Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[19.09-29.09] Maraton Rowerowy Dookoła Polski
Dzięki za podzięki również dzięki ,myślę że gdybyś spróbował od początku utrzymywać stałe tempo i jechać razem z nami a później ze mną było by lżej i dla mnie i dla Ciebie i wynik nasz byłby dużo lepszy ale to już historia jeszcze raz dzięki podziękuj Michałowi za opiekę na trasie niezły z niego kucharz Smile).

Pozdrawiam Bogdan
Odpowiedz
W pierwszym momencie, zanim jeszcze usiadłem do przeczytania relacji, w głowie siedziała mi myśl: wyścig jak wyścig... Szybko się jednak okazało, że ten maraton to nie jest zwykły wyścig a prawdziwe mistrzostwa dla umysłu, nie wspominając już o wysiłku fizycznym. Wiem jak to jest jechać samemu przez długi okres czasu, ale tutaj Grzechu dałeś prawdziwy popis. Wielka determinacja, wielka ambicja, WIELKI SZACUN!! :-) Czy są jeszcze jakieś granice przed Tobą??
Relacja mnie bardzo wciągnęła, napisana ciekawie i z emocją. SUPER!!
Moja ortografia jest pełna natury-same byki!!Big Grin
Pozdrawiam,
Paweł K.
Odpowiedz
PrażonyRabarbar napisał(a):Co dalej? Jakie następne wyzwanie?
Na pewno Imagis Tour w 2010 (1016km ze Świnoujścia do Wołosatego w Bieszczadach w 72 h). Czytałem też o kilku maratonach poza Polską (Dookoła Słowenii, Dookoła Irlandii), ale w przyszłym sezonie raczej skoncentruję się na maratonach MTB i ewentualnie na Pucharze Polski w maratonach szosowych Smile

PrażonyRabarbar napisał(a):Czym zajmowałeś umysł przez te kilkanaście godzin kręcenia?
Liczyłem Big Grin Liczyłem średnią, kilometry, obliczałem na którą mogę dojechać, gdzie mogę nocować itd Big Grin A poza tym to jakoś leciało Smile

kuczy napisał(a):intryguje mnie jak tyłek zniósł takie obciążenie? Nie mówił "dość, litości, byle nie siadaj"? :-)
Na szczęście zniósł to w miarę dobrze, właściwie to bardzo dobrze. Po pierwszych dniach, gdzie było płasko i ciągle trzeba było siedzieć z niecierpliwością czekałem gór, bo wiedziałem, że tam będzie więcej jazdy "na stojaka" i tyłek odpocznie. I dokładnie tak było Smile Pod koniec maratonu też było trochę ciężko, ale to bardziej ze znużenia niż dlatego, że coś tam się niedobrego działo. Bardziej chyba bolał mnie kark, bo jak się leży tyle na lemondce to czuć to później, dlatego często musiałem od niej odpoczywać i normalnie trzymać się kiery Smile

Bogdan napisał(a):myślę że gdybyś spróbował od początku utrzymywać stałe tempo i jechać razem z nami a później ze mną było by lżej i dla mnie i dla Ciebie i wynik nasz byłby dużo lepszy
No tylko, że ja to lubię sobie pospać i czasem na dłużej przystanąć i dlatego jechanie razem mogło nie wyjść wtedy mi na dobre. Szkoda, że na samym początku zostałem przez te sprawy z autem i zgubieniem trasy, bo może rzeczywiście byśmy we trójkę przynajmniej do gór pociągnęli.

Paweł K. napisał(a):ten maraton to nie jest zwykły wyścig a prawdziwe mistrzostwa dla umysłu, nie wspominając już o wysiłku fizycznym.
No taka jest prawda, mocne nogi to tylko mała część sukcesu. Oprócz tego liczy się logistyka i przede wszystkim głowa.

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
Relacja, którą napisałem z MRDP jest umieszczona na stronie głównej imprezy, a także na stronie Supermaraton.org: http://www.supermaraton.org/mrdp-relacja...mazur.html - wzbogacona o fotki, m.in naszą grupową fotkę z Dorohuska Smile Na stronie MRDP i Supermaraton.org są także relacje pozostałych uczestników i galerie zdjęć.

Gościu, który wygrał przygotowywał się do MRDP od początku grudnia 2008 i do maratonu natrzaskał 23 kkm Big Grin Ja w tym czasie nakręciłem ok 14,5 kkm. No cóż, trzeba skończyć z opieprzaniem się i zacząć jeździć, bo 8,5 kkm różnicy to jednak trochę jest Big Grin

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości