No to w końcu chwila odpoczynku i czas aby napisać coś :-)
Jak komuś coś wypadło z kajaka to kto przywoził z powrotem do właściciela....
Jak komuś wiosło odpłynęło w siną dal to kto ratował wiosło....
Oczywiście ja czyli "wóz techniczny"
Jak ktoś ugrzązł na czymśkolwiek to.... "wóz techniczny" czasem się zorientował i poratował :-)
Jak trzeba było sakwy przewieźć gdzieś dalej to.... "wóz techniczny" udawał, że nie słyszy co do niego mówią :-)
Sumując całą wyprawę to wszyscy i tak już podsumowali tą imprezę świetnie i dodawać nic nie trzeba, może jedno - takiej potężnej dawki dobrego humoru nigdzie indziej, po za kajakami, się nie znajdzie :mrgreen:
Jak zwykle bardzo fajnie było i powtórzę co było powtarzane już na okragło:
Ci co nie byli, nie chcieli lub nie mogli niech żałują i mają nauczkę na przyszłość :-)
Naprawdę bardzo udany wyjazd :-)
Fotki z mojego soniacza na szczęście wyszły dobrze
KLIK
Zostało kilka niewyjaśnionych spraw :lol:
tajemnicze kręgi w polu,
bardzo dziwne dźwięki i pijackie przyśpiewki po północy znad rzeki niedaleko domku w okolicach ogniska,
nieznajome postacie biegające po lesie miedzy drzewami i bawiące się w chowanego,
niezidentyfikowane latające kołpaki pojawiające się nagle na niebie i ziemi,
pojawiające się znikąd na Tanwii czerwone, zielone i niebieskie kajaki,
niepokojące porachunki mafijne w okolicach kibelka, które było słychać zewsząd,
zagadkowe wiosła w kształcie RL (nie wiem co o tym sądzić ;-) )
dziwne elementy społeczne :-)
trochę patologii tu i tam :-D