Tak naprawdę to tu niewielu jest co dojeżdża w złą pogodę
nie mówiąc o dobrej. :lol:
Nie ma się co oszukiwać.
Ja stosuję taką podstawową zasadę - oceniam wielkość deszczu i jak bardzo zmoknę dojeżdżając do miejsca przeznaczenia :mrgreen: Więc jeżeli coś tam siąpi to ewentualnie na głowę, a reszta moknąc dosycha podczas jazdy. Przy większych deszczach w zależności od pory roku mam jakiś tam softshell lub ubranko ala sztormiaczek tylko lżejsze.
Ubranie z prawdziwego zdarzenia, które uchroni Cie od deszczu nie powodując zapocenia to wydatek kilkuset- , a nawet więcej złotowy. Więc dobre pytanie Małgosi o dystans. Przy niewielkim dystansie i nie napinaniu się podczas jazdy można zaryzykować jazdę w tym co proponuje Marcin. Niektórzy stosują po prostu zmienne ubranie, w które przebieraja się w pracy. Czyli jedziemy w ciuchach rowerowych, a ładnie złozone jadą np. w sakwie. Ale z Paniami to trochę gorzej :-P