Zainspirowany przez kolegów z forum postanowiłem napisać kilka słów o majowym wypadzie.
Koniec końców wyjechało nas trzech. Pogoda w czwartek (02.05) zapowiadała się elegancko, więc zapakowaliśmy wypieszczone rowerki na dach mojej notki i ruszyliśmy dziarsko w drogę. Niestety po dwóch godzinach jazdy rozpoczął się prysznic, który z przerwami towarzyszył nam do samego Novego Mesta. Udało nam się dojechać bez przygód (pomijając wjazd na mgliste szczyty
) Na miejscu czekały na nas eleganckie cieplutkie pokoiki w samym centrum miasteczka. Muszę powiedzieć, że miejscówka w Łaźniach Miejskich okazał się strzałem w 10. Blisko wszędzie. Fajna restauracja pod nosem (niepotrzebnie tachałem prowiant) no i bliziutko do Single Treck Centre.
Także dzięki dla Tomka, że mnie przekonał do nocowania w NM
Ale wracając do rzeczy. Zajechaliśmy ok 16-17 i ruszyliśmy na mały objazd ścieżek. Myślę, że nie będę się rozpisywał tylko dam link do fotek
TU. Ścieżki są super. Trudność? Dla każdego! Są momenty (jak dla mnie ) trudniejsze ale koledzy Dawid i Tomek gnali elegancko bez skuchy. Szczególnie ścieżki po czeskiej stronie są piękne. Wystarczy zaufać rowerynce, trzymać się środka ścieżki,pompować rowerek i nie hamować za często a szybko łapie się flow aż furkocze. Single Trek Centre samo w sobie też ekstra. Centrum położone jest nad malowniczym stawem (jeziorkiem?), oferuje wszystko co rowerzysta może sobie wymarzyć: serwis, sklep, złoty napój, żarełko z grilla, prysznice (te ważniejsze, rowerowe i dla rowerzysty również), wypożyczalnię oraz pole namiotowe. Miałem ochotę wypożyczyć na miejscu fulla Aganga ale jakoś nie złożyło się. Pogoda generalnie nam dopisała bo nie lało jak z cebra;P Pierwszy dzień mżawka drugi też (wypróbowałem nowe błotniki Mycky Nutz - rewelacja) w sobotę wyszło słoneczko a w niedzielę ( na wyjazd) pięknie przypiekało. Mam nadzieję, że uda mi się tam wrócić w tym samym składzie a może nawet rozszerzonym
. Izery piękne są i kropa.