Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[19.09-29.09] Maraton Rowerowy Dookoła Polski
#31
Witam,
ja już po podróży i drzemce
FOTKI (dzieło Inuli) tu: http://picasaweb.google.pl/jerzy.kowal/ ... directlink , a relację napiszą inni, ode mnie tylko tyle, że Grzesiek trzyma się dobrze i jest pełen nadziei na ukończenie maratonu.
Odpowiedz
#32
Wróciliśmy z Dorohuska :-)
Krótki sen i do dzieła :-)

Tutaj najszczersze podziękowania dla Yorkiego, że pozwolił mi wtargać rower do samochodu i jechać z nim, mimo że nie dałem znać wczoraj (przedwczoraj), że jadę.
Wdzięczny za to jestem bardzo i naprawdę było warto podjechać i zobaczyć jak tam się Grzesiek trzyma.
Dzięki wszystkim za wspólną jazdę i samochodem i rowerem, było warto poświęcić pół nocy (a może więcej) na ten wyjazd :-)

No to napiszę co nieco o samym Grześku i imprezie:
Grzesiek naprawdę nieźle się trzyma jest pełen energii (batony CORNY pewnie :mrgreen: ) i i muszę przyznać, że jestem pełen optymizmu i nadziei, że ukończy ten maraton na jak najlepszym miejscu.

Wyjechaliśmy z kompletem ludzi z Lublina około 19.30 w kierunku Włodawy po drodze wyprzedzając wszystkich (niedzielnych) kierowców. Po drodze na "wahadełku" czyli remontach drogowych spotkaliśmy na poboczu jezdni Jelenia, który wpatrywał się w światła naszego samochodu.

Dojechaliśmy do Włodawy około 20.40 i po telefonie do Grześka mieliśmy jakieś 20-30 minut zapasu, więc Yorki i Bart ściągnęli z dachu swoje pojazdy a ja poskładałem swój rower ;-) i po chwili namysłu pojechaliśmy na trasę przejazdu Grześka, aby znaleźć dogodne miejsce by go przywitać.
Po kilkunastu minutach pstrykania fotek zauważyliśmy jakieś małe, blade, pojedyncze światełko w oddali a potem w końcu naszego maratończyka :-D

Słowa Grześka jak nas zobaczył i się zatrzymał na rowerze
"Jeeej, ale fajnie że przyjechaliście" powiedziane w tonacji jakby nie mógł na początku uwierzyć, że stoimy przed nim :-D

Jako, że zapadł już dawno zmrok, to po krótkim przywitaniu i niedługiej rozmowie z Grześkiem i Holdenem, postanowiliśmy dalej towarzyszyć Grześkowi na rowerach.
Nie będę tu opisywał szczegółów, ale jedynie Bart dał radę utrzymać tempo Grześka i jego szosówki. Ja i Yorki po jakimś czasie zostaliśmy sporo z tyłu (na nic zdało się 3,5atm w każdym kole :-P ) i nie było możliwości nadrobienia dystansu pomiędzy nami a nimi. Po krótkiej rozmowie i wymianie zdań postanowiliśmy nie cisnąć i nie próbować dogonić peletonu bo naprawdę nie mieliśmy szans i pojechaliśmy własnym tempem w kierunku Dorohuska.

Tutaj niestety muszę się przyznać, że stanowczo za lekko byłem ubrany (spodenki i bluza) bo temperatura w lesie była naprawdę niska.
Po przejechaniu 30 km w tym zimnie (dojechaliśmy w okolice miejscowości Małoziemce o ile dobrze pamiętam), wozy techniczne (Michała i Holdena) zgarnęły nasze rowerki (tzn Yorkiego i mój) i do Dorohuska podjechaliśmy samochodami po drodze mijając Barta i Grześka. Z okna samochodowego porozmawiałem z nimi chwilkę (tak naprawdę porozmawialiśmy dopiero w miejscu noclegu) i po krótkiej rozmowie, czy potrzeba im prowiantu lub wody, pojechałem z Holdenem na miejsce noclegu w Dorohusku. Peletonowi zostało dosłownie kilka km do celu.

Na miejscu oczywiście kilka fotek, pogadaliśmy co tam i jak tam u maratończyka.
Musze przyznać, że Grzesiek ma fenomenalną formę i samozaparcie, żeby startować w tej imprezie, a Bart niesamowitą kondycję bo utrzymał bardzo szybkie tempo. Grzesiek pomimo zrobienia przez trzy dni prawie 1000km siadł sobie z nami i porozmawiał jakby był na wakacjach ;-) naprawdę niesamowite :-)
Z tego co widziałem jak jedzie, to naprawdę wierzę, że ukończy ten maraton na bardzo dobrej pozycji. Najgorsze jest to, że jedzie sam. Przydałby mu się kompan do towarzystwa i wspierania na rowerze :-)
No generalnie po takim dystansie to wiadomo kolana, łydki i całe nogi słabo nadają się potem do chodzenia :lol: ale naprawdę optymizm i wola przejechania tego maratonu naprawdę biła od Grześka cały czas. My po przejechaniu 30 km nie zmęczyliśmy się tak bardzo jak Grzesiek, ale po dojechaniu do punktu noclegu Grzesiek w ogóle nie dawał po sobie poznać że jest zmęczony.

Wypiliśmy herbatę pośmialiśmy się wszyscy, wymieniliśmy skład ekipy w naszym samochodzie z Michała na Holdena i po krótkim pożegnaniu z wszystkimi pojechaliśmy w kierunku Chełma a ostatecznie Lublina. :-)

Naprawdę dzięki wam za ten wyjazd bo naprawdę było warto.
Pozdrawiam wszystkich Seb

P.S. Do domu wróciłem o 2 w nocy, oczywiście wstępując po drodze rowerkiem do monopolowego 24h/dobę po obiecane sobie dwa zimne piwa :-D

P.S. 2
Tego posta napisałem o 3.30 nad ranem :lol: przy piwku ale dopiero z rana wkleiłem na forum :-D
Odpowiedz
#33
to Grzesiek pojechał szosą a nie mtb :-o
spuszcza z tonu :mrgreen:
tylko przełaj
Odpowiedz
#34
Mogę powiedzieć tylko, że jestem pełna podziwu dla Grześka, chłopak przez krótką chwilkę wyglądał na wycieńczonego, po czym zaczął z nami rozmawiać, śmiać się i nagle całe zmęczenie zaczęło wolno z niego schodzić. Jest niesamowity, cyklicznie powtarza morderczy dystans i jeszcze ma siłę żartować :-) Grzesiek, tak jak mówiłam, trzymam kciuki bardzo mocno.
Idąc za hasłem komentatora - fajnie byłoby byc cudownym dzieckiem "dwóch pedałów" Smile
Odpowiedz
#35
No Grzesiu to twardziel!! No ale kto ma być jak nie on?? :->
Moja ortografia jest pełna natury-same byki!!Big Grin
Pozdrawiam,
Paweł K.
Odpowiedz
#36
Mam 30 minut postoju i o dziwo na stacji na której sie zatrzymałem jest internet WIFI Tongue

Spaliśmy o mojego przyjaciela Tomka w Dorohusku. Grzesiek planował dziś wstać o 5:00 i ruszyć o 6:00. Wstałem z Tomkiem o 5:00 i zrobiliśmy śniadanie (makron z sosem i kiełbaską) Grzesiek nie wstawał do 5:30 więc poszedłem go budzić, on jednak wstać nie chciał. Po kilku nastepnych próbach budzenia go stwierdziliśmy ze niech sobie śpi. Ostatecznie wstał o 6:30, zebrał się i o 7:09 wyjechał na trasę. Początkowo planowaliśmy dojechać do Ustrzyk Dolnych, jednak z powodu dlugiego spania Grzesia stwierdzilismy ze zobaczymy na trasie jak bedzie noga podawała. Grześkowi noga podawała bardzo dobrze! Na Tyle dobrze, że dojechał bez przerw z Dorohuska aż za Hrubieszów. Ja w tym czasie porządkowałem rzeczy w samochodzie, by wiedzieć gdzie co jest. Po moim lekkim spóźnieniu, spotkalismy sie z Grześkiem za Hrubieszowem, gdzie ściągnął ciepłe ciuchy, opierniczył mnie za spóźnienie, zmienił bidony i przejrzał mapę Wink Ja zatrzymałem się w Tyszowcach na ponad godzinny postój, gdzie po jakimś czasie minął mnie Grzesiek. Byłem wtedy pewien, że przynajmniej dobrą trasą jedzie. Niestety coś zaczeło być nie tak, gdy dojeżdżałem już do Tomaszowa Lub. a Grześka nadal przede mną nie było. Po chwili usłyszałem dzwonek w telefonie, Grześ mówi, ze zawalił sprawę i jest w Wólce Łabunie. Zatrzymałem sie na stacji w Tomaszowie, zrobiłem kanapki z pasztetem, szynką oraz z dżemem i około godziny czekałem naszą zgubę. Teraz jestem w Narolu, a Grzesiek pewnie gdzieś przed Cieszanowem. Planujemy dojechać do Ustrzyk Dolnych na około 23:00 Jak znajdę czas to jeszcze może coś naskrobię.
Grzesiek trzyma sie dobrze, widać że wszystko jest ok, bo sie drze za każdy drobiazg Tongue Wszystko utrzymane w dobrej tonacji, jemu też sie obrywa.
Grzesiek bardzo się cieszył z odwiedzin i gdyby nie Bart, to mówił, ze w Dorohusku byłby o wiele później! W jego imieniu dziekuje Wam Smile
Pozdrawiam Zosię i wszystkich kibiców Smile
Wszystkich nas w końcu wytępi forumowe gestapo...
Odpowiedz
#37
Na razie jest widzę spoko. Ciekawe jak w swoim towarzystwie wytrzymacie do mety :mrgreen:
Tego się obawiałem, że mogą być problemy z trafianiem na wytyczoną trasę. W każdym bądź razie jestem z wami duchem i mam nadzieję, że siłą woli będę się przyczyniał do bezbłędnej jazdy ;-)
Jednym słowem ekipa gości przyczyniła się - podnosząc morale - (a szczególnie Bartek) do sukcesu Grzesia :-D
Jest dobrze, aby pogoda się nie załamała. Trzymam kciuki :-)
Dziękuję wszystkim za relacje. Pozwalają razem przeżywać te chwile.
Odpowiedz
#38
michalbrodowski napisał(a):Grzesiek bardzo się cieszył z odwiedzin i gdyby nie Bart, to mówił, ze w Dorohusku byłby o wiele później! W jego imieniu dziekuje Wam Smile
Cała przyjemność po naszej stronie!!! :-D :-D :-D


Mimo późnej pory i pieruńskiego zimna na trasie, śmiem twierdzić, że wszyscy jesteśmy zadowoleni z "ustawki" z naszym maratończykiem :-)
Cieszę się, że choć w 1/54 części trasy, mogłem pomóc Grześkowi, swoją drogą, chyba nikt mi jeszcze nie siedział na kole przez bite 2 godziny ;-)
Odpowiedz
#39
yorki napisał(a):michalbrodowski napisał/a:
Grzesiek bardzo się cieszył z odwiedzin i gdyby nie Bart, to mówił, ze w Dorohusku byłby o wiele później! W jego imieniu dziekuje Wam Smile

Cała przyjemność po naszej stronie!!! :-D :-D :-D


Dokładnie. Dobrze było go zobaczyc i wiedziec, że wszystko gra. I dobrze, że wie, że ma wsparcie z naszej strony :-)
Idąc za hasłem komentatora - fajnie byłoby byc cudownym dzieckiem "dwóch pedałów" Smile
Odpowiedz
#40
Inula; Twoje fotki nieźle oddają atmosferę. Szok, szok, szok. Grzesiek, chłopie! Trzymaj się dzielnie do końca. To jest dopiero coś. :-D
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości