Liczba postów: 1285
Liczba wątków: 363
Dołączył: May 2009
Reputacja:
0
A i ja wystawiłem palec kiedy zajechano mi drogę włączając się do ruchu, skręcając bez kierunkowskazu i wlokąc się porządnym autem jak ślimak, skończyło się na tym, że mnie dogonił i groził, wyprzedził mnie i pojechał, kiedy na następnych światłach ja go wyprzedziłem nie chciał niczego komunikować.
Uważajmy na skrzyżowaniach, patrzmy za siebie i sygnalizujmy.
Popieram Jurka i Jerzego "Zło dobrem zwyciężaj" lub olej i ciesz się życiem.
Liczba postów: 49
Liczba wątków: 10
Dołączył: Oct 2010
Reputacja:
0
Jakieś 8 lat temu mialem podobne zdarzenia jak z posta bartek, . Było to na skrzyżowaniu Nadbystrzycka/Zana przy Paco.
Było to jeszcze przed przebudowaniem skrzyżowania i chyba nie było jeszcze świateł. Ja jechałem prosto ale koleś z malucha postanowił mnie wyprzedzić i od razu skręcić w Zana. Niestety nie przewidział że mogę szybko jechać. Skończyło się na ty że potrącił mnie i uciekł. Na szczęście zapamiętałem cześć nr rejestracyjnych.
Od razu zadzwoniłem na Policję i powiedziałem co się stało. Pozbijany, z roz.ebanym rowerem, w szoku wracałem z buta do domu. W tym wszystkim nie pomyślałem żeby zadzwonić po karetkę.
Dopiero w domu po ochłonięciu stwierdziłem że jadę do konowała. Efekt to 2 dni w szpitalu, stłuczenie barku i kręgosłupa oraz lekki wstrząs mózgu.
Sytuacja skończyła się tak że Policji udało się znaleźć właściciela malucha, który to udawał że o niczym nie wie. Sprawa skończyła się w sądzie na moją korzyść.
Także miejmy oczy dookoła głowy bo debili na naszych drogach nie brakuje.
Liczba postów: 459
Liczba wątków: 44
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Z moich obserwacji wynika że każdy kierowca myśli że jadąc samochodem ma niejako pierwszeństwo przed rowerzystą. Cytuje tu sentencje powtarzaną jak mantra podczas małego wypadku mojego kolegi "To pan powinien ustąpić i uważać na samochody, tak wolno jadąc ma pan więcej czasu na reakcję" Po straszeniu nas policją, kolegami i tym że nas jeszcze dopadnie na drodze, pan zareagował ucieczką kiedy kolega zadzwonił na policje. Mimo nagranego filmu na komórkę bezpośrednio po zdarzeniu i zapisanych numerów samochodu Policjanci stwierdzili że nic się nie stało więc nie będą wyciągać konsekwencji. Fakt że kumpel był tylko poobijany a rower cały, ale kierowca najzwyczajniej w świecie starał się wymusić pierwszeństwo na skrzyżowaniu i smyrnął kolegę bokiem pojazdu w efekcie czego ten zaliczył glebę. Ogólnie mam wrażenie że duża część ludzi wsiadając do samochodu ma wrażenie że trzymają w rękach broń która daje im poczucie siły i władzy. Najłagodniejszy facet za kółkiem nagle się przeistacza w zarozumiałego pewnego siebie i swoich racji pieniacza naładowanego adrenaliną. Część kierowców sądzi że rowerzyści wolniej jadący od nich spowalniają ich i blokują ruch (tak samo z Nauką Jazdy) co niezmiernie ich drażni. Mój kuzyn któremu facet kilka lat temu zniszczył rower i zwichnął mu rękę był wściekły kiedy dowiedział się ile kosztuje jego rower, cytuje "Za taką kasę to pan by kupił samochód sobie i nie jeździł rowerem, nie możliwe żeby tyle to kosztowało" Po przyjeździe policji wytłumaczył kolizję tym że kuzyn za szybko jechał rowerem na skrzyżowaniu i on myślał że zdąży przed rowerzystą spokojnie skręcić zanim on dojedzie. Ogólnie nie wiem skąd się to bierze ale kierowcy samochodów uważają że mają mocniejszy pojazd wiec mocniejszy argument. Do tego dochodzi powszechne przekonanie że rowerzyści zachowują się jak święte krowy i są nieprzewidywalni podczas jazdy, oraz kiedy to dla nich wygodniejsze nie stosują się do przepisów. Jak wytłumaczył mi to niedawno pewien rozsądny człowiek, w Lublinie i Polsce nie ma takich dróg żeby było miejsce dla rowerzystów i samochodów jednocześnie, blokujecie ruch i inicjujecie korki. Wolniej ruszacie, wolniej skręcacie na skrzyżowaniach trzeba na was dłużej czekać niż na samochody, co się dziwisz że kierowcy was nie kochają. Obejrzałem filmik ze Szczecina i doszedłem do wniosku że żeby nie wiem jak ostrożnie i uważnie jechał rowerzysta i z maksymalną nieufnością do kierowców to nie uniknął by kolizji. Ja jadąc rowerem po ulicy staram się pamiętać o tym że każdy kierowca chce mojej śmierci, dlatego w centrum i okolicach wolę jechać chodnikiem dla swojego spokoju. Mniejszy stres jest na chodniku nawet jak ktoś z pieszych cię opier... że nim jedziesz. A co do pokazania palca wściekłym kierowcom to nie polecam, lepiej machnąć na to ręką, szkoda naszych nerwów.
Rama, dwa koła i mina wesoła
Liczba postów: 56
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jun 2011
Reputacja:
0
Z moich wieloletnich obserwacji (także jako kierowca samochodu) wynika, że duża część "samochodziarzy" stosuje zasadę, którą na swój użytek nazwałem "Ciebie tu nie ma".
W skrócie opiera się ona na dwóch błędnych założeniach:
1. Rowerzysta jest jakimś takim nie do końca uczestnikiem ruchu drogowego, a więc uczestnikiem ruchu drogowego nie jest i jako taki jedynie wkurza kierowców swoją obecnością.
2. Kompletnie inne poczucie czasu i przestrzeni. (Tzn. większość kierowców uważa, że rowerzysta może zrobić praktycznie wszystko tak jak pieszy, np. okręcić się na pięcie o 180 stopni, uskoczyć metr w prawo i zrobi to w mgnieniu oka, no i najważniejsze z prędkości "rowerowej", bo nie są w stanie określić jej dokładniej, rowerzysta może zatrzymać się w miejscu).