Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Moja wczorajsza przygoda na przejeździe rowerowym
#21
Kuba ładnie opisał ile to energii musi zużyć rowerzysta.
MG mógłby wyliczyć zużycie paliwa dla samochodu 1,5 lub 6 tonowego.
Tylko wzajemnie każda strona mogłaby powiedzieć "a co mnie to obchodzi".
Mówimy o sytuacji nagłej i nieprzewidywalnej w danym momencie.
Nie pomoże tutaj przesunięcie przejazdów rowerowych o 2, 5 lub 10 metrów.
Zawsze i w każdym miejscu może nam się przytrafić sytuacja nagłego hamowania i konieczność włożenia dodatkowej energii aby ponownie ruszyć.
Możemy nawet sobie pozwolić na jeszcze większą energię i wykonać gest "pozdrowienia" a'la Jaś Fasola w Ameryce.
A co powiedzieć gdy bez nagłych i nieprzewidzianych sytuacji z góry planuje się takie utrudnianie jazdy dla rowerzysty.
Jana Pawła II czy Spółdzielczości Pracy.
Samochody przejeżdżają na automatycznie włączającej się sygnalizacji.
Rowerzysta musi się zatrzymać aby dotknąć lub wcisnąć przycisk.
Często musi wkroczyć w część dla pieszych bo tam właśnie jest wspomniany przycisk.
I w oczekiwaniu na zielone światło nawet nie ma kogo "pozdrowić" :-D
Darek  -  Easy Rider 
DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE  Smile 
Odpowiedz
#22
MG napisał(a):uwierz mi że w 80% muszę jechać do pracy samochodem. Ja w przyszłym roku się conieco pozmienia to będę częściej jeździł rowerem. Daleko nie mam, zaledwie 10 km i jadę rowerem około 5-7 min dłużej niż samochodem Smile Ale samochód jest poniekąd moim narzędziem pracy i muszę nim jeździć.

wierzę Ci i nie zamierzam tego kwestionować. ale tak samo jak Ty uważasz, że np. jest Ci trudno zatrzymać auto, ktoś może uważać, że mu jest trudno zatrzymać rower, hulajnogę, wózek inwalidzki, czy się po prostu zatrzymać, gdy idzie.

eee tam, nie musisz jeździć samochodem. sprzęt foto mógłbyś wozić cargo-bike'em Smile po Lublinie. dalej to samochód. wiadomo Smile


MG napisał(a):Co do Niemiec i ograniczeń do 50 .... w innych krajach masz autostrady a w polsce jedziesz do Warszawy praktycznie cały czas przez teren zabudowany. Olewasz przepisy ... olewasz na trasie i zaczynasz olewać w mieście. Ile razy też widzę jak radiowóz pomyka po mieście przekraczając prędkość.

ale to znowu - nie obchodzi pieszych, czy bawiących się dzieci w tych wszystkich miejscowościach. a nade wszystko - to nie ich wina. że państwo nie zapewniło nam dróg, to nie znaczy, że mamy po tych, co są, jeździć jak szaleńcy. mnie denerwuje, że jak wjeżdżam na trasie w zabudowany i zwalniam do ok. 57 km/h, to ci za mną zaraz wyprzedzają i się nie wiadomo na co denerwują. i zawsze żałuję, że nie ma w pobliżu Policji. żałuję też czasem, że nie mam CB-radia, bo oni mają i mógłbym im powiedzieć, co sądzę o ich podejściu do życia. nie jesteśmy Niemcami, którzy przyjechali do Polski i są wielce zaskoczeni, że drogi są tak tragiczne, ruch duży i trzeba jechać przez zabudowany. Niemcy u nas jeżdżą zgodnie z przepisami, a często nawet dużo poniżej limitów, bo widzą, jak jeżdżą Polacy. Jesteśmy Polakami, znamy swoje drogi i nawyki innych kierowców, znamy realia. Więc nie rozumiem argumentu o Warszawie. Jedziesz tam, to planujesz podróż dłuższą o 20 minut, wyjeżdżasz wcześniej i turlasz się zgodnie z przepisami, stoisz w Kołbieli, zamiast rozjeżdżać ludziom pola itd. Dostosowujesz się do realiów. A jeśli się nie lubisz dostosowywać, to dlaczego jak benzyna drożeje do 5.40, tankując za 280 PLN nie zostawiasz na stacji 160 i nie uciekasz, bo Ty chcesz mieć paliwo tanie i KONIEC? Wink

MG napisał(a):To co chciałem poprzedni dodać od siebie to włączyć myślenie i szanować innych uczestników ruchu.

w sumie zrozumiałem to, ale chciałem się odnieść do Twoich słów o łatwości zatrzymania pojazdów, nawet nie do Ciebie się zwracając, ale do innych, którzy ewentualnie przeczytają ten wątek. tak, co by sobie pomyśleli.

A co do tego, co napisał darist, to wzbudzanie sygnalizacji na przejazdach dla rowerów jest nielegalne. I miasto powinno to zmienić. Porozumienie Rowerowe już zarekomendowało to miastu dość dawno. Wierzę, że u nas (w Lublinie) się to będzie powoli zmieniało. Tak więc nie pokazywaliśmy panom Prezydentom środkowego palca, ale pokazaliśmy palcem, co jest nie tak i gdzie trzeba zmian Wink
Odpowiedz
#23
Krzysiek: na plener nie pojadę rowerem ... wiem że można ... ale nie dyskutujmy na ten temat Smile
Tak samo, towar do firmy ... ale planuję pewne zmiany w logistyce i będę chciał jak najczęściej jeździć rowerkiem ... zobaczymy jak wyjdzie.

Co do samochodów to się zgadzam że jest masa bezmózgich debili w puszkach. Wypowiadałem się w tym temacie gdyż nie znoszę wypowiedzi jaki ja jestem biedny przez tych wszystkich strasznych buraków w samochodach. Ja zmieniłem swoje podejście w momencie gdy przechodząc przez przejście jeden samochód stał przepuszczając pieszych a drugi wyprzedzał na przejściu i posłał mnie do szpitala. Co z tego że miałem pierwszeństwo ... od tamtej pory myślę inaczej.
KTM Ultra Flite, Merida Road Race
Odpowiedz
#24
Jedna sprawa to ostrożność. Nawet granicząca z paranoją. Osobiście wierzę w polskich kierowców - w szczególności, iż są zdolni do niemal dowolnej głupoty na drodze w codziennym wyścigu od korka do korka. Pewnie dlatego zwykle udaje mi się zwykle unikać ryzykownych, czy choćby konfliktowych sytuacji.
Jednak druga sprawa to swego rodzaju przyzwolenie na buractwo, tylko dlatego, że "oni" są są więksi, silniejsi, mają zderzaki i półtorej tony żelastwa za osłonę. Na tej zasadzie to może po prostu wynieśmy się na chodniki z tymi rowerami?
Oczywiście nie chodzi mi o pchanie się pod koła samochodów tak dla idei, w imię udowadniania swojej racji, zasuwanie środkiem pasa tylko dlatego, że "ma się prawo", blokowanie jakiegoś samochodu, kiedy można go bezproblemowo przepuścić itd, itp. Ale też nie zamierzam jeździć centymetr od krawężnika, przepychać rower przez przejścia dla pieszych, zamiast zmienić pas i wykonać lewoskręt, albo wlec się za jakąś melepetą drogową, niezdolną osiągnąć sensownej prędkości w drodze od skrzyżowania do skrzyżowania. Albo też kicać z obładowanym rowerem przez krawężnik, trawnik, żywopłot, chodnik, bo jakiś matołek zapomniał w projekcie uwzględnić zjazdu na śmieszkę rowerową, biegnącą wzdłuż danej ulicy. A czasem mam wrażenie, że właśnie tego się po mnie/nas co niektórzy spodziewają.
Odpowiedz
#25
MG mi chodziło o to żeby kierowcy traktowali rowerzystów jak innych uczestników ruchu a nie jak ograniczenie prędkości. Przecież jak skręcasz w lewo to nie zatrzymujesz się tak żeby blokować pas nadjeżdżającym z lewej strony bo musisz lepiej widzieć tych z prawej. Dlaczego więc blokowanie przejazdu rowerowego jest w prządku?

A wspomniane przez Ciebie 40 km/h...

MG napisał(a):Bo jak ktoś jedzie powoli to ok, ale jak ma prawie 40 km/h na liczniku to mogę czasem nie zauważyć takiego pirata rowerowego.

..jest takie samo na ścieżce jak i na drodze wzdłuż której taka ścieżka mogłaby biec. Jesteś zobowiązany zauważyć takiego rowerzystę, tak samo jak motocyklistę, samochód czy pieszego. Jak pieszy idzie poboczem a Ty jedziesz 60 km/h to też musisz go zauważyć, tak samo jak motocykl jadący 160 (jeśli dobrze się orientuję to wymuszając pierwszeństwo na pojeździe który przekracza prędkość Ty jesteś winny, a przynajmniej tak to wyglądało w przypadkach z którymi miałem do czynienia).
40 km/h to nie jest jakaś wariacka prędkość (no chyba że przejeżdżasz z taką prędkością obok placu zabaw czy przy zatłoczonym chodniku).

Problemem w tym przypadku nie jest ani prędkość, ani widoczność. Problemem jest to że kierowcy mają w poważaniu rowerzystów. I co z tego że jadę 25 km/h z dość mocnym światłem z przodu skoro goście i tak wjeżdżają i stają na przejeździe zmuszając mnie do zatrzymania lub omijania. Nie mówię że rowerzyści są święci, ale rowerzysta wymuszający pierwszeństwo na samochodzie naraża się na śmierć, kierujący samochodem na wgniecenie karoserii i zbitą szybę.
Odpowiedz
#26
To jak traktują rowerzystów to już zdążyłem się przekonać Smile

Czasem przydało by się takiemu maskę sklepać. Jeżdżąc motorem też miałem wielokrotnie nieprzyjemność spotykać buraków w puszkach. Tylko na motorze miałem większą możliwość dopaść takiego delikwenta i i pozostawić mu pamiątkowe wgniecenie na drzwiach i oddalić się dość szybko. Wiem że to chamskie było i nie wiem czy go czegoś nauczyło. Ale ja przez niego o mało się nie rozwaliłem.

Jeszcze raz podkreślam iż napisałem swój pierwszy post bo nie lubię biadolenia i uważania się za "świętą krowę". Dotyczy to pieszych, rowerzystów, motocyklistów, właścicieli puszek i autobusów. A jeżdżąc kilka lat motorem nauczyłem się myśleć za innych, dzięki temu musicie mnie teraz czytać Wink
KTM Ultra Flite, Merida Road Race
Odpowiedz
#27
Mike napisał(a):Tak, wiem o tym. Zgodnie z przepisami PoRD powinienem był zatrzymać się, zejść z roweru i przejść przez przejście. Albo zatrzymać się i czekać aż przejadą (vide przepisy o zablokowanym skrzyżowaniu). Ktoś tak robi?

Ja :mrgreen: Jeżdżąc prawie codziennie przez Związkową nie raz zdarzyło mi się, że przy wylocie Ceramicznej albo Bursaków trzeba było się zatrzymać, bo czasem autobus (to akurat całkowicie zrozumiałe i się nie czepiam), a czasem ten i ów buc w puszce zablokował przejazd (i przejście). Wychodzę w takiej sytuacji z założenia, że lepiej jest zwolnić czy stanąć i musieć od nowa wydatkować energię na ruszenie, niż ryzykować uszkodzenia ciała. Na przejściach też staram się zsiadać z roweru, a jeśli już nie zsiadam, to przynajmniej zwalniać i rozejrzeć się dookoła. Wiedza na temat nowych przepisów i kultura będzie się zmieniała jeszcze dłuuuugo, więc w okresie przejściowym wolę wydać te parę kilodżuli więcej na ponowne rozbujanie się niż ryzykować szpitalem. blablabla takie tam moje gadanie :-P
Wszechkozacki Związek Hodowców Gronkowców - Oddział Zamiejscowy
JID: <!-- e --><a href="mailto:harkonnen2@jid.pl">harkonnen2@jid.pl</a><!-- e -->
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości