Uff , dopiero można powiedzieć , że odżyłem. Nie będę ściemniał , lekko się zajechałem ;-) , ale człowiek szczęśliwy , na krochmalnej dopadł ostry skurcz lewego uda :-? , a , że jechałem jako ostatni chłopaki szybko mi zniknęli z pola widzenia , kręcąc głównie prawą nogą doczołgałem się do Świdnika. Dystans jak częstotliwość pewnego radia 102,2 :-) . Gratuluję wytrwałości koleżance Magdzie. Juto przejrzę zdjęcia i jak coś będzie sensownego to wrzucę na forum. Dzięki za wyjazd i do następnego.
ps. Polacy pokazali siłę , będzie dobrze