to i ja dołączam do podziękowań dla całej ekipy za sympatyczne kajakowanie w słońcu i deszczu
i za wszelkie dodatkowe atrakcje ( maraton śmiechowy, patologie, orientowanie, dydłanie, kminienie i inne ... i to wszystko w dodatku na 1000% :-P )
Podsumowując: "przeżyłam!". Choć nie było to dla mnie takie pewne, gdy dowiedziałam się, że mam pływać z pierwszym wiosłołamaczem Rowerowego Lublina.
Bez wodowania się nie obyło oczywiście, ale melduję, że ja i wiosła zakończyły spływ w jednym kawałku :-P
wielkie podziękowania dla Karoli za ogarnięcie całości, dla naszych niestrudzonych kierowców :-D i dla wszystkich za niezgłębione pokłady dobrego humoru :-D