TaJel napisał(a):Czy mam rozumieć, że swoją wypowiedzią rozgrzeszasz Armstronga i jemu podobnych ?
Nie, po prostu uważam, że nie można go traktować jako zło wcielone i większego oszusta od innych. On po prostu się od nich różnił tym, że był dokładniejszy, to chyba nie grzech
TaJel napisał(a):W przypadku Armstronga zaprzeczeniem idei sportu i człowieczeństwa - ponad stosowanie dopingu - był jego stosunek do zagrażających mu rywali, których traktował jak wrogów na wojnie, najchętniej wyeliminowałby ich fizycznie, z nienawiścią i pogardą, bez wyrzutów sumienia .
To przecież nie jest zaprzeczenie człowieczeństwa. A że traktował innych jako wrógów? Normalka, miał dużo do stracenia gdyby sypali, więc nie ma się co dziwić, że się z nimi nie kumplował. A co do wyrzutów sumienia to skąd możesz wiedzieć, jesteś Armstrongiem?
TaJel napisał(a):Takich Armstrongów trzeba odsuwać od sportu jak najdalej. W dzisiejszych czasach wszechwładzy pieniądza i zaniku wartości moralnych nie będzie to łatwe, co nie znaczy, że nie mogę mieć swojego zdania w tej sprawie.
A moja opinia jest taka, że zrobił więcej dla kolarstwa niż taki Hamilton czy Landis razem wzięci. Nie usprawiedliwia to stosowania przez niego dopingu, ale też nie uważam, że należy mu się dożywotnia dyskwalifikacja. Wszyscy biorą, a on jest tylko świetnym kozłem ofiarnym, uosobieniem całego zła w kolarstwie, co jest tak samo idiotyczne jak traktowanie bin Ladena jako uosobienie wszelkiego zła w zakresie terroryzmu