Na takie drobne interwencje, typu smarowanie pisemek, czasem mnie coś napada. Wszystko jest cacy, czasem urząd nawet odpowie na piśmie... dopóki to dotyczy albo przeszkód w ruchu samochodowym, albo nie ma wpływu na tenże ruch. Natomiast gdy na przykład chodzi o wydłużenie cyklu świateł dla pieszych, bo taki w miarę zdrowy i całkiem sprawny gość jak ja nie wyrabia szybkim krokiem (i jeszcze jakiś ćwok pogania klaksonem), zaczynają się schody.
Oczywiście piszę o własnych, subiektywnych doświadczeniach. Może po prostu miałem pecha do urzędnika.
Aga84 napisał(a):to nie Niemcy tam jak zbliży się człowiek do sygnalizatora od razu zielone a w Polsce sie czeeeka i czeeka i można oszaleć przykład skrzyżowanie Sp. Pracy i Andersa
To są do d... ustawione cykle.
Mi chodzi o przypadek zdublowania systemów detekcji. Jeden wykrywa, to drugim (ręcznym) poganiamy jak nam się spieszy, a jak się jednak nie spieszy, to stoimy i czekamy, aż ten pierwszy zadziała :-> ? Zdziebko bez sensu.
Tak swoją drogą kiedyś przy TPSA na Smorawińskiego, w ramach zabijania nudy (czekaliśmy na spóźniających się na ustawkę, czy też podjechaliśmy za wcześnie...) sprawdziliśmy jaki wpływ na cykl świateł ma wciskanie tego nieszczęsnego przycisku...
I wyszło nam, że żadnego albo różnica jest tak mała, że niezauważalna :lol: .
Z tym że to było ze dwa lata temu.