał(a):I taka moja uwaga, pisałeś o hamowaniu i przyspieszaniu .... zgadzam się z Tobą, ale weź pod uwagę ile energii trzeba by ruszyć 1,5t samochód lub 6 t ciężarówkę i ile trzeba jej stracić przy hamowaniu. To dlatego szlag mnie trafia ja prawie z piskiem muszę stawać bo pieszy nagle wtargnął na jezdnie. też czasem jestem pieszym i nie zaszkodzi mi troszkę zwolnić czy się zatrzymać. Mnie jest łatwiej niż samochodowi. Coś mnie na fizyce kiedyś uczyli o masie, pędzie czy coś takiego ...

a kogo to obchodzi, czy Twój pojazd waży tonę, półtorej, czy 40? jak jesteś w MIEŚCIE, to powinieneś wiedzieć, że poruszają się po nim LUDZIE, którzy tutaj mieszkają. miasto jest DLA LUDZI, a nie dla samochodów osobowych, czy tym bardziej ciężarowych. jak stać Cię na samochód, jego serwisowanie, opłacanie, mycie i tankowanie, to stać Cię i na to, by czasem zahamować i ruszyć po chwili.

oczywiście rozumiem, że WTARGNIĘCIE pieszego na jezdnię to sytuacja oczywiście nieprawidłowa, bo jest wymuszeniem przez tegoż pieszego pierwszeństwa, a być może nawet spowodowaniem zagrożenia w ruchu drogowym. ale tak bardziej ogólnie, jeśli chodzi o relacje "kierowcy" piesi w polskich miastach, to uważam, że są BEZNADZIEJNE, z winy tych pierwszych. panuje u nas NIEWYJAŚNIONA racjonalnymi argumentami DYKTATURA smrodzących samochodów w miastach, miasteczkach i wioskach. ZERO ŻYCZLIWOŚCI i zero TOLERANCJI ze strony tych, co wożą swoje cztery litery w swoich samochodach, a często tylko "samochodach". kierowcy są NIEUPRZEJMI i przekonani o swojej WYŻSZOŚCI na SŁABSZYMI uczestnikami ruchu. co więcej, również służby porządkowe są wychowane w tym samym idiotycznym duchu i do pieszych przywalają się O BYLE CO, niejednokrotnie w tym samym czasie pobłażając samochodziarzom.

jeździsz dużo samochodem, to pojedź do naszych zachodnich sąsiadów i zobacz:
- jak stosują się do ograniczeń prędkości (co ciekawe, robią to również Polacy mieszkający, czy nawet tylko przebywający w Niemczech) i jak nie pojadą po mieście więcej jak 50, a jak jest ograniczenie do 30, to NIE MA MOWY, by ktoś 40 jechał (chyba, że naćpany wariat, którego wybryki już po sekundzie dziesięć osób zgłosi na Policję)
- jak uprzejmi są dla pieszych i rowerzystów i jak PRZYZWYCZAJENI są do tego, że inni też są.
pojedź ewentualnie dalej, choćby do Francji, Belgii, czy Wielkiej Brytanii. Wszędzie tam zobaczysz MASĘ WZAJEMNEJ UPRZEJMOŚCI. Zobaczysz też, że ludzie rozumieją, że pieszy jest tym SŁABSZYM, wolniejszym i praktycznie w ogóle nie chronionym. Oczywiście spotkasz i chamskie lub bezmyślne zachowania, bo np. w takiej UK, czy Francji to już pół świata mieszka i to wcale nie Polacy są najbardziej chamscy i niewychowani w tych krajach (a szczególnie w UK, gdzie jest ich wciąż sporo).

W Polsce, kiedy jadę (a właściwie prawie stoję) w korku i dojeżdżam do przejścia dla pieszych, przy którym (widzę z daleka) ktoś stoi od dłuższej chwili, a nie ma tam sygnalizacji świetlnej, to boję się zatrzymać, żeby ci, co jadą z tyłu, na moim zderzaku, nie zrobili z niego sobie garażu, zupełnie zaskoczeni tym, że nagle chcę pieszego puścić. A jak się już zatrzymam, to czasem zdarza się, że ktoś z tyłu trąbi lub coś wymachuje i wygaduje za kierownicą, wielce zniecierpliwiony (bo przecież trzeba jechać zderzak w zderzak).

Co do tego, komu jest łatwiej, to powiem tak:
- kierowca samochodu siedzi sobie w wybranej przez siebie temperaturze (jak ma AC), słucha ulubionej muzyki, często pali papieroska, je, rozmawia przez komórkę, ogląda TV (taksówkarze i kierowcy TIRów), gawędzi z pasażerem i ładnie pachnie. Pieszy w zimie marznie, w deszczu i śniegu moknie, w lecie poci się i grzeje. Tak więc każda minuta czekania to dla niego większe wychłodzenie, przegrzanie, zmoknięcie.
- kierowca samochodu, nawet ciężarowego, wiezie swój ładunek (nawet jeśli to 40 ton) i w ogóle tego nie odczuwa. ciągną go konie mechaniczne jego silnika. pieszy, niosąc torbę z komputerem, plecak z książkami, zakupy z Biedronki, czy cokolwiek innego, używa do tego swoich mięśni. Często jakaś pani niesie zakupy dla całej rodziny i "urywa sobie przy tym ręce". Im dłużej to trzyma, tym jest jej ciężej.
i tak dalej...

Oczywiście wiadomo, że na takiej Al. Solidarności w Lublinie nikt nie oczekuje, że jak pieszy wejdzie na przejście, to kawalkada TIRÓW będzie hamowała. Zresztą taki pieszy musiałby być głupi i przesadnie odważny, by tak robić. Nikt rozsądny nie wejdzie też na jezdnię przed JEDYNYM jadącym nią samochodem. Każdy (chyba) poczeka te 20 sekund i w spokoju przejdzie przez pustą ulicę.

To samo, co dotyczy pieszych, dotyczy rowerzystów. Rower jest napędzany siłą mięśni, rowerzysta narażony jest na działanie warunków atmosferycznych i TO JEMU trudniej jest przywrócić swojemu pojazdowi prędkość utraconą przy hamowaniu.

Wiem, że teraz offtopujemy, ale robimy to niemal od początku tego wątku. W przedmiotowym przypadku kluczowe było, jak napisał już Jurek, oznakowanie holu. Ale w kwestii wjeżdżania na przejazdy dla rowerów i przejścia dla pieszych i zatrzymywania się na nich podczas czekania na wyjazd z podporządkowanej, czy podczas podjeżdżania w korku, masa "kierowców" ma w poważaniu pozostałych uczestników ruchu i wchrzania się w te miejsca bez najmniejszych skrupułów.
Przykładami IDEALNYMI są np.: Przejście dla pieszych na ul. Poniatowskiego, tuż za skrzyżowaniem z Popiełuszki. Zawsze, kiedy tamtędy przechodzę, jak jest korek, stoi tam jakiś samochód, bo pan kierownik wjechał na skrzyżowanie na osiemnastej fazie pomarańczowego i teraz się dziwi, że się nie zmieści już przed przejściem. zresztą niejednokrotnie jest tam też zastawiane skrzyżowanie, bo za przejściem stoją jeszcze 2 - 3 auta. czasem więc pewnie ci, co stoją na pasach, zwyczajnie podjechali po to, by ci za nimi nie blokowali skrzyżowania. tylko na zablokowane skrzyżowanie już wszyscy trąbią (widziałem niedawno taką sytuację na skrz. Poniatowskiego/Racławickie/Sowińskiego. oczywiście trąbienie słuszne), a pieszy... przeciśnie się grzecznie między samochodami i pójdzie dalej, bo nawet zatrąbić nie ma jak. a jak pokażesz takiemu stojącemu na przejściu, że tu są pasy, to często gotów Cię bić, albo pokazuje Ci w odpowiedzi środkowy palec. Drugi przykład to przejazd rowerowy w Smorawińskiego, przy wyjeździe z Decathlonu. Raz widziałem tam sytuację tuż po potrąceniu rowerzysty przez wyjeżdżającego od Olimpu buca, a np. dzisiaj innego buca, który stał sobie spokojnie na przejeździe rowerowym i przejściu dla pieszych, bo musiał podjechać tuż do samochodu go poprzedzającego. inna sprawa, że ten przed nim z niewiadomych przyczyn nie skorzystał z pasa rozbiegowego w Smorawińskiego, ale czaił się czekając chyba, aż wszyscy przejadą.

Na koniec tylko dodam, żebyś nie brał tego wszystkiego, co napisałem, do siebie, MG. Mówię bardziej ogólnie, naświetlam problem BRAKU WYCHOWANIA, BRAKU MYŚLENIA, BRAKU EMPATII i PERMANENTNEGO OLEWANIA DRUGIEGO CZŁOWIEKA przez Polaków (bo nie tylko "kierowców". No i pewnie dlatego, że znakomita większość uważa siebie za najważniejszych, to NIGDY nie będziemy mieli dobrze.

A. Dodam jeszcze, że ja oczywiście też zwalniam, zatrzymuję się, puszczam itd. Niezależnie od tego, czy poruszam się autem, rowerem, czy pieszo. Wszędzie stosuję zdrowy rozsądek, uprzejmość i ograniczone zaufanie.

pzdr.
Odpowiedz
#19
Znam obu tych 'panow' z malej litery i z checia udostepnie ich dane..
Odpowiedz
#20
MindEx napisał(a):a kogo to obchodzi, czy Twój pojazd waży tonę, półtorej, czy 40? jak jesteś w MIEŚCIE, to powinieneś wiedzieć, że poruszają się po nim LUDZIE, którzy tutaj mieszkają. miasto jest DLA LUDZI, a nie dla samochodów osobowych, czy tym bardziej ciężarowych. jak stać Cię na samochód, jego serwisowanie, opłacanie, mycie i tankowanie, to stać Cię i na to, by czasem zahamować i ruszyć po chwili.

pzdr.
tu pojechałeś .... uwierz mi że w 80% muszę jechać do pracy samochodem. Ja w przyszłym roku się conieco pozmienia to będę częściej jeździł rowerem. Daleko nie mam, zaledwie 10 km i jadę rowerem około 5-7 min dłużej niż samochodem Smile Ale samochód jest poniekąd moim narzędziem pracy i muszę nim jeździć.

Co do Niemiec i ograniczeń do 50 .... w innych krajach masz autostrady a w polsce jedziesz do Warszawy praktycznie cały czas przez teren zabudowany. Olewasz przepisy ... olewasz na trasie i zaczynasz olewać w mieście. Ile razy też widzę jak radiowóz pomyka po mieście przekraczając prędkość.

To co chciałem poprzedni dodać od siebie to włączyć myślenie i szanować innych uczestników ruchu.
KTM Ultra Flite, Merida Road Race
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości