kreciczek napisał(a):Nie ma to jak uzależnienie od izotoników, przyśpiewki po ich przedawkowaniu hehe, oraz drzemka na ciepłym snopku :lol:
No o tych izotonikach to się hmor sam nakręcał, że jak wpadaliśmy w fazę to nie można było się przestać śmiać :-P
A co do tej słomy... Ciężko było się z niej podnieść taka przyjemna była
Ja również dziękuję za wspólną przejażdżkę
I muszę powiedzieć, że czuję się jakoś tak "i co, to już? tylko tyle?" - minęło szybko i w miarę bezboleśnie. Choć po jedzonku w Chełmie jakoś nie mogliśmy z Piotrkiem znaleźć przez jakiś czas bezbolesnej pozycji na siodełku :-P A, i nawet już mi chyba mija obrzydzenie do smaku izotonika i cornów