Od jakiegoś czasu krążył mi po głowie pomysł wybrania się rowerem w okolice Chełma - na jeden dzień i powrót pociągiem. Ostatnio z kimś rozmawiałem i w rozmowie wyszedł temat najdalej wysuniętych krańców Polski. Pomyślałem sobie, że skoro już będę w okolicach Chełma, to może by tak faktycznie wydłużyć trasę na dwa dni i wybrać się na ten wschodni kraniec - no i zaglądam na forum, a tu taka ustawka. Ten weekend na pewno mi nie pasuje, myślałem raczej o pierwszym lub drugim weekendzie sierpnia. No i ten teren - osobiście przy takim dystansie wolałbym asfalty o małym natężeniu ruchu. Ja myślę o czymś takim: dzień 1 - trasa Lublin - Krupe (ruiny zamku polecane przez Rado) - Wojsławice (pomnik Jakuba Wędrowycza) - Zosin (lub okolice). Dystans pierwszego dnia ok. 130-150 km, w zależności od miejsca noclegu, całość asfaltem, możliwe niewielkie odcinki szutrów. Na noclegu uzupełnienie płynów, ewentualnie jeśli będzie możliwość to mały grill. Dzień 2 - trasa Zosin (lub okolice) - wschodni kraniec Polski - Dubienka - Chełm. Dystans drugiego dnia ok. 80 - 100km, asfalt, ewentualnie wzdłuż Bugu można pomyśleć o jakichś polnych drogach. Powrót z Chełma pociągiem - ostatni odjeżdża parę minut po 18. Nocleg w agro, jazda tylko w przypadku optymistycznych prognoz na cały weekend. Jeśli byłbyś skłonny na takie ustępstwa, to byłbym zainteresowany. Jeśli nie, to oczywiście rozumiem to - w takim wypadku podejrzewam, że sam spróbuję coś zorganizować w sierpniu, może będzie ktoś chętny, bo samemu również nie bardzo mi się chce jechać, chociaż jak się uprę... :-)