Widzę że jednak zupy dla pana prezesa wystarczyło, a po minie można wnioskować, że nawet smakowała- to dobrze.
Tegoroczne Święto było dla mnie trochę "krótsze" od poprzednich. Na dyplomie niecała nawet połowa z ubiegłego roku, bo tylko 51 km, ale przejechane do południa, bo od 13.00 byłem zajęty wolontariatem. Ogólnie bardzo przyjemnie. Pogoda i frekwencja dopisały, z minusów natomiast (niestety) dość duże nieogarnięcie sporej części uczestników (z czym oczywiście trzeba się liczyć przy ponad 13 500 uczestników) no i ogromne marnowanie jedzenia.